Słowa pani mocno mnie zasmuciły. Kiedy wreszcie zrozumiemy, że dzieci nie są złośliwe?
"Niedawno odbierałam synka z przedszkola i gdy pomagałam mu się ubrać w przedszkolnej szatni, przypadkiem usłyszałam rozmowę wychowawczyni z mamą innego dziecka.
Nauczycielka zaczęła skarżyć się na 4-latka, tłumacząc, że bardzo utrudnia jej pracę. Dziecko nieustannie przeciąga: długo je, długo się ubiera, nie reaguje na ponaglanie i pośpieszanie. Pani stwierdziła, że jest przekonana, że ten chłopiec jest w stanie robić to wszystko znacznie szybciej, ale nie chce i celowo ze wszystkim się grzebie. Nagle padły słowa, które dosłownie zjeżyły mi włos na głowie.
Jak tak można?
Pani, podsumowując zachowanie dziecka, rzuciła beztrosko: ‘No on to robi ewidentnie złośliwie’. Mama nie zareagowała, a we mnie się zagotowało. Co to za słowa z ust pedagoga!
Nauczycielka ewidentnie sobie nie radzi z dzieckiem i nie wiem, co mama miałaby z tym zrobić. To przecież rolą nauczyciela jest znaleźć sposób na 'trudne' sytuacje w przedszkolu. Przecież kończyła studia i może się doszkalać w tym temacie, by radzić sobie z różnymi zachowaniami maluchów.
Okazuje się jednak, że zamiast zastanowić się, dlaczego dziecko tak robi, najprościej było przykleić mu etykietkę ‘złośliwego’. Przecież skoro testuje granice i sprawdza cierpliwość opiekunów, chce im coś zakomunikować, pragnie zwrócić uwagę dorosłych. To oburzające, że zamiast szukać przyczyny, nadal niektórzy skupiają się na efekcie. Tak bardzo spłycają temat.
One nie są złośliwe
Kiedy w końcu wszyscy zapamiętamy, że tak małe dzieci nie są złośliwe. Mają jakieś potrzeby, a jeśli te nie są zaspokojone, nie potrafią wprost powiedzieć, czego tak naprawdę potrzebują. Szukają sposobu, by to zakomunikować. Czasem to krzyk, innym razem bicie lub robienie wbrew, patrząc opiekunowi prosto woczy.
Jednak one nie są wredne i zepsute do szpiku kości. Owszem takie zachowania często nam się nie podobają, ale to my jesteśmy dorośli i my powinniśmy pomóc dziecku znaleźć inny sposób na wyrażenie emocji czy niezadowolenia. Jeśli im nie pomożemy i nie pokażemy jak można inaczej, to zakazy i proszenie na nic się zda. A na pewno na nic się nie zda mówienie, że są złośliwe!".