Popularny gadżet prawie zabił niemowlaka. Wszystko przez sensoryczną zabawkę brata
- Małe kuleczki, które pęcznieją pod wpływem wilgoci to jedna z zabawek, które uwielbiają maluchy. Ten gadżet świetnie wspiera rozwój sensoryczny dziecka.
- Pewna mama kupiła takie wodne perełki dla autystycznego syna, a przez przypadek jedną z nich połknęła siostra chłopca. Niemowlę ledwo uszło z życiem z tego wypadku.
- Wodna kuleczka zaczęła pęcznieć w brzuchu malucha i doprowadziła do niedrożności przewodu pokarmowego. Po usunięciu jej operacyjnie dziecko zaraziło się posocznicą oraz doznało kilku powikłań - musiało być poddane kolejnym 4 operacjom.
Małe kuleczki sensoryczne prawie zabiły dziecko
Dzieci w swoim otoczeniu posiadają pełno zabawek i gadżetów, które mają wspierać ich rozwój. Jedną z wielu takich rzeczy, które pomagają w rozwoju kilkulatków, są sensoryczne zabawki, które wspierają rozwój zmysłów. Taką rzeczą są m.in. małe kuleczki, które rozpulchniają się pod wpływem wody. Pewna Amerykanka z Maine kupiła je dla swojego 8-letniego synka w spektrum autyzmu, bo wydawało jej się, że to genialna metoda wspierania rozwoju jego zmysłu dotyku.
Po kilku dniach Folichia Mitchell, mama 4 dzieci, pojechała z małym niemowlakiem do szpitala, bo mała Kennedy zaczęła wymiotować, pluła żółcią i stała się nagle bardzo ospała. Na miejscu lekarze zbadali ją i odkryli, że 10-miesięczna dziewczyna ma w przewodzie pokarmowym mały "wodny" koralik, który ugrzązł. Trzeba było przeprowadzić natychmiast operację jego usunięcia. W czasie kiedy rozpulchniona wodą kuleczka znajdowała się w przełyku dziecka, zostało uszkodzonych wiele narządów.
Operacyjne usunięcie koralika skończyło się komplikacjami
Dziewczynka musiała przejść operację usunięcia guza, a obecnie nadal znajduje się w szpitalu pod opieką lekarzy. Wszystko dlatego, że w międzyczasie okazało się, że w krwioobiegu niemowlęcia rozwinęła się posocznica, która wymagała kolejnych 4 operacji u maluszka. Po wstrząsie septycznym okazało się, że nerki i wątroba dziecka nie pracują tak, jak trzeba, bo są uciskane przez płyn, który zbiera się w jelitach.
Dziecko, jak wspomina jego mama i lekarze, miało tylko 50 proc. szans na przeżycie i nadal jest w stanie, w którym musi być pod ciągłą obserwacją lekarzy. Dziecko jest karmione przez sondę i czeka je za jakiś czas badanie neurologiczne, które sprawdzi, czy nie doszło do jakichś uszkodzeń nerwów niemowlęcia.
Uważajcie na zabawki starszego rodzeństwa
Gdy lekarze znaleźli na USG w przewodzie dziecka małą kulkę, która blokowała przewód, zapytali matkę dziecka o nią. Folichia, gdy usłyszała pytanie, bardzo się zdenerwowała, bo była pewna, że nie ma w domu żadnych małych kulek w zasięgu rąk dzieci. Wydawało jej się, że nie ma szansy na niebezpieczne sytuacje, bo dbała o to, aby jej małe dzieci nie posiadały żadnych drobnych przedmiotów.
Zupełnie nie pomyślała o tym, że miękkie kulki, które wspierają rozwój jej starszego autystycznego syna, mogą wyrządzić tyle zła. Lekarze na USG widzieli, że przedmiot wypełniony jest wodą, więc sądzili, że to jakiegoś rodzaju "kropla wody", która zatkała przewód małej Kennedy. Teraz Folichia apeluje na swoich kontach w mediach społecznościowych, by niesamowicie uważać na zabawki i gadżety, które mają wspierać rozwój dziecka.
Dołączyła do kampanii ostrzegającej przed niebezpieczeństwami związanymi z wodnymi perełkami, które po jej apelach znikły z wielu półek sklepowych. Na opakowaniu jest informacja o tym, że produkt mogą używać dzieci po 3. roku życia, ale brakuje jakiejkolwiek adnotacji o tym, że mogą utknąć i zablokować układ pokarmowy, gdy maluch je połknie. To może doprowadzić do śmierci dziecka, bo kulki nie są wydalane przez organizm, a wciąż pęcznieją w jelitach.