Czy gdyby mogły cofnąć czas, zdecydowałyby się na ciążę w czasie pandemii? Te wyniki badań szokują

Dominika Bielas
29 kwietnia 2022, 11:54 • 1 minuta czytania
Pandemia zaskoczyła wszystkich. Nie były na to gotowe ani ciężarne, ani rodzące, ani ich partnerzy. Nie był też gotowy system. Badacze postanowili zapytać młode mamy, jakie towarzyszyły im emocje w tym trudnym czasie.
Partnerzy mogli żony odstawić tylko pod drzwi szpitala, a potem spod tych drzwi odebrać. fot. eastnews.pl
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej


Moja ciąża w pandemii

Tuż przed planowanym terminem pierwszego porodu okazało się, że ostatecznie będę miała cesarkę. Choć mąż był cały czas ze mną i tylko nie wszedł na salę operacyjną, czułam się fatalnie. W momencie, w którym nasze dziecko miało przyjść na świat, byłam zupełnie sama. Nie miałam wtedy pojęcia, jak wiele ze mną czasu spędził i że prawdziwej samotności doświadczę dopiero kilka lat później, będąc w ciąży i rodząc w samym środku pandemii COVID- 19.

Dokładnie w połowie mojej drugiej ciąży ogłoszono pierwszy lockdown i nic już nie było takie, jak być powinno. Choć sama izolacja mnie osobiście dobrze zrobiła, wyciszyłam się i wypoczęłam, to z punktu widzenia rodzinnego przeżywania ciąży niestety doświadczyłam olbrzymiej samotności.

Mąż już nigdy więcej nie wszedł ze mną na żadne badania. Za każdym razem bałam się, że usłyszę słabe wieści (w pierwszej ciąży tak było) i obawiałam się, jak sobie z nimi poradzę sama. Mimo cudownego lekarza i męża, który był tam gdzieś pod budynkiem, bardzo mi brakowało, tego, by móc to przeżywać razem z nim. Chciałam, aby na jedno USG wybrała się i starsza córka. Nie było takiej opcji.

Szpital, w którym miałam rodzić, został ogłoszony został ogłoszony szpitalem jednoimiennym. Pojawiało się wiele pytań o opiekę i poród, które zostawały bez odpowiedzi. Polskie Towarzystwo Położników i Ginekologów, kierując się międzynarodowymi wytycznymi, zaleciło zawieszenie porodów rodzinnych w marcu 2020 r.

Gdy wchodziłam do szpitala na KTG, mąż czekał na ulicy i nie wiedział, co się dzieje. A gdy odwiózł mnie na cesarskie cięcie, położna powiedziała tylko "proszę dać znać mężowi, by nie dzwonił, nikt nie odbierze, pani zadzwoni, jak będzie po wszystkim". Odebrał nas po 3 dniach.

Były zdjęcia, telefony, ja jakoś się trzymałam. Za to moja współlokatorka była w fatalnym stanie. Ciągle płakała, wszystkiego się bała. Potem mnie przepraszała, że jest panikarą i zazwyczaj to mąż ją stawia do pionu. Mąż, którego nie widziała od kilku dni. Nie tak miało być.

Jednego dnia był alarm przeciw pożarowy. Poproszono, by ubrać maluszki i spokojnie udać się do wyjścia. To był jedyny moment, gdy korytarze wypełniły się młodymi mamami. Wszystkie miały łzy w oczach i przerażenie wypisane na twarzach. Silne emocje, zmęczenie, hormony i samotność nam nie pomagały. Okazało się, ze "zwykły" alarm nas po prostu rozwalił. Nikt nic nie mówił, wszystkie w ciszy szłyśmy do wyjścia, ale było widać i czuć, że tego wszystkiego było za wiele.

Samotne i przerażone

Choć każda z nas jest inna, to bez wątpienia czas ten nie był łatwy dla żadnej ciężarnej i rodzącej. Dlatego trudno się dziwić, że badacze postanowili sprawdzić, jak przymusowa izolacja podczas pandemii COVID 19 wpłynęła na kobiety ciężarne i rodzące. W badaniu wzięło udział 1011 ok. 30-letnich kobiet.

Wyniki pokazują, że większość ankietowanych kobiet doświadczyła mimowolnego rozstania się z partnerami w czasie ciąży i porodu: 66,27 proc. nie miała innego wyjścia, jak rodzić w samotności, a 84,37 proc. nie mogła na wizytę zabrać partnera.

Konieczność samotnego korzystania z opieki zdrowotnej wywołała u przyszłych mam silne emocje, jak uczucie strachu (36,4 proc.), złość (41 proc.). U ponad połowy pojawiło się poczucie niesprawiedliwości (52,2 proc.), kobiety skarżyły się również na dotkliwy smutek (36,6 proc.) oraz poczucie straty (42,6 proc.).

Ponad 74 proc. badanych bała się porodu bez obecności partnera, a prawie 70 proc. czuła się przygnębiona z powodu samotnego porodu. Prawie jedna czwarta badanych matek zadeklarowała, że ​​gdyby mogła cofnąć czas, nie podjęłaby decyzji o zajściu w ciążę podczas pandemii.

Niepewność, co będzie

Ciąża to czas olbrzymich zmian w życiu kobiety, który obejmuje zarówno zmiany biologiczne i fizjologiczne organizmu, ale także i społeczne. W tym czasie ewoluują relacje z ojcem dziecka. Panowie są bardzo aktywni przez cały czas trwania ciąży. Od świadomego poczęcia przez uczestniczenie we wszelkich badaniach, czytanie o poszczególnych etapach ciąży, uczestniczenie w szkole rodzenia aż po obecność na sali porodowej. Ponieważ na każdym z etapów może pojawić się lęk i stres oraz inne wyzwania, wspólne przygotowania mogą być dla kobiety olbrzymim wsparciem.

Przyszłe mamy musiały się nie tylko mierzyć z osamotnieniem i izolacją. Do tego doszedł stres związany z samym COVIDEM - ryzykiem zachorowania w ciąży (obawiało się tego 61 proc. ankietowanych), zarażenia noworodka czy separacji z maluszkiem. Przyszłe mamy nie wiedziały, czego się spodziewać, bo pandemia płynęła na funkcjonowanie systemu opieki zdrowotnej.

Wbrew oczekiwaniom pacjentkom w ciąży odmawiano dostępu do opieki prenatalnej w towarzystwie partnera, a porody rodzinne i wizyty były często zawieszane. Samotność okołoporodowa nie była wyborem, ale koniecznością. Była to nowa i nieprzewidywalna sytuacja, która znacząco wpłynęła na samopoczucie kobiet w ciąży we wszystkich jego wymiarach. Tymczasem ciąża i urodzenie dziecka to ważne wydarzenie w życiu kobiety.

Mimo wielu restrykcji 50,5 proc. badanych zadeklarowało, że nie umniejsza to ich radości z ciąży. Jednak autorzy badania zaznaczają, że te trudne doświadczenia związane z porodem w pandemii mogą mieć istotny wpływ na późniejsze plany prokreacyjne.

Źródło: badanie "Mother’s Loneliness: Involuntary Separation of Pregnant Women in Maternity Care Settings and Its Effects on the Experience of Mothers during the COVID-19 Pandemic"

Czytaj także: https://mamadu.pl/152811,jak-wyglada-porod-z-dodatnim-testem-na-covid-19-szpital-rozkladal-rece