Mała kawa to dla niejednej mamy wielki luksus. Wiele z was żartuje, że dzięki dzieciom polubiłyście picie zimnej. Inne żartują, że wystarczy wstać o 5.00 rano, żeby wypić ciepłą. Niedawno szukałyśmy sprytnych sposobów, żeby na chwilę zająć czymś bezpiecznym dziecko, kiedy mama ma chwilę na relaks (albo pracę). Czujemy, że nie wyczerpałyśmy tematu.
Reklama.
Reklama.
Ciepła kawa dla młodej mamy wcale nie musi oznaczać kubka parującego płynu. Dla kogoś tą "kawą" będzie 10 stron książki przeczytanej w spokoju, pójście do toalety, czy chwila siedzenia w ciszy.
Jeśli masz podwórko - jest łatwiej, dzieci na dworze bawią się chętniej bez dorosłej eskorty, ale życie w bloku nie przekreśla tej "kawy".
Na jedno powinnaś być gotowa - najlepsze zabawy to brudne zabawy. Nie tylko na dłużej zajmą dziecko, ale wpłyną też pozytywnie na jego rozwój.
Błota w bloku nie zrobisz
Jakiś czas temu napisałam tekst o tym, że zabawa w błocie to genialne zajęcie dla kilkulatka. Spokojnie pochłania go nawet na dwie godziny, co mi osobiście pozwala zająć się pracą, kiedy młodzieniec jest w domu. Inne redakcyjne mamy poparły tę tezę. Szczególnie że zabawa w wodzie i piachu ma doskonały wpływ na rozwój integracji sensorycznej u dziecka.
W komentarzach pisałyście, że większość z was mieszka jednak w blokach i nie macie podwórka z piaskownicą, żeby zagwarantować dziecku taką rozrywkę. Wiem, o czym mówicie, pierwszych 7 lat mojego rodzicielstwa spędziłam w małym mieszkaniu. Wtedy też piłam kawę, zwykle ciepłą.
W czterech ścianach
Równie ekscytujące (i brudzące) zabawy jak kuchnia błotna można zafundować dziecku w domu. W deszczowe dni rozkładaliśmy na podłodze folię malarską i wielkie połacie papieru, do tego farby do malowania rączkami i dziecko w samej bieliźnie. Chyba nie muszę mówić, co się działo? W każdym razie warto zwrócić tu uwagę na skład farb - im bardziej naturalny - tym lepiej.
Alternatywnie wkładamy dziecko do dużego kartonu, np. po zmywarce czy piekarniku z paczką flamastrów albo kredy. Niech się dzieje wola nieba. ;)
Inną, bardzo lubianą przez moje dzieci zabawą było pisanie palcem na blaszce z piekarnika, na którą wyciskaliśmy piankę do golenia. Kiedy najstarszy był mały, wsadzałam go z tym majdanem do wanny i kawę piłam w łazience - coś za coś. Najważniejsze, że dziecko było zadowolone.
Kolejna zabawa, tyle że na sucho, która świetnie się sprawdzała, to pudło i 10 kg ryżu. Podpowiedziała nam ją terapeutka integracji sensorycznej. Kupiliśmy pudełko jak na zabawki i wypełniliśmy je ryżem. Do tego wrzuca się małe zabawki, np. autka, figurki i dziecko ma za zadanie je wyciągnąć. Ten ryz działał na chłopców tak kojąco, że potrafili cali wchodzić do pudła, chłodne ziarenka świetnie masują także opuchnięte stopy - polecam!
Owszem, każda z tych zabaw wiąże się z koniecznością sprzątania po, ale radość dziecka jest tego warta. Ewentualnie zawsze można wziąć dużą butelkę wody na osiedlowy plac zabaw. Robiliśmy tak, dzieciaki zawsze miały mnóstwo zabawy - nie tylko moje.
Wasze rady na zabawę do kawy
Przeglądając Wasze propozycje, trafiłam na kilka naprawdę fajnych pomysłów, o których nie pomyślałam albo zapomniałam. "Najlepsze zajęcie dla mojej małej, to reklamówka jednorazowa z czymś w środku, może być to nawet kapeć. 30 min zabawy, żeby się dostać do środka. Ważne, żeby szeleściła i była kolorowa" - napisała Monika.
Wtóruje jej użytkowniczka Syla, która podpowiada, że jej synek najlepiej się bawi koszykiem z ziemniakami albo cebulą. Zgadzam się w zupełności, jeden z moich synów, kiedy raczkował, notorycznie siedział pod stołem i bawił się ziemniakami, kiedy gotowałam obiad. Zapewniam, był bezpieczny i zadowolony - to była jego własna inwencja.
Świetnie sprawdza się też zabawa z garnkiem i drewnianą łyżką, surowy ziemniak w środku, mieszanie potrafi być super zajęciem. Piszecie, że doskonale sprawdza się też rozsypanie czegoś na dywanie, żeby dziecko zebrało, jak groch czy fasola, albo dajecie zadanie narysowania mamy w czasie relaksu. Chytre - przyznaję.
Jedna rzecz budzi wątpliwość
Oczywiście w całym tym zamieszaniu kawa jest najmniej ważna, bo tę zawsze można wlać do termokubka. Ona staje się tu bardziej symbolem wytchnienia rodzica przy jednoczesnej dobrej i pożytecznej zabawie dziecka. Zabawy sensoryczne są wskazane przez specjalistów, jeśli dziecko nie lubi się brudzić, moczyć, warto przyjrzeć się jego reakcjom na inne bodźce i rozważyć konsultację u specjalisty od integracji sensorycznej.
Jednak "nie dam mu błota, bo się pobrudzi" to nie jest argument. Jeśli stawiamy porządek w domu ponad rozwój dziecka i jego swobodną zabawę, to nie do końca jest ok. Używając tego argumentu owszem, masz mniej pracy, ale jesteś juz tylko o krok od powiedzenia dziecku na placu zabaw "nie dotykaj piasku". Lepsze brudzenie, niż siedzenie przed telewizorem.