Szkolne rekolekcje to cyrk. Tydzień wolnego, a ja muszę kombinować, co zrobić z dzieckiem
Dużo wolnego na Wielkanoc
"W tym roku Wielkanoc wypada dość wcześnie i w szkole mojego syna już ostatni tydzień marca cały jest wolny. Co prawda Wielki Czwartek i Wielki Piątek, które ustawowo są w szkole wolne, wzięłam urlop, by zająć się dzieckiem, ale w szkole Maćka zdecydowano się na wolne wcześniej. Wszystko dlatego, że od poniedziałku do środy wymyślono sobie szkolne rekolekcje przed Wielkanocą" – pisze w liście czytelniczka Agata.
"Cała szkoła ma odwołane lekcje, bo w tym czasie będą katechezy dla wszystkich na szkolnej sali gimnastycznej. Kiedy przeczytałam tę informację w Librusie, trochę nie chciało mi się wierzyć. Przecież mój Maciek nie jest jedynym dzieckiem w szkole, które nie chodzi na religię.
Okazało się jednak, że dyrekcja jeszcze nie wymyśliła, co z dziećmi, których rekolekcje nie dotyczą. Nie mam zamiaru zmuszać syna, żeby siedział w szkole kilka godzin i słuchał na temat kościoła i obchodzenia świąt. Dla mnie mają one wymiar wyłącznie rodzinny, bez skupiania się na ich katolickim charakterze".
Najgorsze z rozwiązań
Kobieta opowiada o tym, jak jej syn spędzi czas szkolnych rekolekcji: "Według przepisów szkoła powinna dla syna w tym czasie znaleźć opiekę i zajęcie. Prawdopodobnie skończy się to jego całodniowym siedzeniem na świetlicy od poniedziałku do środy. Maciek nienawidzi tam chodzić, bo jest uczniem pierwszej klasy, a na świetlicy przesiadują dużo starsze dzieci.
Panie nie są w stanie ich upilnować, więc czasami ktoś komuś dokucza, jest też ciągle głośno i ruchliwie, czego mój syn nie znosi. Boję się też, że na tej świetlicy będzie musiał siedzieć sam. Jesteśmy rodziną, która nie chodzi do kościoła, syn nie jest też zapisany na religię. Mieszkamy w małym mieście, w którym większość dzieci nadal na tę katechezę chodzi.
W jego klasie jest tylko jedna dziewczynka, która również jest wypisana z religii. Nie będzie jej cały tydzień przed Wielkanocą, już pytałam o to jej mamy. To oznacza, że Maciek musi tam chodzić 3 dni sam, choć nienawidzi tego miejsca. Jedyne ułatwienie jest takie, że pewnie młodzież, która mu tam przeszkadza, będzie na rekolekcjach albo wagarach".
Szkoła niczym kościół
"Mam ogromne wyrzuty sumienia, ale nie jestem w stanie zapewnić synowi w te dni innej opieki. Mimo jego niechęci do świetlicy nie dam rady wziąć całego tygodnia urlopu, jeśli już dostałam zgodę na wolny czwartek i piątek. Najbardziej wkurzyła mnie szkoła, bo kto to słyszał w państwowej podstawówce, która nie jest katolicka, zmuszać uczniów do brania udziału w rekolekcjach.
Z drugiej strony wszyscy uczniowie stracą też 3 dni zajęć lekcyjnych. Jak to się w ogóle ma to do tego, że program nauczania jest przeciążony i nauczyciele nie wyrabiają się z materiałem? To wciskanie na siłę wszędzie Kościoła i religii zaczyna być bardzo denerwujące" – czytelniczka kończy wiadomość do redakcji.