Współczesne pokolenie nastolatków nie poradzi sobie w życiu. Sytuacja na szlaku dowodem
"Od zawsze jestem fanką spędzania wakacji aktywnie. Trochę się bałam, jak to będzie, gdy zostaniemy rodzicami. Wiele osób straszyło nas, że z maluchem się nie da podróżować. Wystarczy jednak się przełamać, zabrać chustę lub nosidło i ruszyć na szlak. Dziś nasi synowie mają 10 i 12 lat. Od małego byli uczeni miłości do wędrówek, ale także radzenia sobie z dyskomfortem, dlatego dziś są świetnymi kompanami w podróży.
Tej lekcji nikt im nie dał
Niedawno spędziliśmy kilka dni w górach i podczas jednej z wędrówek na szlaku mijaliśmy się z grupką kolonijnych dzieci. Szczerze mówiąc, przeraził mnie ten widok. Owszem były kiepsko ubrane, jak na taką wyprawę, ja jednak nie o tym, chciałam powiedzieć. Chodzi o to, że ich nastawienie było okropne. Nieustanie narzekały, jęczały i marudziły. Smutno się tego słuchało.
Wędrówki po górach są bardzo przyjemną formą aktywnego spędzania czasu. Można podziwiać widoki, ale i czerpać wiele radości z osiągania ustalonych wcześniej celów np. przejścia wybranego szlaku górskiego lub zdobycia szczytu. Sprawdzać swoje siły i przełamywać słabości. To hartuje, ale i uczy pokory.
Nie lubią wyzwań?
Moje dzieciaki mają tradycyjne papierowe mapy i zaznaczają, gdzie już były. Same je studiują i proponują, gdzie jeszcze chciałyby iść, a my z mężem oceniamy, czy są gotowe na taką trasę. Wędrówki to świetna lekcja wytrwałości i cierpliwości, ale i okazja do sprawdzenia samego siebie. Idealna zarówno dla dzieci, jak i dorosłych.
Zdaję sobie sprawę, że to lata treningów i nasza miłość do gór sprawiły, że także lubią w ten sposób spędzać wakacje. Jednak widok nastolatków na szlaku mnie przeraził. Bolały ich nogi (co w sumie niedziwne, skoro wybrali się w trampkach), byli głodni (najwyraźniej nie zabrali prowiantu), znudzeni, niezadowoleni z pogody i trasy, ciągle pytali, czy daleko jeszcze i narzekali, że kiepski zasięg. Wciąż ktoś deklarował, że dalej już nie idzie. Miałam wrażenie, że oni nawet nie wiedzą, po co tam są i dlaczego ktoś ich ciągnie w te góry.
Jak to pokolenie ma sobie poradzić w życiu, skoro poddaje się na górskim szlaku. Siada, rozkłada ręce i mówi, że skoro trzeba się wysilić, to rezygnuje. Myślę, że to wina rodziców, którzy zakładają, że dziecko jest zbyt małe lub delikatne na coś tam. Nie chcą, by czuło się niekomfortowo. A to błąd".