logo
Skąd w rodzicach tyle obojętności? fot. Lukasz Gdak/East News
Reklama.

To tylko niewinny karat, małe kichnięcie czy delikatny ból gardła, który szybko minie. No przecież nie będę brała wolnego, tylko dlatego, że córka z rana marudziła, że gorzej się czuje. Zaraz na pewno jej przejdzie, bez przesady. Nic się nie stanie, jak syn z małym gilkiem pójdzie do przedszkola. Brzmi znajomo? Być może drżysz na samą myśl, ale gwarantuje ci, że są rodzice, którzy (niestety) utożsamiają się z tym, co napisałam.

Jedna, druga i trzecia choroba

Niejeden raz moi synowie w przedszkolu czy szkole zostali "poczęstowani" przeziębieniem, grypą czy innym ustrojstwem. Niejeden raz słyszałam od rodziców z grupy, że maluch kaszle tak już drugi tydzień i na pewno nie zaraża. No i niejeden raz mi się wtedy nóż w kieszeni otwierał, ale musiałam opanować emocje.

Rodzice na samą myśl o kichającym koledze czy pociągającej nosem koleżance drżą. Ale nie tylko oni. Nauczyciele też mają dość tych "zasmarkańców". Napisała do nas wychowawczyni, która przedstawia sprawę jasno.

Mam zmarnowane ferie

"Od dwóch dni leżę w domu z wysoką gorączką i chusteczkami w każdej kieszeni. Rodzice zmarnowali mi ferie, które w naszym województwie właśnie się rozpoczęły. Rodzice a dokładnie ich brak odpowiedzialności.

Prowadzę lekcje z pierwszoklasistami. Ostatni tydzień przed wolnym to było jakieś apogeum. Co drugie dziecko miało katar do pasa, a objawy przeziębienia widoczne były gołym okiem. I nie, rodzice nie zostawią takiego ucznia w domu, a dzień w dzień przyprowadzają go do szkoły. Urlopu im szkoda czy co?

Ode mnie to żądają i wymagają. Lista próśb i oczekiwań nie ma końca. A kiedy ja proszę, by do szkoły nie przychodzili chorzy uczniowie, to nikt mnie nie słucha. Tak jakby na złość mi robili.

Przychodzi jeden z drugim. Kichnie, kaszlnie – oczywiście wprost na mnie. I tak się dziwię, że na początku tygodnia mnie nie rozłożyło, tylko dopiero po kilku dniach. Zaczęły się ferie i zamiast wyjechać i fajnie spędzać czas z rodziną, tak jak planowałam, leżę pod tą kołdrą i nie mam siły nawet obiadu zrobić. A wystarczyło tylko, by rodzice nie patrzyli wyłącznie na czubek swojego nosa i na własną wygodę, a pomyśleli, że chore dziecko może zarazić innych. Czysty egoizm".

Wiadomość przepełniona jest negatywnymi emocjami, ale czy jest się czemu dziwić?

Chciałabyś podzielić się ze mną swoją historią? Napisz, proszę na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl
Czytaj także: