Bluza na podłodze, zamiast w pralce
Nie tak dawno odwiedziłam znajomą, która podzieliła się historią o swojej 17-letniej córce Ninie. Dziewczyna, jak większość nastolatek, ma swoją ulubioną bluzę, którą nosi niemal codziennie. Problem w tym, że bluza dawno przestała pachnieć świeżością, a wręcz prosiła się o pranie. Jednak, zamiast włożyć ją do pralki, Nina rzuciła ją na podłogę w łazience. I tak sobie tam ta bluza leżała – jakby miała sama magicznie trafić do prania.
Kiedy jej mama zapytała, dlaczego nie wrzuciła jej do pralki, odpowiedź była krótka i rozbrajająca: "Bo nie wiem, jak to się robi. Nie chcę zepsuć pralki". Być może dla niej zabrzmiało to jak logiczne wytłumaczenie, ale dla jej mamy – i dla mnie, jako słuchaczki tej historii – zabrzmiało jak wyrok na zdrowy rozsądek.
Pralka? A co to takiego?
Okazało się, że mimo iż pralka stoi w domu od lat i jest używana niemal codziennie, Nina nigdy nie poświęciła ani chwili, żeby zobaczyć, jak działa. Pralka była dla niej tylko częścią wyposażenia łazienki, czymś, co po prostu istnieje, ale nie wymaga jej uwagi.
Matka postanowiła wykorzystać ten moment jako lekcję życia i pokazać córce krok po kroku, jak obsłużyć sprzęt. Wyciągnęła więc bluzę, wrzuciła ją do bębna, dodała proszek i wybrała program. Wszystko to wytłumaczyła Ninie, licząc, że następnym razem zrobi to samodzielnie.
Jednak jej reakcja była… delikatnie mówiąc, rozczarowująca. Zamiast zainteresowania zobaczyła obojętność.
"Przecież i tak zawsze ty to robisz" – skwitowała nastolatka.
Co poszło nie tak?
Gdy znajoma opowiadała mi tę historię, naszły mnie refleksje. Jak to się stało, że młode pokolenie, tak sprawne w obsłudze smartfonów, komputerów i konsol, nie radzi sobie z prostymi, codziennymi obowiązkami? Czy to kwestia wychowania, w którym rodzice przejęli wszystkie obowiązki, żeby "odciążyć" dzieci? A może to znak naszych czasów, gdzie technologia zrobiła z nas wygodnych ludzi?
Przecież Nina nie jest wyjątkiem. Wiele młodych osób nie umie nastawić pralki, ugotować prostego posiłku czy przyszyć guzika. Codzienne czynności, które jeszcze kilkanaście lat temu były normą, dziś są traktowane jak umiejętności na poziomie specjalistycznym.
Najbardziej dobijające w tej historii jest to, że pralka – symbol postępu technologicznego, który miał ułatwić nam życie – stała się świadectwem, jak bardzo odeszliśmy od podstaw. Zamiast ułatwiać życie, stała się barierą, bo młodzi nie wiedzą, jak z niej korzystać.
Widok pralki w tej łazience, z bluzą leżącą obok niej, jest smutnym dowodem na to, że coś poszło nie tak. Jeśli nawet tak prosta czynność, jak włączenie pralki, wykracza poza możliwości młodzieży, to co czeka ich w dorosłym życiu? Kto będzie radził sobie z codziennymi wyzwaniami, jeśli wszystko jest "za trudne"?
To wcale nie musi tak wyglądać
Nie chodzi o to, żeby obwiniać młodzież za wszystko. Być może jako rodzice, nauczyciele czy społeczeństwo, zaniedbaliśmy naukę podstaw. Może za bardzo skupiliśmy się na ułatwianiu im życia, zapominając, że samodzielność rodzi się z doświadczenia.
Ta historia z pralką powinna być dla nas przestrogą. Jeśli nie zaczniemy wymagać od młodych prostych rzeczy – takich jak zrobienie prania czy naprawa drobiazgów w domu – to naprawdę ryzykujemy, że będą gubić się w świecie codzienności.
Może warto zacząć od małych kroków? Takich jak wrzucenie bluzy do pralki i nastawienie prania?