"Moje dzieci bardzo się od siebie różnią, bo starszy syn to typ sportowca, a młodszy mógłby nie schodzić z kanapy, gdyby miał tylko w ręku ulubioną książkę lub tablet z grami. Nie ma nadwagi, ale nie jest tak sprawny fizycznie tak jak jego brat. Już kilka razy próbował przekonać mnie, żebym 'załatwiła' mu zwolnienie z WF-u, bo tak zrobiło kilku rodziców w naszej klasie, ale ja się na to nigdy nie zgodzę” – pisze mama chłopców.
"Nietrudno się domyślić, że mój młodszy syn nie wykazuje się wielkim talentem na WF-ie. Radzi sobie jedynie w biegach na krótkie dystanse i lubi, jak pan wprowadza im na lekcjach jakieś elementy sztuk walki, za to kompletnie nie odnajduje się w sportach zespołowych, czy to w koszykówce, czy piłce nożnej.
Raz przyszedł i powiedział, że chłopaki się z niego śmiali, bo nie trafił prostej piłki do bramki, odparłam tylko, że następnym razem na pewno pójdzie mu lepiej” – pisze mama i przyznaje, że WF nie jest ulubionym przedmiotem jej syna, ale to nie powód, by miała go zwalniać z tych lekcji.
"Czy gdyby nie radził sobie z matematyką, też miałabym mu 'załatwiać' zwolnienie lekarskie? Ja rozumiem, że WF nie jest zbyt ważnym przedmiotem, traktowany jest po macoszemu, jako zło konieczne. Uważam jednak, że to wielki błąd.
Aktywność fizyczna jest naprawdę potrzebna, nie tylko dla zachowania kondycji, ale też zdrowia psychicznego. Widzę to po moim starszym synu, który cały szkolny stres rozładowuje właśnie na boisku. Chodzi nawet na dodatkowe treningi i widzę, jak sport go hartuje, dodaje mu pewności siebie, uczy radzenia sobie z porażkami” – pisze mama i przyznaje, że choć jej młodszy syn nie przepada za aktywnością fizyczną, to przynajmniej rusza się na lekcjach WF-u.
"Nadal mam nadzieję, że jeszcze znajdzie sport dla siebie i temu też służy WF. Dzieciaki poznają swoje możliwości, talenty, predyspozycje i mogą znaleźć aktywność idealną dla siebie. Dlatego nie rozumiem rodziców, którzy wypisują dzieci z lekcji WF, biorąc od lekarza jakieś fikcyjne zaświadczenia.
Moim zdaniem robią ze swoich dzieci kaleki, nie obrażając oczywiście osób niepełnosprawnych. Takie dzieci wypisywane z WF-u z czasem w ogóle rezygnują z aktywności fizycznej, bo po co mają się męczyć? Nie uprawiają sportu w szkole, więc tym bardziej nie będą go uprawiać w czasie wolnym.
A potem dziwimy się, że wyrasta pokolenie dzieci z nadwagą, do tego nieodpornych psychicznie, których dotyka najmniejsza krytyka ich osoby. Naprawdę zastanówmy się, czy nie robimy dzieciom w ten sposób krzywdy” – dodaje mama 14 i 12-latka.
Światowa Organizacja Zdrowia jeszcze niedawno alarmowała, że polskie dzieci tyją najszybciej w Europie i z tym problemem zmaga się aż 20 proc. uczniów. Taki stan rzeczy ma spory związek z niezdrowymi nawykami żywieniowymi i niską aktywnością fizyczną.
Optymizmem nie napawają również ubiegłoroczne dane publikowane przez Instytut Żywności i Żywienia — co 5 uczeń nie chodzi na lekcje WF-u, a rodzice jeszcze do niedawna sami wypisywali im zwolnienia. Argumentowali to m.in.: złym samopoczuciem dziecka, odciskami na dłoniach czy bólem mięśni po ostatnich ćwiczeniach.
Natomiast, by zwolnić dziecko z lekcji WF na cały semestr czy rok konieczne jest zaświadczenie od lekarza rodzinnego. Niektórzy rodzice zwalniają dziecko z lekcji WF-u, bo z powodu nadwagi jest wyśmiewane przez rówieśników, ale czasem również dlatego, że słabsza ocena z tego przedmiotu obniża ogólną średnią dziecku na koniec roku.
Czytaj także: https://mamadu.pl/155867,dziewczynki-nie-chca-cwiczyc-na-wf-ie-szkolne-zajecia-to-dla-nich-pieklo