"Nie posyłajcie dziecka do przedszkola". Babcia chce się zająć naszym dzieckiem, ale mam wątpliwości

Aneta Zabłocka
23 sierpnia 2022, 16:24 • 1 minuta czytania
Czy każdy trzylatek musi chodzić do przedszkola? Niekoniecznie, jednak utarło się, że takie maluchy otrzymują pierwszą lekcję kontaktów społecznych i zabaw wspierających rozwój w placówkach edukacyjnych. Moja kuzynka stoi przed dylematem - posłać córkę do nie najlepszego przedszkola, czy pozwolić zająć się dzieckiem babci.
Babcia chce się zająć dzieckiem, zamiast posyłać je do przedszkola Fot. 123rf
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Nie widziałyśmy się chyba ze dwa lata i nagle okazało się, że słodki berbeć, którego zdjęcia oglądałam, chodzi, biega i rozmawia, jak szalony. Na rodzinnym spotkaniu moja kuzynka poskarżyła się na problem z przedszkolem, do którego chce wysłać swoją córeczkę. Jednocześnie bardzo korzystną ofertę przedstawiła jej mama, która zaproponowała rezygnację z przedszkola na rzecz pogłębienia kontaktów babcia-wnuczka.


- Nie dostaliśmy się do prywatnego przedszkola, na którym nam zależało, ale jesteśmy na liście przyjętych do publicznego w naszej okolicy. Niestety nie ma najlepszej renomy - zamartwiała się Anka. Zastanawiają się z mężem, czy nie poczekać i nie puścić małej do placówki dopiero za rok lub wysłać do publicznego przedszkola w oczekiwaniu na wymarzone miejsce.

Z propozycją opieki nad wnuczką zgłosiła się babcia, która jest już na emeryturze. - Powiedziała, żebyśmy w ogóle nie posyłali małej do przedszkola. Ona chętnie się zajmie naszą córką. Mówiła, że jest jeszcze za mała, a po co robić jej przykrość, wysyłając do gorszej placówki. "Po co ma chodzić byle gdzie" - relacjonowała moja kuzynka.

Z ofertą babci jednak wiążą się pewne problemy. Babcia podupadła na zdrowiu w ostatnim roku po przebytym covidzie, w dodatku codziennie musieliby odwozić córkę do innej dzielnicy, a potem ją odbierać. Przedszkole, do którego dziewczynka się dostała, jest o wiele bliżej.

- Poza tym nie wiem, czy czegoś nie odbiorę mojej córce, nie posyłając jej do przedszkola. To jednak nauka socjalizacji, będzie miała profilowane zajęcia i zabawy, które wpłyną na jej rozwój. Babcia nie zapewni tylu rozrywek - wylicza Anka. - Z drugiej strony opieka babci nic mnie nie kosztuje, a mam pewność, że mała zawsze będzie najedzona i otoczona miłością.

Anka najchętniej przystałaby na propozycję swojej mamy, ale jej mąż uważa, że trzeba posłać dziecko do przedszkola. - Podejrzewam, że nie chce mieć "długu" wobec teściowej. I zanim jeszcze zdążyliśmy dobrze się zastanowić, już zaczął narzekać na dojazdy z małą do mieszkania mamy - tłumaczyła.

Gdyby mała poszła do przedszkola "pod domem" to ona odprowadzałaby dziecko, w przypadku wyboru babci - tata, bo on używa auta do dojazdów do pracy. - Poza tym, wiesz, to moja mama, kocham ją, moja córka ją kocha, ale czy chciałabym, aby spędzały ze sobą tyle czasu? - zastanawiała się.

- Nie chcę pozbawiać mojej córki ważnego etapu w życiu. Ja sama nie chodziłam do przedszkola i mi tego nie brakowało. Miałam ciebie i innych kuzynów, ale moja córka jest jedynaczką i w sumie nie mamy wielu znajomych z dziećmi, z którymi mogłaby złapać kontakt - mówiła.

Choć potwierdzili już wolę przyjęcia córki do publicznego przedszkola, Anka dalej martwi się, czy nie zrezygnować z niego i nie zrobić miejsca dzieciom, których rodzice po prostu nie mają takiego jak oni wyboru.

Czytaj także: https://mamadu.pl/120117,2-latki-do-przedszkola-nowy-pomysl-rzadu-znowu-dzieli-rodzicow