Tak wygląda "margarita burn". Wystarczyło 30 minut na słońcu i jeden z "zakazanych" produktów
Reanna Bendzak z Kolumbii Brytyjskiej (Kanada) opisała w mediach społecznościowych, co przytrafiło się jej 7-miesięcznej córeczce. Do postu dołączyła zdjęcia, by inni rodzice mogli zobaczyć, jak wygląda "margarita burn", czyli fitofotodermatoza nazywana również "chorobą limonkową".
Sok z selera poparzył dziecko
Dziewczynka przebywała z rodzicami na świeżym powietrzu, korzystając ze słonecznej pogody. Żuła w tym czasie seler naciowy – mama podała go córce w celu załagodzenia objawów ząbkowania (gryzaki czy twarde warzywa, jak seler, mogą przynieść ukojenie rozpulchnionym dziąsłom). Nie wiedziała, że seler należy do produktów, które mogą wywołać fitofotodermatozę. Dziewczynka przebywała na słońcu ok. 20-30 minut, chroniona kapeluszem, jednak i tak doszło u niej do oparzenia.
Żucie warzywa spotęgowało ślinienie, więc mama na bieżąco wycierała resztki śliny i soku z selera czystą, suchą ścierką. Nie przemyła jednak buzi dziecka wodą. Tego samego wieczoru wykąpała córkę przed snem, tak jak robiła to do tej pory.
Następnego ranka dziewczynka obudziła się z wysypką wokół ust, a w ciągu kolejnych godzin pojawiły się pęcherze. Zmiany na buzi dziecka przypominały oparzenie chemiczne – na zdjęciach poniżej widać, jak wyglądała skóra po 30 godzinach od ekspozycji na słońce. Czwartego dnia rano policzki i broda całe były pokryte pęcherzami. Zmiany zaczęły ustępować po 10 dniach, jednak cały proces leczenia trwał 6 tygodni. Dziś dziewczynka ma 9 miesięcy i "czuje się świetnie", zapewnia jej mama.
Co to jest "margarita burn" ("choroba limonkowa")?
Po pojawieniu się zmian rodzice zabrali córkę do lekarza, gdzie zdiagnozowano fitofotodermatozę. To reakcja chemiczna zachodząca między związkami fotosyntetycznymi obecnymi w niektórych owocach i warzywach a promieniami słonecznymi. Podobna reakcja, jednak w większym nasileniu, zachodzi po kontakcie z barszczem Sosnowskiego.
Fitofotodermatozę nazywa się "margarita burn" lub "chorobą limonkową", gdyż to właśnie sok limonki najczęściej prowadzi do oparzenia. Inne produkty, które mogą wywołać reakcję to:
- marchew
- seler
- inne cytrusy.
Objawy pojawiają się zwykle w ciągu 24 godzin od ekspozycji na słońce. Należą do nich: zaczerwienienie skóry, świąd, bąble – co widać na zdjęciach opublikowanych przez mamę dziewczynki.
Dziś ostrzega innych rodziców
Mama dziewczynki przyznaje, że w pierwszej chwili ona i jej mąż obwiniali się za to, co spotkało ich córkę. – Jak mogłam do tego dopuścić? Dlaczego temu nie zapobiegłam? – mówi Bendzak w rozmowie z "Good Morning America". – Jednak jesteś tak dobrym rodzicem, jak duża jest twoja wiedza. A my w tamtym czasie zrobiliśmy to, co uznaliśmy za właściwe – dodaje.
By uświadomić innych rodziców o zagrożeniu, podzieliła się swoją historią na Facebooku i w licznych wywiadach z mediami. My dołączamy do jej apelu. By zmniejszyć ryzyko "margarita burn", nie dawaj dziecku latem cytrusów, marchewki ani selera, gdy przebywacie na dworze. Dodatkowo zawsze pamiętaj o dokładnym umyciu buzi dziecka po jedzeniu.
źródła: abcnews.go.com, goodmorningamerica.com
Czytaj także: https://mamadu.pl/127531,uwazajcie-podczas-zabaw-w-ogrodzie-to-dziecko-zostalo-oparzone-goraca-woda-z-weza-ogrodowego