Ta kobieta zna sekret udanego 50-letniego małżeństwa. Chodzi o to, by robić tę rzecz codziennie
- Historie miłosne, które trwają wiele lat mogą być wzruszające i inspirujące dla innych. Za każdym długoletnim małżeństwem kryje się jakiś przepis na udany związek.
- Redaktorka amerykańskiego portalu dla kobiet opowiedziała, jaki jest według niej klucz do sukcesu i życie w udanym małżeństwie przez 50 lat.
- Kobieta przyznaje, że są z partnerem szczęśliwym małżeństwem, bo ich rutyną jest codzienne tańczenie ze sobą.
Też uważacie, że historie miłosne starszych ludzi, którzy są od dawna małżeństwem, bywają naprawdę magiczne i często są inspiracją do tego, by włożyć więcej pracy we własny związek?
Jedna z redaktorek portalu herviewfromhome.com, Vicki Bahr, opowiedziała o tym, że sama również uwielbia takie opowieści, po czym doszła do wniosku, że jej małżeństwo również może być traktowane w tych kategoriach. Uświadomiła sobie bowiem, że ona i jej mąż są już małżeństwem od 50 lat i być może ona również zna sekret szczęśliwego i długotrwałego udanego związku.
Wszystko zaczęło się od tańca
W swoim artykule na wspomnianej stronie kobieta wspomina czasy, gdy była ze swoim mężem parą od 25 lat i w 1997 roku jej współpracownicy pytali ją, jaki jest przepis na bycie w szczęśliwym związku od 25 lat. Wtedy odpowiedziała im, że jest tylko jedna zasada, która brzmi: "Jeden raz dziennie". Za tym tajemniczym hasłem kryje się zasada, że para tańczy ze sobą przynajmniej raz dziennie. Redaktorka wspomina:
"Byliśmy w ostatniej klasie liceum, a w listopadzie zawsze odbywał się tradycyjny bal szkolny, na który dziewczyny zapraszały chłopców, stroiły się i 'robiły na bóstwo' i bawiły się cały wieczór podczas tańców i rozmowy. To było nieszablonowe i zabawne". Kobieta wspomina, że jako licealistka nie umiała odmówić sobie pójścia na taką imprezę, ale niestety nie miała na nią partnera.
Jej przyjaciółka namówiła ją, by poprosiła o randkę jednego z najpopularniejszych chłopaków, ale za każdym razem, gdy dzwoniła do jego domu, nigdy nie mogła zastać Johna w domu. Lynda, wspomniana przyjaciółka, która namawiała ją na kolejne telefony, 5 lat później była druhną na ich ślubie, na którym wszyscy tańczyli i bawili się do białego rana.
Kobieta przyznaje, że wieczór tańców w szkole był przerażający, bo czuła się mało znana i nieatrakcyjna, a chłopaka, z którym przyszła, znali wszyscy w szkole, bo był członkiem szkolnej drużyny piłkarskiej. Nie pomogła nowa sukienka, buty i maleńki flakonik perfum, bo kiedy była nastolatką, jej pewność siebie była naprawdę znikoma. Chłopak jednak zaopiekował się nią, traktował jak najważniejszą osobą na sali, zabrał ją na tańce swoim nowym błyszczącym autem i wciąż dopytywał, czy dobrze się czuje w jego towarzystwie.
Jeśli zwykłym ludziom się udaje, uda się każdemu
Autorka długiego wspomnienia z licealnych tańców opowiedziała o tym, że gdy weszła ze swoim partnerem na salę taneczną, jej pewność siebie jeszcze bardziej poszybowała w dół. Nie wiedziała nawet, co ma zrobić z rękami podczas tańca czy rozmowy. Chłopak, który zabrał ją na randkę, okazał jej jednak sporo wsparcia, był uprzejmy i wciąż zabawiał ją tańcem.
Tak się rozpoczęła niewinna znajomość niczym z amerykańskich filmów dla nastolatków. John po spotkaniu parę razy zadzwonił do dziewczyny, zaprosił ją na kolejne randki. Dobrze się bawili, chodzili do kina, słuchali muzyki, śmiali się. W końcu zostali parą i chodzili na wszystkie potańcówki i szkolne imprezy, na których można było potańczyć. Również na bal studniówkowy.
I kobieta przyznaje, że kilka następnych lat szczególnie kojarzy jej się z muzyką, która im towarzyszyła, gdy obchodzili święta Bożego Narodzenia, ważne rocznice czy żegnali się, gdy mężczyzna szedł do wojska. Z każdym z takich wydarzeń kobieta ma związane wspomnienia i każde ma przypisaną do siebie piosenkę, która te wspomnienia przywołuje. Para rozwijała swój związek, towarzyszyła im muzyka, bo przecież każda para ma swoje ulubione utwory, które z czymś im się kojarzą:
"Wysłaliśmy sobie nawzajem kasety, kiedy stacjonował w Panamie przez 18 miesięcy, wypełnione naszą ulubioną muzyką i głosami, i nauczyliśmy się kochać. Pobraliśmy się i tańczyliśmy całą noc, patrząc sobie w oczy z niedowierzaniem".
Vicki pisze, że ich związek miał różne etapy rozwoju, ale w każdym z nich towarzyszyła im jakaś muzyka, szczególne utwory, do których wracają po latach. A taniec do nich był tym elementem, który towarzyszył im dosłownie codziennie. "To była integralna część tańca naszego życia" – mówi wprost redaktorka portalu dla kobiet. Wspomina, że każdego roku ich małżeństwa ich związek był poddawany próbie, chwilom trudów, słabości i przeszkód.
Ale ze wszystkimi dali sobie radę i od 1972 roku aż do dziś wciąż udaje im się znaleźć rozwiązania i przezwyciężyć wszystko, bo sekretem ich partnerstwa jest bycie równymi sobie w życiu i w tańcu – mimo że tradycyjnie to mężczyzna w tańcu powinien prowadzić. Dzięki codziennej rutynie, która polegała na wieczornym włączeniu muzyki i zatańczeniu nawet przez 5 minut, by się relaksować w swoich ramionach, para wciąż żyje w związku pełnym miłości i wzajemnego szacunku.
Lata mijają, muzyka i taniec są niezmienne
Pięćdziesiąt lat to bardzo długi czas, a jednak kobieta przyznaje, że te lata minęły jej nie wiadomo kiedy. Para z nieśmiałych nastolatków na pierwszej randce stała się dziadkami, którym dziewięcioro wnuczków pokazuje wszystkie najnowsze ruchy taneczne, by babcia i dziadek wciąż czuli się młodo. Ta starsza kobieta przyznaje, że to w tańcu właśnie upatruje sukcesu swojego związku z 50-letnim stażem.
Muzyka towarzyszyła im w każdym dobrym i złym momencie życia, a ich zamiłowanie do tańca – zarówno na imprezach, jak i w swoich czterech ścianach sprawiło, że stało się to ich rytuałem i częścią każdego dnia. A taniec to także cielesność i zbliżenie, które relaksuje i zacieśnia więzi między dwójką partnerów.
Czytaj także: https://mamadu.pl/160392,5-powodow-zeby-nie-ogladac-tv-z-partnerem-te-zajecia-sa-lepsze