Czarnek wkurzył nauczycieli: niższa pensja z powodu zamieszkania. Szkoły są w szoku
- Minister edukacji Przemysław Czarnek na jednym z ostatnich wystąpień zwrócił uwagę na to, że nauczyciele nie zawsze sprawiedliwie otrzymują pensję za swoją pracę.
- Szef resortu edukacji jest zdania, że nauczyciel na wsi nie ma tyle obowiązków względem uczniów, co nauczyciel w miejskiej placówce, gdzie jest więcej uczniów.
- Czarnek wyraził śmiałą opinię, że nauczyciele wiejscy powinni mniej zarabiać, ponieważ ze względu na mniejszą liczbę uczniów jest im łatwiej w pracy. Jego zdanie wywołało ogromne poruszenie wśród tej grupy zawodowej.
Nauczyciel na wsi ma mniej pracy, więc niech mniej zarabia
"Nie może być tak, że nauczyciel w Kielcach w liceum mający w klasie maturalnej 30 uczniów, czy nauczyciel pracujący w Ostrowcu Św. w szkole podstawowej mający pod opieką 30 dzieci, których przygotowuje do egzaminu ośmioklasisty, zarabia tyle samo, albo mniej, co nauczyciel, z całym szacunkiem, wychowania fizycznego w wiosce, gdzie w klasie jest pięcioro dzieci" - powiedział w poniedziałek (23.01.2023 roku) na spotkaniu w Kielcach szef MEiN, Przemysław Czarnek.
Jego słowa były rozwinięciem myśli o tym, że polskie szkolnictwo potrzebuje kompleksowej reformy, a stanowisko nauczyciela powinno być poddane zmianie statusu zawodowego. Minister Czarnek uważa, że nauczyciele, zależnie od tego, w jakiej szkole pracują, mają różnorakie obowiązki.
Szef resortu jest też zdania, że jeśli ktoś ma w klasie mniejszą liczbę uczniów, to nic nie robi, więc powinien mieć niższe zarobki, niż jego kolega po fachu, który pracuje w dużej miejskiej szkole. Chodzi o to, że poziom życia i wysokość zarobów w większości innych zawodów zależna jest od miejsca pracy - jesli ktoś pracuje w wiejskiej szkole podstawowej, ma mniejsze wymagania niż osoba, która pracuje w dużym mieście wojewódzkim, np. w liceum.
Nauczyciele niezależnie od placówki, mają mnóstwo pracy
Swoimi słowami o tym, że nie wszyscy nauczyciele powinni zarabiać tyle samo, wywołał wśród tej grupy zawodowej niemały bunt. Słowa szefa resortu edukacji, mówiąc wprost, zdenerwowały wiele osób. Bo przede wszystkim chodzi o to, że nauczyciel według Czarnka, jeśli pracuje w wiejskiej podstawówce, to ma mniej pracy niż ten z miejskiej placówki.
Na obu stanowiskach pobiera się taką samą pensję nauczycielską, mimo że - według ministra - nauczyciel na wsi nie ma aż tyle dodatkowej pracy po zajęciach lekcyjnych, więc nie jest to sprawiedliwe wynagrodzenie. Albo, że ten, który uczy w wiejskiej szkole i ma klasę 15 uczniów ma lżej, niż ten, który przygotowuje do matury klasę 30 osób w Warszawie. Takie przedmiotowe traktowanie nauczycieli i uczniów powinno być karygodne, szczególnie w ustach kogoś, kto stoi na czele Ministerstwa Edukacji i Nauki.
Zdania są podzielone
Śmiałe tezy ministra Czarnka skomentowali dla portalu Infor.pl nauczyciele, którzy według niego powinni zarabiać mniej. Kilkoro pedagogów pracujących w wiejskich placówkach edukacyjnych jest oburzonych i wprost mówi o tym, że to stygmatyzacja i to raczej pan minister powinien mniej zarabiać. Bo nauczyciele na wsi zarabiają tyle samo, co w mieście, ale robią naprawdę ogrom pracy dodatkowej, za którą nikt nim nigdy nie zapłacił. Bo robią coś z potrzeby serca i poczucia misji, aby pomóc uczniom, ułatwić im naukę, zrobić z nimi coś fajnego i ciekawego. Oto niektóre ze słów nauczycieli:
- "A czy zna Pan problemy rodzin z małych biednych obszarów wiejskich? Ja je znam i razem z moimi kolegami i koleżankami z pracy wspieramy i uczniów i rodziców. Proszę się zastanowić zanim kolejny raz zechce Pani kogoś obrazić, jest Pan ministrem i chyba zasady dobrego wychowania nie powinny być Panu obce, a jednak są. Wstyd mi za takiego ministra".
- "Jestem na emeryturze, ale dobrze pamiętam swoją pracę na wsi. Klasy były łączone, bo było mało dzieci w klasach. Przy łączonych klasach dla danego poziomu było nie 45 minut, a połowa. Jakby nie było trzeba było temat przekazać (...). Dzieci nie miały dostępu do klubów, domów kultury. Wszystko, co umiały dostawały od wiejskiego nauczyciela. Całą bibliotekę prywatną wyniosłam z domu do szkoły. Wyniosłam zabawki moich dzieci. Obok nauczanego przedmiotu prowadziłam ZA DARMO zajęcia teatralne, muzyczne (...). Nauczyciel w wiejskiej szkole to często skarb. Nie można porównywać i umniejszać ich pracy".
Są też tacy, którzy szefa MEiN popierają. Argumentują swoje stanowisko tym, że nauczyciele na wsiach dostają dodatki wiejskie. I że mimo mniejszej ilości uczniów, pobierają takie same dodatki np. za posiadanie wychowawstwa, mimo że mają pod opieką mniejszą liczbę dzieci. Niektórzy nawet pokusili się o porównanie, że praca w miejskiej i wiejskiej szkole różni się tak, jak praca lekarza w szpitalu i przychodni, co jest dosyć odważnym porównaniem.
Zmiany w Karcie Nauczyciela
Minister zauważył, że przede wszystkim należy zacząć od reformy i zmian w Karcie Nauczyciela, która egzekwuje to, jak wygląda status nauczyciela. Tam też należy dokonać zmian, o które od lat walczą nauczyciele. Absurdalnie, związek zawodowy broni Karty Nauczycieli, bo boi się, że zmiany, jakie w nim zajdą, będą jeszcze bardziej na niekorzyść tej grupy zawodowej.
Jeśli nie dojdzie do zmian w Karcie Nauczyciela, nie będzie też m.in. "sprawiedliwego wynagradzania nauczycieli". Czarnek uważa, że przez to blokowanie zmian przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, nauczyciel wciąż jest archaicznym, mało prestiżowym zawodem i żeby coś w tym zmienić, należy w końcu zacząć wprowadzać zmiany. Warto nadmienić, że przepisy z Karty Nauczyciela pochodzą z lat 80., więc wiele z tych przepisów faktycznie nadaje się do poprawek. Minister nie wspomniał jednak, że wiele zmian, które pragnie wprowadzić, ogranicza prawa uczniów, rodziców i dyrektorów szkół. Pokazał to jasno próbując przeforsować Lex Czarnek i Lex Czarnek 2.0.
Czytaj także: https://mamadu.pl/167125,nauczyciele-w-dniu-swojego-swieta-bezlitosnie-obnazaja-prawde-o-szkole