Siostra dyrektor kontroluje zużycie papieru toaletowego przez uczniów. Powód oburza
- W katolickiej szkole w Kielcach dyrektorka zarządziła, że papier toaletowy będzie reglamentowany.
- Ma to być środek zachowawczy i tylko "na jakiś czas", a nie kara i odpowiedzialność zbiorowa, jak alarmowali rodzice.
- Decyzja siostry dyrektor jest niezgodna z prawem, niebezpieczna dla zdrowia i upokarza dzieci.
Przed wizytą w toalecie idź na portiernię
Jak alarmują rodzice uczniów z Katolickiej Szkoły Podstawowej im. Maryi z Nazaretu w Kielcach, otrzymali oni wiadomość od siostry dyrektor, z której dowiadują się, że ich dzieci, w razie potrzeby fizjologicznej, mają najpierw udać się na portiernię. Tam zostanie im wydany papier toaletowy i wówczas dopiero czeka ich spacer do toalety. O ilości papieru przypadającego na ucznia ani słowa.
Nie szanujesz - nie masz
Jak alarmuje kielecka wyborcza.pl, rodzice 24 października otrzymali wiadomość od siostry dyrektor Urszuli Ściurki wiadomość, z której dowiedzieli się, że ich dzieci bałaganią w toalecie, zużywając nadmierną ilość papieru toaletowego i jednorazowych ręczników. Oprócz materiałów higienicznych z męskiej toalety zniknie także... pisuar.
"Dokładnie tydzień temu zwróciłam uczniom uwagę na zachowanie w łazienkach. Zastrzegłam, że oczekuję zmiany w tej kwestii. Jeśli natomiast sytuacja się powtórzy, to nie będzie w toaletach papieru ani ręczników. Niestety dzisiaj ponownie doszło do bezmyślnego wyciągnięcia dużej ilości papieru toaletowego z podajnika, jak widać na załączonym zdjęciu. Po raz kolejny w pisuarze znalazło się jedzenie" - napisała zakonnica i słowa postanowiła dotrzymać.
Odpowiedzialność zbiorowa ma się świetnie
Siostra dyrektor zastrzega, iż jest świadoma, że nagannego, w kwestii zachowania porządku, zachowania dopuszcza się garstka uczniów. Jednak nie mogąc stwierdzić jednoznacznie, kim są sprawcy, ukaże wszystkich. Wspaniałomyślnie zastrzega, że to tylko na jakiś czas. Kiedy uczniowie docenią, jak dobrze mieli dotąd, papier powróci na miejsce.
"Od jutra papier toaletowy oraz ręczniki będą reglamentowane i do pobrania z portierni. W toalecie chłopców zostanie zdemontowany pisuar" - napisano w wiadomości do rodziców. Siostra, zdaje sobie sprawę z kontrowersji, którą wywoła jej decyzja, więc prosi rodziców, aby sprawy nie nagłaśniali.
Prosząc rodziców o rozmowy z dziećmi i zrozumienie, dyrektor placówki zaznacza: "Może jak przez jakiś czas doświadczą pewnej niewygody oraz będą musieli udać się po papier i ręczniki na portiernię, docenią, gdy zostanie na powrót umieszczony w toaletach".
Rodzicom jednak nie spodobał się ani pomysł na ograniczenie dzieciom dostępu do materiałów higienicznych, ani odpowiedzialność zbiorowa, której stosowania zabrania zresztą Ustawa Prawo Oświatowe.
Tu wcale nie chodzi o papier
Rodzice, mimo próśb dyrektorki, zaalarmowali media. Dziwią się, że w placówce oświatowej w centrum Europy dziś stosuje się kary odwołujące się do cielesności. Zwracają uwagę, że proszenie przez uczniów portiera o papier toaletowy jest dla nich ogromnym upokorzeniem.
"Jak w XXI wieku może dojść do sytuacji, że uniemożliwienie dzieciom właściwej higieny osobistej staje się karą?" - pytają rodzice. "Dlaczego uczniowie chcący skorzystać z toalety mają narażać się na uszczypliwe uwagi, gdy będą żebrać o papier na portierni? Kto zdecyduje, ile papieru można wydać i komu? Czy nie jest to przejaw braku poszanowania intymności uczniów?" - dodają.
To nie jest kara!
Wyborcza.pl skontaktowała się z siostrą dyrektor Urszulą Ściurką, która zapewnia, że jej decyzja nie ma nic wspólnego z karaniem dzieci. "To nie kara za zaśmiecanie, ale konsekwencja zachowania części uczniów. Gdybym chciała ukarać, czy informowałabym o tym rodziców dzieci?" – mówiła.
"Już czwarty rok zwracałam uwagę na kulturę zachowania w toaletach. Bez powodzenia. To przykre, gdy pisuar jest zatykany jedzeniem, pociętymi częściami puszki, innymi rzeczami, a potem jest puszczana woda, która wylewa się na zewnątrz" - dodała.
Pełna zgoda, że mówimy o zachowaniu skandalicznym i braku kultury, a także poszanowania przestrzeni wspólnej przez NIEKTÓRYCH uczniów. Jednak ta "niekara" dotyka wszystkich, poza uczniami klas 1-3, którzy uczą się w oddzielnym pawilonie. Trudno zrozumieć tę decyzję.
"Już wcześniej apelowałam, aby rodzice porozmawiali na ten temat z dziećmi. Teraz zwróciłam uwagę, że z bólem serca muszę podjąć taką, a nie inną decyzję. To środek prewencyjny, a nie karny. Chodzi o zrozumienie, jak ważne jest poszanowanie każdej rzeczy, także papieru toaletowego, pisuaru. Środki higieny są zapewnione przez szkołę, tyle tylko, że uczniowie muszą udać się na portiernię" - podkreśla siostra dyrektor.
Epidemia? No bez przesady
Rodzice apelują, że wciąż znajdujemy się w stanie zagrożenia epidemiologicznego COVID-19, do tego właśnie rozpoczął się szczyt sezonu zachorowań na grypę. Dodajmy, że dane za pierwsze dwa miesiące roku szkolnego są alarmujące, od wielu lat nie mierzyliśmy się z taką skalą problemu.
Siostra idzie jednak w zaparte i zapewnia, że szkoła nie łamie prawa, bo w toaletach jest ciepła i zimna woda, a także środki do dezynfekcji. Papier i ręczniki też są, tyle że nie w toalecie. Rodzice nie zamierzają odpuścić i skarżą decyzję w Urzędzie Miasta, kuratorium oświaty, urzędzie wojewódzkim, sanepidzie.
Urzędnicy są zszokowani decyzją. Wiceprezydent miasta Marcin Chłodnicki przyznaje, że jeśli informacje od rodziców się potwierdzą, to decyzja dyrektorki powinna zostać cofnięta. Zastosowane metody określa mianem "archaicznych".
Świętokrzyski kurator oświaty Kazimierz Mądzik, przyznał, że otrzymał list od rodziców i zostanie sprawdzony "stan faktyczny". "Jeśli jest to prawda, co napisano w liście, to sytuacja taka, w zakresie choćby reglamentacji papieru toaletowego, nie powinna mieć miejsca" – powiedział Mądzik.
Nauczanie przez upokarzanie
Decyzja siostry dyrektor jest nie tylko niezgodna z prawem, ale także bardzo krzywdząca dla uczniów, niebezpieczna z przyczyn epidemiologicznych, a przede wszystkim szalenie upokarzająca dla dzieci. Pamiętajmy, że sprawa dotyczy uczniów w wieku 10-15 lat.
Nastolatek, który na przerwie w gwarnej szkole, próbuje szeptem poinformować portiera, że potrzebuje papieru toaletowego, naraża się na kpiny rówieśników. Wolimy nie myśleć o sytuacjach, kiedy dziecko ma rozwolnienie i w obecności innych oczekujących w kolejce, będzie musiało powiedzieć: "Dwa listki mi nie wystarczą".
A część dzieci zwyczajnie może nie zdążyć w czasie przerwy odstać w dwóch kolejkach: po papier i do toalety w czasie przerwy. Co wtedy?
Czytaj także: https://mamadu.pl/155915,lazienka-z-zabrzanskiego-lo-ktora-zostala-hitem-internetu