"Nauczyciele na wycieczkach zarabiają kokosy". Polonistka mówi, jak jest naprawdę
W poniedziałek 10 czerwca odbyła się konferencja prasowa z udziałem prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomira Broniarza i wiceprezeski Urszuli Woźniak. Przedstawiciele ZNP apelowali do MEN o rozpoczęcie prac zespołu ds. pragmatyki zawodowej nauczycieli. Wśród poruszonych tematów, którymi ich zdaniem powinien zająć się zespół kierowany przez ministrę Barbarę Nowacką, znalazły się m.in. wycieczki szkolne.
Wycieczki szkolne to samowolka
ZNP podkreśla, że prawa pracownicze nauczycieli wyjeżdżających na wycieczki w rolach opiekunów nie zawsze są respektowane. Woźniak zwróciła uwagę, że pedagodzy otrzymują zaniżone wynagrodzenie, nie są również przestrzegane normy dotyczące dobowego i tygodniowego czasu pracy. Dodatkowo wielu z nich czuje się niekomfortowo z tym, że za ich przejazd, nocleg oraz wyżywienie płacą de facto uczniowie.
Coraz częściej słyszy się, że nauczyciele nie chcą organizować wycieczek właśnie z uwagi na brak regulacji prawnych, a także roszczeniową postawę rodziców. Jednym z zarzutów kierowanych w stronę wychowawców jest ten, że nauczyciele przy organizacji wyjazdów korzystają ze wsparcia biur podróży, co zawyża cenę wycieczek, za które sami pedagodzy i tak nie płacą. "Wkurza mnie takie szastanie moimi pieniędzmi" – pisała w mailu do redakcji nasza czytelniczka (tu możecie przeczytać cały list: Nauczyciele powinni sami organizować wycieczki. Przez ich lenistwo muszę słono płacić).
Wycieczka to praca 24 h na dobę
Katarzyna Piojda z pomorska.pl zapytała o wycieczki szkolne polonistkę uczącą w jednej z niepublicznych szkół w województwie kujawsko-pomorskim. Pedagożka prosi o anonimowość. Jak pisze redaktorka "Pomorskiej", w tym roku nauczycielka zadebiutowała w roli wychowawczyni i organizatorki wycieczki klasowej. Wcześniej sama myślała, że wyjazd z klasą na wycieczkę oznacza odpoczynek, darmowe zwiedzanie i stosowne wynagrodzenie. Tylko brak konieczności ponoszenia opłat okazał się prawdą.
– Po powrocie zmieniłam zdanie na temat szkolnych wycieczek. Nauczyciel wyjeżdża jako wychowawca lub opiekun, więc musi pozostawać do dyspozycji uczniów całą dobę. Nocne niezapowiedziane kontrole w pokojach małych wycieczkowiczów w ośrodkach wypoczynkowych i hostelach są niemal wpisane w nasze grafiki wyjazdowe. Dla porównania: będąc w szkole, pracujemy dziennie przykładowo 5 godzin przy tablicy i wracamy do domu – opowiada nauczycielka.
6,25 zł za godzinę, większość nie dostaje nic
Zgodnie z procedurami przyjętymi w placówce, w której uczy, nauczyciele wyjeżdżający na wycieczki muszą wpisać je jako urlop wypoczynkowy. Przez to tracą dni, które mogliby przeznaczyć na prawdziwy urlop – bo wyjazd z uczniami, wbrew temu, co czasem twierdzą rodzice, urlopem nie jest.
– Na czas wycieczki dostajemy swoisty dodatek specjalny. Wynosi on 150 złotych za dobę. Wychodzi więc 6,25 zł w przeliczeniu na godzinę. Dla porównania: kto dostaje umowę zlecenie, bez względu na to, czy w szkolnictwie, czy nie, zarabia na rękę 21 zł na godzinę. Pomijam fakt, że za pracę w porze nocnej powinien przysługiwać dodatek – komentuje polonistka.
Należy podkreślić, że w szkołach publicznych nie są przyznawane dodatki specjalne. Udział nauczyciela w wycieczce szkolnej zwykle traktuje się jako obowiązek wynikający z zadań statutowych szkoły, za które nauczyciel nie otrzymuje dodatkowego wynagrodzenia. O zmianę w tej kwestii walczy obecnie ZNP. Program dofinansowań wycieczek "Podróże z klasą" nie przewiduje wynagrodzeń za opiekę nad uczniami podczas wycieczki.
źródła: infor.pl, gazetaprawna.pl, pomorska.pl
Czytaj także: https://mamadu.pl/161389,czy-nauczycielka-moze-odmowic-wyjazdu-z-klasa-na-wycieczke