"Pamiętam czasy, gdy nauczyciele sami obmyślali plan wycieczki. Coś do zwiedzania, trochę ruchu i wszystko dobrane pod swój program i konkretną grupę uczniów. Nie było innej opcji, ale dzięki temu to wszystko miało sens.
Dziś nauczyciele zasypywani są różnymi 'ciekawymi' ofertami wycieczek i zachwycają się byle czym. Nie chce im się nawet zastanowić nad czymś bardziej wartościowym. Same farmy i parki rozrywki. Niby przygotowane pod edukacyjne lekcje, ale jedno niewiele różni się od drugiego, a kosztuje krocie. Gdy widzę kolejną, podobną propozycję, to mam ochotę w ogóle nie wysyłać syna na takie atrakcje.
To są głównie gotowe oferty z biur, a pani wychowawczyni tylko pyta, czy jedziemy. Przy minimalnym wysiłku można przecież zorganizować coś znacznie ciekawszego. Gdzie wyjazdy do pięknych polskich miast czy zamków, by poznać historię i kulturę naszego kraju?
Co ważniejsze, przecież te wszystkie biura narzucają dodatkową opłatę za swoją ofertę, a wystarczyłoby samemu pomyśleć nad planem takiego wyjazdu i zarezerwować bilety, przecież to wyszłoby znacznie taniej i ciekawiej. Pani to nie obchodzi, bo to nie ona za to płaci, więc nie zależy jej, by było korzystne cenowo. Wkurza mnie takie szastanie moimi pieniędzmi.
Wiem, że nie tylko wychowawczyni mojego syna tak robi. Od znajomych i innych mam wiem, że inni nauczyciele robią dokładnie to samo. To bardzo wygodnickie i z olbrzymią stratą dla dzieci".
Zgadzacie się z opinią Nikoli? Jak u was wygląda kwestia organizacji wycieczek klasowych? Nauczyciele proponują wyjazdy, a może to rodzice szukają ciekawych ofert?
Czytaj także: https://mamadu.pl/176707,wrzesniowa-skladka-na-wycieczke-szkolna-zaskoczyla-matke-zawrotna-kwota