"Jestem nauczycielką: oto co zrobili moi uczniowie. Przecież za to mogę iść siedzieć!"
Prezent dla wychowawczyni
"Jestem nauczycielką języka polskiego w klasach IV-VIII, a prywatnie także mamą dziecka w wieku szkolnym. Co prawda zakończenie roku szkolnego było już prawie tydzień temu, ale mam pewną refleksję dotyczącą nauczycieli w tym dniu i od kilku dni nie daje mi to spokoju. Chodzi mianowicie o to, że podczas zakończenia roku i wręczenia świadectw uczniowie wręczają nauczycielom prezenty" – rozpoczyna swoją wypowiedź czytelniczka, która prosi o anonimowość.
Kobieta opowiada o zakończeniu roku w swojej klasie: "Jestem wychowawczynią klasy, która teraz miała zakończenie VII klasy i od września rozpoczniemy ostatni wspólny rok. Mamy fajną relację, ja staram się być ich wsparciem i przyjacielem w szkole, choć wiadomo, jako polonistka muszę też ich przygotować do egzaminu kończącego podstawówkę, czyli egzaminu 8-klasisty.
Ten rok był jeszcze dla nich dość łatwy, ale przyszły może być o wiele bardziej wymagający, więc już teraz ich ostrzegałam, że we wrześniu musimy się zabrać do pracy od samego początku. Teraz na zakończenie roku dostałam od klasy w podziękowaniu za rok współpracy wielki bukiet kwiatów i prezent – voucher do spa" – opowiada polonistka.
Rozterki etyczne nauczycielki polskiego
Kobieta przyznaje, że była zaskoczona podarunkiem i nie wie, czy powinna go przyjąć: "Byłam trochę zaskoczona tym prezentem, choć rozumiem, że to podziękowanie od dzieci i ich rodziców za moją pracę. Sama również składałam się na prezent dla wychowawczyni mojej córki, ale ona kończyła III klasę podstawówki i jej wychowawczyni się zmieniała, więc to był prezent na pożegnanie.
Tu jestem trochę onieśmielona, bo jeszcze w przyszłym roku będę z tymi samymi dziećmi pracować. Poczułam się trochę nieswojo i od prawie tygodnia się zastanawiam, czy w ogóle powinnam była ten prezent przyjąć. Mam wrażenie, że nie do końca jest on w porządku i ktoś z boku może potraktować to jako łapówkę. Przecież ten voucher do spa na pewno nie kosztował np. 50 zł, to wejściówka na całodniowy pobyt w ośrodku" – kontynuuje zmieszana nauczycielka.
"Zastanawiam się, czy nie zwrócić go rodzicom, bo uważam, że już same kwiaty są kosztowne. Teraz mam poczucie, że to łapówka, dzięki której moja klasa liczy na to, że w przyszłym roku będę pobłażliwa i dam wszystkim taryfę ulgową. Nie chce tego robić, bo dla ich dobra i zdanych egzaminów myślę, że powinnam być surowa i wymagająca. Jestem etycznie rozdarta, nie mam pojęcia, co w takich sytuacjach robią inni nauczyciele".
Prezenty dla nauczycieli to łapówki?
Z prezentami dla nauczycieli muszą uważać przede wszystkim rodzice, którzy te prezenty kupują, ale również sami pedagodzy. Upominkami może bowiem zainteresować się prokuratura albo Centralne Biuro Antykorupcyjne. Nie ma żadnych przepisów dotyczących obdarowywania nauczycieli na zakończeniu roku szkolnego, co przyjęło się jako coroczny zwyczaj, ale według Kodeksu karnego każdy przyrost majątku i zmniejszenie zobowiązań majątkowych u osób na państwowych stanowiskach może być traktowany jako łamanie prawa.
W takiej sytuacji osobie grozi pozbawienie wolności od sześciu miesięcy do lat ośmiu. Granica między wzbogaceniem się a prezentem jest bardzo niewielka i każdy taki przypadek, którym zainteresują się organy ścigania, jest rozpatrywany indywidualnie.
Jeśli prezent jest dany (i przyjęty) z powodu jakiejś okazji, dobrowolny i symboliczny, nie stanowi problemu. Bywają jednak sytuacje, że nie jest to aż tak oczywiste. Jeśli nauczyciel nie czuje się komfortowo z otrzymanym prezentem, powinien uprzejmie podziękować, ale odmówić przyjęcia go.
Czytaj także: https://mamadu.pl/163330,prezenty-dla-nauczycieli-na-zakonczenie-roku-grupowe-czy-indywidualne