Ludzie, opanujcie się. To produkt tylko dla dorosłych, nawet jeśli producent mówi inaczej
Dzieci chcą nas naśladować we wszystkim. Dziewczynka, która codziennie obserwuje, jak mama maluje się przed lustrem, a przed wyjściem spryskuje się pięknie pachnącymi perfumami, czuje w tej ceremonii coś magicznego. I sama chciałaby tego doświadczyć. Zresztą, mali chłopcy są równie zainteresowani tematem! Czy jednak słusznie robimy, pryskając małą rączkę wodą toaletową?
Perfumy są dla dorosłych
Kosmetyki, zanim zostaną dopuszczone do obrotu, muszą przejść szereg specjalistycznych badań i testów. Także perfumy i wody toaletowe. I owszem, stężenia pewnych składników zawartych w tych kosmetykach są dla ciebie bezpieczne, jednak inaczej sprawa ma się w przypadku dzieci. Alkohol obecny w ich składzie podrażnia młodą skórę, a liczne dodatki zapachowe mogą wywołać reakcję alergiczną.
Jeśli dziecko bardzo chce, byś je poperfumowała, lepiej nie ulegaj. Wdychanie oparów także może okazać się szkodliwe. Nawet jeśli spryskasz tylko ubranko, twoja pociecha wkrótce może poczuć się źle, a ból głowy i wymioty to najczęstsze skutki uboczne związane z ekspozycją na silny zapach.
Lepiej zaproponuj samodzielne wykonanie perfum w domu. Wystarczy woda zmieszana z odrobiną soku z pomarańczy lub cytryny. Wlej to do atomizera i gotowe. Dziecko (o ile nie jest uczulone na cytrusy) będzie zadowolone, bo dla niego najważniejsze w perfumach jest samo psikanie. Pamiętaj tylko, by po skończonej zabawie wylać "perfumy", w końcu to produkt bez konserwantów, czyli nietrwały!
Tymczasem w drogeriach...
Półki sklepowe uginają się wprost od zapachów przeznaczonych specjalnie dla dzieci. Opakowania z bohaterami dziecięcych bajek zachęcają do kupowania. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jednak jest to kontrowersyjne. Małe dziecko ma używać perfum? Czy to przypadkiem nie fanaberia? Producenci zapewniają, że ich produkty są całkowicie bezpieczne. Istnieją nawet takie, które można aplikować już niemowlętom, choć naprawdę ciężko znaleźć dobry powód, by to robić. Sprawdziliśmy, co znajduje się w popularnej wodzie spod szyldu słynnych żółtych stworków, przeznaczonej dla dzieci od lat 3:
- PEG-40 Hydrogenated Castor Oil – to emulgator. Nie stwierdzono podrażnień skóry ani oczu w wyniku narażenia na działanie oleju rycynowego.
- Linalool, Limonene, Coumarin, Alpha-Isomethyl Ionone, Citronellol, Citral – syntetyczne składniki, które nadają produktowi zapach.
- Yellow 5, inaczej tartrazyna – barwnik używany głównie do celów spożywczych.
- Alcohol Denat. - hamuje rozwój i przetrwanie mikroorganizmów w produkcie, reguluje mikroflorę naskórka. Jest to składnik dozwolony do stosowania w kosmetykach bez ograniczonego stężenia.
- Woda
I co w tym złego? Diabeł, jak zawsze tkwi w szczegółach. Składniki zapachowe są niby bezpieczne, ale w określonych ilościach. Podobnie jest w przypadku alkoholu. A dziecko, to tylko dziecko. Wystarczy chwila twojej nieuwagi, by wylało na siebie całą zawartość flakonika. Wtedy o dramat nietrudno.
Przecież dzieci naturalnie tak pięknie pachną
W dzisiejszych czasach sprzedać można dosłownie wszystko. Szkoda tylko, że czasem dzieje się to kosztem naszych dzieci. Perfumy dla kilkulatków z pewnością nie są dobrym pomysłem, nie tylko ze względu na ich potencjalną szkodliwość. Jest jeszcze inna niebagatelna kwestia – od małego uczą się próżności. Czy naprawdę kwestia tego, jak pachnę, powinna mieć jakiekolwiek znaczenie dla dziecka?
I jeszcze jedno. Przecież dzieci pięknie pachną same w sobie - w końcu jeszcze się nie pocą. Dezodoranty i wody toaletowe potrzebne im będą tak naprawdę dopiero w okresie dojrzewania. Czy jest więc sens zabijać ten wspaniały, naturalny zapach kilkulatka, który przecież za następnych parę lat zniknie już bezpowrotnie? Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sama.