Po świętach jesteśmy wykończone. Wszystko przez trend, który uwielbiają partnerzy
Unikanie obowiązków
Czy wam też zdarza się złościć, bo kolejny raz wypełniacie obowiązki, które zleciłyście dzieciom albo partnerowi? Zwykle wygląda to tak, że prosicie ich o coś, np. o zrobienie obiadu, sprzątnięcie naczyń po posiłku, rozwieszenie prania. Potem okazuje się, że dziecko lub partner nie radzi sobie z wykonaniem zadania, zaczyna się tłumaczyć, że nie potrafi zrobić tego tak dobrze jak ty. I w końcu również uznajesz, że lepiej będzie kiedy zrobisz to samodzielnie. Bo wtedy będzie to szybciej i lepiej zrobione.
Łapię się na tym, nie tylko odkąd jestem matką, ale w ogóle odkąd mam partnera. Z tego, co wiem od moich różnych koleżanek, one mają podobnie. "Weaponized incompetence", czyli niekompetencja strategiczna, to postawa, która bazuje właśnie na takim odsuwaniu od siebie obowiązków i unikaniu odpowiedzialności. W psychologii określa się ją jako postawę toksyczną, bo unikanie obowiązków domowych, odpowiedzialności rodzicielskiej itp. obarcza drugiego partnera, co czyni relację dwóch osób niezdrową.
Przenoszenie obowiązków i odpowiedzialności na druga osobę to termin znany już w psychologii od dawna. Teraz stał się popularny za sprawą filmików w social mediach. O sprytnej taktyce, której w związkach używa wiele osób, powstały już tiktoki, które stały się wiralami.
Święta na głowie kobiety i matki
Niekompetencja strategiczna to brak równowagi w związku i partnerskiego podziału obowiązków. Teraz przy okazji świąt wielkanocnych, wiele kobiet odczuło tę nierówność jeszcze bardziej dotkliwie. Panie szykują posiłki, sprzątają domy, robią zakupy, ozdabiają z dziećmi pisanki i dbają o szeroką pojętą świąteczną atmosferę. Wielu panów uważa natomiast, że święta to czas na celebrację i odpoczynek i skupiają się na towarzyskim wymiarze świąt: jedząc, pijąc i zabawiając gości rozmowami.
Unikają sprzątania i gotowania, tłumacząc się tym, że ich żony robią to najlepiej na świecie i oni nie mają sumienia psuć im satysfakcji ze świetnie wykonanej pracy. Często kończy się to tak, że mężczyzna odpoczywa i świętuje, a kobieta całe święta spędza w kuchni (gotując) albo w łazience (sprzątając). To oczywiście przerysowany obraz, który dzięki temu być może bardziej trafi do odbiorców. Bywa jednak i tak, że faktycznie są związki, w których tak się dzieje i nie ma w nich absolutnie mowy o partnerskim podziale obowiązków.
Trend wydaje się krzywdzący dla obu stron. Tak samo jak krzywdzące wydają się filmy i postawa przesadzająca w drugą stronę. Pisała o tym niedawno w naszym portalu Karolina Stepniewska, która zauważała, że stereotypowe traktowanie mężczyzn jako tych, którzy niczym się nie przejmują i myślą tylko o korzystaniu z toalety, jest wyjątkowo krzywdzące. Być może, ale ta postawa też nie wzięła się znikąd.
Czy wy też kojarzycie te nagrania, na których kobiety żartują, że ich partnerzy nie potrafią robić zakupów albo ugotować obiadu i potrzebują niemal obrazkowej instrukcji, by wykonać najprostsze codzienne czynności? Takie zachowania biorą się m.in. z niekompetencji strategicznej mężczyzn, którzy za cenę świętego spokoju twierdzą, że ich kobieta/żona/matka, coś zrobią lepiej niż oni, więc "dają im się wykazać".
"Ty to zrób, a ja poleżę"
Ktoś udaje, że nie jest czegoś w stanie zrobić i zapewnia cię, że ty zrobisz to lepiej. To zrzucanie obowiązków, które było widoczne szczególnie przy okazji organizacji świąt. Stąd też rosnąca popularność hashtagu #weaponizedincompetence w mediach społecznościowych. Kobiety dały sobie wmówić, że coś zrobią lepiej, szybciej, dokładniej, dlatego po świętach to my jesteśmy przemęczone organizacją, gotowaniem, sprzątaniem i opieką nad dziećmi.
Mężczyźni w tym czasie odpoczywają, bo uważają, że ich partnerki wszystkie te obowiązki wypełnią lepiej. Nie zawsze dotyczy to podziału na płeć – bywa, że to kobieta zrzuca wszelkie zobowiązania na partnera, więc nie będziemy szufladkować wyłącznie panów. Nie ma jednak co ukrywać, że to zrzucanie domowych i rodzinnych obowiązków w dużej mierze dotyczy jednak panów. Potwierdza to m.in. Sarah Brouillette, która wykazała w badaniach, że to zwykle domena mężczyzn w heteroseksualnych związkach.
Matki dzieci się nimi po prostu zajmują, bez wciskania dziecka partnerowi i twierdzenia, że on je lepiej umie uspokoić, bo może dać mu do ssania pierś. Albo, że dziecko jest do niego tak przywiązane, że tylko on jest w stanie je uspokoić. Nie jesteś lepsza w opiece nad dzieckiem tylko dlatego, że je urodziłaś. Wielu partnerów zajmuje się dziećmi na równi z ich matkami. Są też tacy, którzy z chęcią dzielą się z partnerką urlopem rodzicielskim (chociaż w Polsce wg "Business Insider" nadal to tylko 2 proc. wszystkich ojców…).
Wielu jednak zrzuca to wszystko na żonę/partnerkę. Ten rodzaj manipulacji wydaje się wyjątkowo krzywdzący dla każdej ze stron, prawda? A co wy sądzicie na temat niekompetencji strategicznej? Macie jakieś przykłady z własnego doświadczenia, że panowie bardzo chętnie pozbywają się obowiązków na rzecz tzw. świętego spokoju i możliwości odpoczynku? A może znacie jakieś sposoby jak przerwać ten rodzaj manipulacji? Czekam na wasze historie na skrzynce mailowej: martyna.pstrag-jaworska@mamadu.pl
Źródło: mother.ly, businessinsider.pl, post45.org
Czytaj także: https://mamadu.pl/162337,majowka-dla-mamy-i-zony-nie-istnieje-mam-wtedy-jeszcze-wiecej-pracy