Reklama.
Pod postem na koncie "Życie w stresie" pojawiły się komentarze nastolatków, które po otrzymaniu swoich planów lekcji mają do powiedzenia tylko "rel", czyli mniej więcej "u nas też przerąbane".
"Jutro do 18 w szkółce"
"7.10 do szkoły, jest super"
"9 lekcji na dzień dobry, jeszcze infą zaczynam"
"Dwa razy 9 godzin w tygodniu"
Dzieciaki wrzucają też plany lekcji, na których zajęcia zaczynają się po południu i trwają do wieczora.
Wielu zaniepokojonych rodziców zgłasza, że ich dzieci mają w planach lekcji wyrwy i przerwy. Niektórzy związane z wypisaniem uczniów z lekcji religii, inni, bo plany były pisane szybko na kolanie, a w kadrach nauczycielskich braki.
MEiN zapowiadał, że będzie walczył z odejściami nauczycieli... zagęszczając klasy.
Tak więc po dwóch latach szkoły w kratkę uczniowie dostali wytyczne, by siedzieć w ławkach od rana do nocy w przeludnionych klasach ze sfrustrowanymi nauczycielami.
A przecież miało być tak pięknie?
Nie dalej jak tydzień temu nauczyciele deklarowali, że po powrocie do szkół interesuje ich tylko integracja uczniów, poznawanie się na nowo i łagodne wprowadzenie w tryb szkolny. Najwyraźniej wszystko zostało na papierze, na którym drukowano plany lekcji.
- Od września nauczyciele nie mają skupiać się na sprawdzaniu braków w wiedzy wynikających z nauki zdalnej. My wszyscy zdajemy sobie sprawę, że nauczenie zdalne nie było tak efektywne, jak nauczanie stacjonarne. Najważniejsze jest zagwarantowanie uczniom dobrostanu psychicznego - mówiła Dorota Łaboda ze stołecznego ratusza.
Na jednej z grup nauczycielskich pedagog wrzucił zdjęcie Librusa, w którym na ten tydzień zapisany był już sprawdzian z matematyki.
"Na początku się wkurzyłem, jak to zobaczyłem, ale z drugiej strony to wcześniej kończę a i tak będę chodził, jak zombie. Nie wykluczam również że w tym roku dostanę jakichś zaburzeń psychicznych" - napisał jeden z komentujących post o niepoważnym planie lekcji. Niestety jego deklaracja nie brzmi jak żart.
Bo według badań 70 proc. uczniów jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego deklarowało, że stresuje ich powrót do szkół.
W obecnej sytuacji nie będą mieli się czym niepokoić. Po prostu nie będą mieli czasu na myślenie o niczym innym, jak szukanie sali na kolejne lekcje. A poza tym, jak deklaruje Ministerstwo Zdrowia, szkoła potrwa jakieś dwa miesiące.
Może cię zainteresować: "Miesiąc, dwa nauki stacjonarnej". Minister zdrowia komentuje powrót do szkół