Gessler w połogu, a on w hotelu. Tydzień po porodzie musiał "pobyć sam ze sobą"

Marta Lewandowska
23 września 2022, 10:54 • 1 minuta czytania
12 września Lara Gessler urodziła drugie dziecko. Młoda restauratorka i jej partner Piotr Szeląg powitali na świecie syna Bernarda. Naturalnym w początkowym okresie z noworodkiem jest czuła opieka obojga rodziców. Jednak ta para zdecydowała inaczej.
Lara Gessler i Piotr Szeląg są parą od 2019 roku, w 2020 roku wzięli cichy ślub cywilny, zabrakło na nim nawet mamy panny młodej. Fot. ADAM JANKOWSKI/REPORTER/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Rodzinny poród

Kiedy 12 września zobaczyłyśmy zdjęcie z porodówki, gdzie Lara leży w wannie, trzymając syna w ramionach, na jej twarzy gości błogi uśmiech, a nad ukochaną i synem pochyla się ojciec dziecka, który składa czuły pocałunek na czole położnicy, zachwyciłyśmy się. Jednogłośnie orzekłyśmy, że jest to jedno z najpiękniejszych zdjęć pokazujący ten magiczny moment, jakie w ostatnim czasie widziałyśmy.


Wydawać by się mogło, że przed parą, a właściwie czteroosobową rodziną (Gessler i Szeląg mają córkę Nenę ur. w 2020 roku) piękny, spokojny i wspólny czas. Lara jest znacznie mniej aktywna w social mediach, niż zawsze, co jest jak najbardziej naturalne. Kobieta w połogu, z dwójką małych dzieci w domu ma co robić.

W tym czasie ważne, żeby mieć wsparcie najbliższych. Nie raz pisałyśmy na mama:Du, że młoda mama nie powinna zostawać sama w takich momentach. Jak się okazuje, Lara może liczyć na wsparcie... mamy. Piotra przy niej nie było.

Tata na gigancie

"Teoretycznie prawnik praktycznie sensualista" - pisze sam o sobie na Instagramie. I ciężko nie dopatrzeć się tej czułości i pieszczenia zmysłów w jego niedawnych relacjach na Instastory. Ale myli się, kto przypuszcza, że Piotr pieści zmysły w domu.

Jak dowiadujemy się z kolejnych kafelków - mężczyznę bardzo zmęczyło oczekiwanie na Bernarda. Tak bardzo, że zmuszony był odpocząć w jednym z warszawskich hoteli. Sam. "Dziękuję Lara, że rozumiesz moje potrzeby i mnie wspierasz" - napisał na zdjęciu widoku z hotelowego okna świeżo upieczony tata. 

Kolejne podziękowania skierował do Magdy Gessler: "Dziękuję Magda, że pomagasz mi tak, gdzie potrzebuję - bez zbędnych pytań". Na tym samym zdjęciu czytamy, że "teoretycznie prawnik" robi sobie przerwę od "bycia sam ze sobą" i wraca stęskniony do Lary i dzieci.

Ciąża i poród mogą dać w kość

Dziewięć miesięcy z dzieckiem pod sercem to ogromne wyzwanie dla matczynego organizmu. Kiedyś rozmawiałam z flebologiem, który mówił, że ciąża obciąża wszystkie układy w kobiecym ciele. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że po takim wysiłku, jakim jest poród, matka też powinna odpocząć. 

Mówimy o tych pierwszych 6 tygodniach "połóg". Kobieta jest położnicą, kimś, kto musi odpoczywać, regenerować siły. W tym czasie ważna jest rola otoczenia. Pamiętam, że mimo iż sama czułam się świetnie fizycznie, za każdym razem, kiedy rodziło się moje dziecko, mój partner był obok. Brał urlop w maksymalnym dostępnym wymiarze i tych kilka pierwszych tygodni spędzaliśmy razem. 

To było szczególnie ważne, gdy rodziły się kolejne dzieci, bo przecież tym starszym też trzeba się zająć, zabawić je, spędzić czas, przygotować jedzenie. Zadbać o jego dobrostan psychiczny. Żeby nie poczuło się zazdrosne, odsunięte z powodu pojawienia się młodszego rodzeństwa. 

Empatia level master

Od lat mówimy, że nie kobieta, a oboje rodzice są w ciąży. To piękny ukłon, próba przeżycia tego czasu razem, współodczuwania. Nasi partnerzy towarzyszą nam w szkole rodzenia, dotykają brzucha, gdy ruchy zaczynają być wyczuwalne, mówią do dziecka w łonie, są obecni przy porodzie. 

Ale serio, wciąż to ciało kobiety dostaje w kość i jej psychika. Bo mamy karmić dziecko w określony sposób, opiekować się nim zgodnie z najnowszymi wytycznymi i dbać o nie dzień i w nocy. To my odmawiamy sobie tatara, bo jesteśmy w ciąży, to my nie skoczymy na bungee, bo wiadomo. My mamy rozstępy, hemoroidy, mdłości, bóle porodowe, ponadrywane brodawki i szwy po porodzie.

My tracimy figurę, musimy pogodzić się z tym, że nasze ciało, choć wykonało piękną robotę, to nigdy ju nie będzie takie samo. Nie da się tego współodczuwać, jeśli się tego nie doświadczyło. Owszem, mój osobisty współautor dzieci wstawał w nocy pewnie częściej niż ja, chodził niewyspany, wie, czym są kolki, jak się kąpie i przewija noworodka, jak się nazywa nasz pediatra i w której sali są szkolne zebrania.

Dziś zapytałam go o pomysł odpoczynku dla ojca po porodzie. O nocleg w hotelu tydzień po porodzie.  - Dobrze się czujesz? - zapytał.  - Niby po czym? Gdyby nie to, że dziecko karmione piersią średnio może zostać bez matki, to kobiety powinny wyjeżdżać! - powiedział.

Wszystkim jest ciężko

Wierzę, że pan Piotr jest zmęczony, wierzę też, że zmęczony był Michał, Jacek i Radek. Każdy z ojców ma prawo mieć baby bluesa, każdy może zachorować na depresję poporodową i szukać pomocy. Relacjonowanie takiego samotnego wypadu w tej sytuacji wydaje się być lekko niesmaczne. 

Tygodniowe dziecko w domu to również wielkie wyzwanie dla matki, ba, z pełną odpowiedzialnością za te słowa napiszę: fizycznie niewspółmiernie większe niż dla ojca. 

Przez dziewięć miesięcy kobieta nosi 24h na dobę ciągle rosnący ciężar, który w pewnym momencie stanowi nawet połowę jej masy wyjściowej. Ma obciążony kręgosłup, stawy, jej serce pompuje więcej krwi. Często nie może normalnie spać, ani się wypróżnić. To są realne problemy, które miesiącami odkładają się w postaci niewyobrażalnego fizycznego zmęczenia, od którego nie ma chwili odpoczynku.

Na końcu tej drogi trzeba jeszcze przebiec maraton. W nagrodę przez kilka tygodni ciężko jest wygodnie usiąść, kichnąć bez bólu i przespać dłużej niż dwie godziny ciągiem.  Tak, kobieta ma prawo być zmęczona. Ale wyobraźcie sobie, że tydzień po porodzie zostawia dziecko i idzie spać do hotelu, żeby się wyspać, pobyć ze sobą i pisze o tym w mediach społecznościowych. Zjedliby ją. 

- Po porodzie byłam tragicznie zmęczona, nie wiedziałam, jak się nazywam, na pytanie mamy czy brałam dziś prysznic, nie umiałam odpowiedzieć, bo nie byłam w stanie nawet powiedzieć, jaki jest dzień tygodnia i która godzina - wspomina Monika. 

- Ale to taki czas, bierzesz tyłek w garść i robisz, nie rozczulasz się nad sobą. Nie wyobrażam sobie, żeby w tym czasie nie było przy mnie partnera. Skoro razem byliśmy w ciąży i razem rodziliśmy, to po rozwiązaniu razem też przeżywamy połóg, odpoczywać będziemy, jak sytuacja się trochę unormuje - dodaje.

Czytaj także: https://mamadu.pl/135763,co-czuje-matka-po-porodzie-obolale-cialo-to-nie-wszystko