Fatalne plany lekcji są niezgodne z prawem. Kuriozalna sytuacja w szkołach

Martyna Pstrąg-Jaworska
23 września 2022, 11:26 • 1 minuta czytania
Za chwilę minie pierwszy miesiąc nauki w nowym roku szkolnym. Uczniowie, nauczyciele i rodzice mają już dość - plany zajęć w tym roku są tak fatalnie ułożone. Właściwie nie ma szkoły, w której ktoś nie narzeka. Wszystko przez to, że uczniów jest dużo, a nauczycieli i sal za mało. Chociaż dyrektorzy mają związane ręce i nie zawsze mogą wprowadzić jakieś zmiany, rodzice mogą sprawę zgłosić do kuratorium lub sanepidu, bo takie plany lekcji nie są zgodne z prawem.
Plany lekcji, które zaczynają się o dziwnych godzinach, to w tym roku coś normalnego. Lukasz Gdak/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Dzieci w tym roku szkolnym mają wiele problemów, także z planami lekcji

To, jak fatalnie ułożone plany lekcji mają w tym roku uczniowie, przekonał się każdy rodzic, który ma dziecko w wieku szkolnym. Wśród znajomych słyszy się o tym, że dzieci zaczynają lekcje o 7.00 rano albo mają lekcje dopiero np. na 13.00. Gdy rozpoczynają lekcje po południu, kończą wieczorem, a następnego dnia mają na – powiedzmy – 7.30 to nie mają kiedy się zregenerować, nie mówiąc już o odrabianiu lekcji i nauce z dnia na dzień.

To patowa sytuacja, bo źle ułożone plany nie wynikają ze złej woli dyrektorów szkół i nauczycieli. Chodzi o cały system, który kuleje, bo nauczyciele muszą pracować w systemie wręcz dwuzmianowym – rano i po południu. Wszystko dlatego, że jest ich za mało na taką ilość uczniów, która jest obecna w szkołach. Zdarza się też tak, że mają np. rano 2 lekcje, potem okienko na 2-3 godziny i po południu znowu mają lekcje aż do późnych godzin popołudniowych.

Nie ma też możliwości przeprowadzenie wszystkich lekcji tylko od rana, bo pomieszczeń do prowadzenia ich w szkołach też jest zwyczajnie za mało. Rodzice są oburzeni, uczniowie przemęczeni (więc również mało produktywni), a dyrektorzy szkół rozkładają ręce. Zgodnie z par. 4 rozporządzenia ministra edukacji narodowej i sportu z 31 grudnia 2002 r. (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1604 ze zm.) plan zajęć dydaktyczno-wychowawczych musi spełniać trzy warunki:

Fatalnie ułożony plan, ale brak innych rozwiązań

Problemem najczęściej jest 3 punkt, ale z pierwszymi dwoma również jest mnóstwo kłopotów. Dzieci mają jednego dnia 3 lekcje, a następnego 9, co jest zupełnie kuriozalne i sprawia, że ich przyswajanie wiedzy nie będzie efektywne. Największe problemy z ułożeniem planów, bo jest zbyt dużo uczniów, a za mało sal i nauczycieli, mają dyrektorzy szkół ponadpodstawowych.

Wszystko przez to, że w murach szkolnych mają 1,5 rocznika młodzieży, bo gdy ci uczniowie rozpoczynali edukację, do szkół wszedł obowiązek nauki dla sześciolatków. To wiąże się też z problemami tego typu, że szkolne klasy mają np. miejsca w ławkach dla 30 uczniów, a tych w klasie jest po 36. Dyrektorzy i nauczyciele odpowiedzialni za układanie planów, na zarzuty ze strony rodziców o ich niezgodność z ustawą, rozkładają ręce. Tłumaczą się, że nie robią tego specjalnie, po prostu nie mają innej możliwości ułożenia planów.

"Jeśli ktoś pozyskuje chemika na siedem godzin, a ten pracuje jednocześnie w dwóch innych szkołach, to te trzy jego plany muszą się zazębiać. Najczęściej taki nauczyciel stawia warunek, aby te siedem godzin odbywało się w jednym dniu" – powiedziała w rozmowie z Dziennikiem prawną Anna Sala, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego w Suchej Beskidzkiej. Dyrektorka przyznaje, że fatalne plany lekcji nie są ułożone specjalnie, żeby zaszkodzić uczniom, po prostu wszystkie problemy, jakie mają obecnie szkoły, potęgują kiepsko ułożone rozkłady lekcji. Przez to też bywa, że lekcje WF-u są rano, choć najlepiej dla uczniów by było, gdyby były ostatnie.

Rodzice mogą być źli i mają prawo do skarg w kuratorium

Rodzice są źli o taki stan rzeczy. Część zgłasza się z tym niezadowoleniem do dyrektorów szkół, a kiedy to nie skutkuje, szukają kolejnych rozwiązań. Okazuje się, że nie są bezsilni – przepisy mówią, że za źle ułożony plan, który nie spełnia norm, można sprawę zgłosić do kuratorium albo powiatowego sanepidu:

"Moje dzieci chodzą do dwóch sąsiadujących podstawówek. W pierwszej są organizowane zastępstwa, ale tylko dlatego, że szkoła - na moja prośbę - miała kontrolę kuratoryjną w tej sprawie. W drugiej moje dziecko nagminnie otrzymuje powiadomienia w dzienniku elektronicznym, że zajęcia z nieobecnym nauczycielem na początku i na końcu dnia są odwoływane. We wtorek rano najpierw zostały odwołane trzy lekcje, a potem jeszcze czwarta. Tłumaczenie jest takie, że nie ma odpowiedniej liczby nauczycieli. Chyba tu również będę musiał powiadomić organ nadzoru pedagogicznego" - powiedział rodzic jednego z uczniów stołecznych podstawówek w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną.

Rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego, Szymon Cienki, przyznał, że w tym roku szkolnym 2022/2023 będą sprawdzać, jak z ułożeniem planów poradzili sobie dyrektorowie szkół. Według prawa rodzice mogą powiadomić kuratorium oświaty lub sanepid o tym, że dzieci mają plan niedostosowany do ich warunków fizyczno-psychicznych. Taką skargę na szkołę czy dyrektora można złożyć anonimowo.

I choć takie skargi się zdarzają, a sanepid i kuratorium kontroluje placówki, najczęściej sytuacja kończy się brakiem rozwiązania, bo dyrektorzy rozkładają ręce i nie mają możliwości zmian w planie. W skrajnych przypadkach, gdy dyrektor szkoły naprawdę chce coś zrobić, pomóc konkretnej klasie, jakoś manewruje, zamienia kilka godzin, ale często tracą na tym inne klasy.

Czytaj także: https://mamadu.pl/166216,przepelnione-licea-i-brak-toalet-na-to-skazano-tegorocznych-uczniow