Heidi Murkoff zna każda mama. Nawet jeśli ci się wydaje, że nie wiesz o kim mowa, to z pewnością miałaś w ręku jej bestsellerowy poradnik "W oczekiwaniu na dziecko" lub "Pierwszy rok życia dziecka". Teraz Murkoff opowiada o trudnych osobistych doświadczeniach i przestrzega przed sepsą. Ten objaw naprawdę łatwo zbagatelizować.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wnuczek Heidi Murkoff przed laty trafił do szpitala, a jego życie było zagrożone.
Teraz autorka poradników ostrzega innych, bo sepsa potrafi być naprawdę podstępna.
Taka infekcja rozwija się bardzo szybko i niestety może prowadzić do śmierci pacjenta.
Niewinna infekcja
"Jak wygląda sepsa? Czasem nie tak jak mogłoby ci się wydawać. U Lennoxa zaczęło się w najbardziej nieprawdopodobnym i najbardziej niewinnym miejscu - w miejscu świeżo odpadniętego kikuta pępowinowego, który w jakiś sposób został zaatakowany przez bakterie gronkowca".
Dziecięce pępki różnie się goją, jednak mama maluszka zauważyła, że skóra staje się coraz bardziej zaogniona i pojawił się czerwony rumień. Mimo zapewnień pediatry, że tak może się goić, Emma BIng (córka Heidi Murkoff) nie była przekonana. Intuicja podpowiadała jej, że coś jest nie tak. Gdy pojechała z noworodkiem na pogotowie, infekcja już rozprzestrzeniła się w krwioobiegu. Padła diagnoza: sepsa.
Chłopiec spędził w szpitalu osiem dni, gdzie dożylnie podawano mu antybiotyki. Nie było to łatwe w przypadku tak maleńkiego dziecka. 3-tygodniowy Lennox ważył mniej niż 6 funtów (2,72 kg).
"Wczoraj był pierwszy dzień czwartej klasy Lennoxa. W przyszłości chce zostać herpetologiem i zawodowym tenisistą. Jest zabawny, mądry, kochający, empatyczny i zdrowy. Jego historia sepsy zakończyła się szczęśliwie, ale opowiadam ją teraz ku przestrodze" - pisze autorka na swoim Instagramie.
Chociaż przypadek Lennoxa (i infekcja w okolicy pępowinowej) jest rzadkością, jest to zdecydowanie powód, aby być świadomym, że sepsa może się rozwinąć także w ten sposób.
Jakie objawy daje sepsa?
Warto wiedzieć, że Sepsa (posocznica) nie jest chorobą. Tak naprawdę to zespół objawów, spowodowanym gwałtowną reakcją organizmu na zakażenie. Organizm nie potrafi szybko i sprawnie opanować rozwoju zakażenia, które może powodować niewydolność wielu narządów (MODS), wstrząsu, a nawet śmierć. Niestety wczesne objawy nie są w pełni swoiste. Lekarze najczęściej diagnozują ją na podstawie poniższych objawów:
bardzo wysoka albo niska temperatura ciała: > 38,3°C lub < 36°C;
wysokie tętno: > 90/min;
częstość oddechu: > 20/min lub p CO2 (ciśnienie parcjalne dwutlenku węgla) < 32 mm Hg;
bardzo wysoka albo bardzo niska liczba białych krwinek: > 12.000/ml lub < 4.000/ml.
Mogą również wystąpić: wysypka, potliwość, dreszcze, duszność, nudności, wymioty, biegunka, bóle głowy, splątanie.
Najczęstszą przyczyną sepsy jest zakażenie bakteryjne. W Polsce u najmłodszych dzieci to zazwyczaj sepsa meningokokowa. Rozwija się niezwykle szybko. Do zgonu może dojść nawet w ciągu pierwszych 24-48 godzin choroby.
Eksperci przypominają, że większa zapadalność na sepsę o podłożu bakteryjnym (pneumokokowym lub meningokokowym) ma miejsce w okresie jesienno-zimowym. Wiąże się to ze wzrostem infekcji wirusowych w tym okresie, które uszkadzając nabłonek dróg oddechowych, torują drogę bakteriom. Dlatego zachęcają, by nie zwlekać ze szczepieniami, nawet jeśli malec siedzi w domu z mamą.
Szacuje się, że rocznie sepsa dotyka 20-30 mln osób, z czego 6 mln umiera. Niestety, aż 1,2 mln przypadków sepsy dotyczy dzieci. Światowa Organizacja Zdrowia ustanowiła usprawnienie rozpoznania sepsy priorytetem dla narodowych systemów zdrowia. Z inicjatywy Global Sepsis Alliance w 2012 roku, 13 września ustanowiono Światowym Dniem Sepsy. Celem obchodów jest zwiększenie świadomości na temat sepsy.