Nogi nieproporcjonalnie większe od reszty ciała, do tego bolesne, ciężkie i pokryte grudkami. Wiele kobiet boryka się z tym problemem, który trudno zdiagnozować, ale kiedy trafisz w ręce odpowiedniego specjalisty, rokowania są bardzo dobre. Lipodemia (lipodema) to obrzęk tłuszczowy, który nazywany jest czasem "chorobą grubych nóg" lub chorobą bolącego tłuszczu. Schorzenie dotyczy prawie wyłącznie kobiet. O tym, jak ją rozpoznać, leczyć i jakie są rokowania, opowiada flebolog, profesor Łukasz Paluch. "Lekarz od żył" na co dzień pomaga kobietom, które walczą z tą bolesną przypadłością.
Najczęściej problem pojawia się w okresie pokwitania lub w ciąży.
Mimo diety i ćwiczeń ciało się nie zmienia. Ta choroba dotyka wielu kobiet, jednak diagnozowana jest stosunkowo od niedawna.
Leczenie musi być wielowymiarowe i wymaga współpracy wielu specjalistów, jednak efekty widać już po kilku tygodniach.
„Przychodzi baba do lekarza, a to jakby dwie baby”. Co może być powodem nieproporcjonalnej budowy ciała, kiedy góra jest szczupła, a biodra, pośladki i nogi znacznie większe?
Jeśli pacjentka jest szczupła w górnych partiach ciała, ma stosunkowo mały biust, natomiast uda są bardzo rozbudowane, podobnie pośladki, czasem panie miewają też większe łydki, a do tego pojawia się ból przy dotyku, często pojawia się insulinooporność i łatwo tworzą się siniaki, czasem mimo drobnego korpusu obserwujemy też pełne ramiona i łatwość tworzenia się siniaków, możemy podejrzewać lipodemię.
W jakim wieku pacjentki trafiają do pana?
Zwykle objawy pojawiają się w okresie dojrzewania lub w czasie ciąży. Wiele pacjentek nabiera charakterystycznej budowy już w wieku 9-13 lat, jednak do lekarza trafiają, kiedy zaczynają większą uwagę przykładać do wyglądu. Najczęściej mówimy o pacjentkach w wieku 22-40 lat.
Kiedy pojawiają się u nas problemy zdrowotne, flebolog nie jest pierwszym specjalistą, o którym myślimy. Jakich specjalistów kobiety odwiedzają, nim trafią do pana?
Najczęściej oczywiście internistów i lekarzy medycyny rodzinnej, ale ci zwykle nie stawiają rozpoznania, ponieważ problem jest dyskutowany dopiero od niedawna. Nie jest znany szerszej grupie lekarzy. Kiedy pojawiają się bóle w nogach, trafiają do chirurga naczyniowego, który w samym badaniu dopplerowskim, też nie są w stanie zdiagnozować lipodemi. Choć widzą, że wynik jest nietypowy.
Często niestety kobiety z tą chorobą słyszą, że nie dbają o siebie, że nie stosują odpowiedniej diety. Niestety, są zostawiane same sobie. A wiele z nich regularnie ćwiczy, zmniejsza ilość przyjmowanych kalorii, tylko to nie daje efektu.
A dietetyk, endokrynolog?
Rzadko zdarza się, że były u endokrynologa, bo wtedy u wielu z nich rozpoznana zostałaby insulinooporność. Wtedy, nawet wpisując w wyszukiwarkę internetową "duże uda insulinooporność” prawdopodobnie trafiłyby na właściwą ścieżkę.
Poza wymienionymi wcześniej objawami, co jeszcze powinno obudzić naszą czujność?
Bardzo charakterystycznymi siniakami, które tworzą się pod niewielkim uciskiem, trudno jest przeoczyć te nagle powiększające się nogi, bo to dzieje się bardzo szybko. One są bardzo bolesne, przeszkadza im nawet delikatny dotyk, czy pies, który otrze się o skórę. Trudno przeoczyć tę tkliwość. Często jest to zauważane w kontaktach z partnerem. Próba sprawienia przyjemności poprzez ucisk powoduje nieproporcjonalny ból.
Stopy też się powiększają?
Nie, to jest właśnie bardzo istotna różnica, między obrzękiem tłuszczowym a limfatycznym. W lipodemi stopy pozostają drobne, obrzęk zaczyna się na udach i pośladkach, rzadziej na łydkach, ale od kostki w górę.
Czym właściwie jest lipodemia?
Jest to patologia, która polega na odkładaniu się tkanki tłuszczowej nie w miejscach fizjologicznych, jak piersi, a w ramionach, pośladkach i udach. Należy zwróć uwagę na to, że ta tkanka, nie jest do końca prawidłowa. Tworzy skupiska, nogi pacjentek są pokryte twardymi, bolącymi grudami.
Tkanka tłuszczowa powoduje wytwarzanie hormonów, m.in. estrogenu, a ten oddziałuje na naczynia żylne, poprzez miane ich struktury i zwiększenie podatności na rozciąganie
. W badaniu USG wyraźnie widać, że te naczynia są rozszerzone. Mówimy wtedy o nadciśnieniu żylnym. Krew pod większym ciśnieniem napiera na ściany żył i przenika przez ich porowatą strukturę, a to prowadzi do obrzęków.
Układem, który drenuje nogi, jest układ limfatyczny, który w wyniku przewlekłego przeciążenia chłonką wyciekającą z naczyń żylnych staje się niewydolny( uszkodzony). Dochodzi do jego włóknienia co przejawia się bólem podczas ucisku
To powoduje dyskomfort przy ucisku.
Pacjentki skarżą się często na zespół niespokojnych nóg, ociężałość kończyn. Stan pogarsza się, kiedy jest ciepło. W późniejszych stadiach pojawiają się zmiany skórne, uczulenia, skóra staje się wyraźnie twardsza, pojawiają się rany. Ale to już zdecydowanie późniejsze stadia.
Co jest przyczyną tego zaburzenia?
Lipodemię diagnozujemy od bardzo niedawna, nadal nie jesteśmy w stanie podać jej jednoznacznej przyczyny. Cały czas jej szukamy, bo trzeba mieć świadomość, że ten problem dotyczy nawet do 25 proc. kobiet w Polsce, w krajach zachodnich, jest jeszcze powszechniejszy.
Z racji na etap życia, w którym choroba się pojawia, czyli okres pokwitania czy ciąża, dopatrujemy się przyczyny w zaburzeniach hormonalnych. Przyczyny są różne, ale wiążemy lipodemię z hormonami i z insulinoopornością. Jednak nie wiemy, czy lipodemia powoduje insulinooporność, czy jest jej skutkiem.
Patrząc na zachodnią część Europy, tam rzeczywiście widać więcej nastolatek, o budowie charakterystycznej dla tego zaburzenia. Może to wynik diety?
Żywność może indukować zaburzenia hormonalne, jednak normy w Unii Europejskiej są na całym jej obszarze spójne. Dopatrujemy się raczej wpływu antykoncepcji hormonalnej dwuskładnikowej, która tak jest bardzo powszechna wśród nastolatek. Ale żeby mieć pewność, potrzebujemy więcej badań.
Możemy przypuszczać, że jest to choroba dziedziczna?
I tak i nie, bo istnieje grupa kobiet, u których faktycznie i mama, i babcia, i siostry mają ten sam problem, u każdej z nich pojawia się on w tym samym wieku. Ale mamy też pacjentki, które pochodzą ze szczupłych, wysportowanych rodzin. Same do pewnego momentu wyglądały podobnie, ale nagle coś się zmieniło i pojawiła się lipodemia.
Czy lipodemia może utrudniać zajście w ciążę?
Nie, nie dopatrujemy się takiej zależności, ponieważ jest to zaburzenie estrogenowe (hormon żeński – red.). W klinice leczymy bardzo wiele pacjentek i już wiemy, że możemy rozróżnić co najmniej dwa typy lipodemii.
Część pacjentek, które przychodzą, mają twarde, nabite nogi, ale druga grupa ma nogi, jak nazywa je medycyna tajska „waciane”. Też mają charakterystyczny kształt, jednak na wierzchu są mięciutkie, a w środku są twarde. To głównie wysportowane pacjentki. U nich też rzadziej rozpoznajemy insulinooporność.
Wtedy przypuszczamy defekt kolagenu budującego np. naczynia żylne czy skórę. Te uda są też większe, ale pośladki nie są tak ekstremalnie powiększone, choć też mamy tu do czynienia z opornym tłuszczem.
Jak wygląda leczenie? Bo z tego, co widzę, jest to zaburzenie wymagające współpracy specjalistów z wielu dziedzin.
Flebologia zajmuje się leczeniem układu żylnego, układu limfatycznego, a lipedema jest zaburzeniem właśnie tych dwóch układów. Ale mamy tu też do czynienia z problemami endokrynologicznymi. Zaczynamy od zamknięcia uszkodzonych naczyń, bo one powodują kaskadowe narastanie problemu.
Jest to stosunkowo łatwe do wyeliminowania, a powoduje, że stan pacjentki często przestaje się pogarszać lub spowalnia. Należy pamiętać, że to się zdarza u około 30 proc. pacjentek i nie mówimy tu tylko o żylakach na nogach, wiele z nich ma zmiany np. w jamie brzusznej czy przymaciczu.
W drugiej kolejności wykonujemy szereg badań, sprawdzamy hormony, poziom elektrolitów. Wszystkie wyniki sprawdza nasza internistka i to ona decyduje, do jakich specjalistów skierować pacjentkę. Każdy z lekarzy zajmuje się konkretnym problemem, a oprócz tego wprowadzamy wspomagającą terapię farmakologiczną.
Ważna jest też rola fizjoterapeuty, który przeprowadza agresywne zabiegi drenażu limfatycznego. Do tego pacjentki są też pod opieką dietetyka. Całość trwa nawet 12 tygodni.
Po tym czasie pacjentki widzą różnicę?
Ogromną. Większość z nich zostaje przy terapii zachowawczej. Nie stają się nagle niezwykle szczupłe, ale znacząco poprawia się ich wygląd przede wszystkim komfort. Ich pośladki, stają się gładkie, nadal są pełne, ale w atrakcyjny sposób. Można powiedzieć, że nabierają kobiecych, brazylijskich kształtów.
Oczywiście są pacjentki, które trafiają do nas późno i sama terapia nie wystarcza, wtedy decydujemy się na liposukcję, ale to zdarza się bardzo rzadko.
Można powiedzieć, że podnosząc samoocenę tych kobiet, leczycie też ich duszę.
Zastanawiamy się nad wprowadzeniem terapii psychologicznej. To jest bardzo trudny i mozolny proces. Wiele pacjentek chce skracać drogę i chcą jak najszybciej wykonać liposukcję. Jednak u nas nie ma takiej możliwości, żeby przyjść „z ulicy” i wykonać ten zabieg.
Ten zabieg bez terapii sprawiłby, że byłoby jeszcze gorzej. Noga po liposukcji, bez przygotowania wygląda bardzo brzydko, jak zorana ziemia. Czasem przyczyną jest niekontrolowana insulinooporność, wtedy wystarczy wprowadzenie diety i leczenia wspomagającego, następuje mobilizacja tkanki tłuszczowej i kobiety po 3-4 tygodniach wyglądają nieporównywalnie lepiej.
To jest jednak kwestia wychwycenia problemu. Dlatego ważne jest, aby z pacjentką pracował zespół specjalistów. Jeśli opieka jest kompletna, to nawet 90 proc. pacjentek, które były zdecydowane na liposukcję, rezygnuje z niej, bo nie ma takiej potrzeby.