Był w okolicy, więc wpadł się pomodlić. A przecież w tym roku miało nie być kolędy

List czytelniczki
W tym roku kolędy w znacznej większości parafii odbywają się zupełnie inaczej. Często zrezygnowano z nich zupełnie lub przeniesiono na inny odległy termin. Chętni mogą poprosić duszpasterza, aby przyszedł do ich domu już teraz. "Chętna nie byłam, a ksiądz i tak przyszedł. Ciężko mu odmówić, kiedy z zaskoczenia staje w progu" - pisze Agata.
Wizyty duszpasterskie w tym roku w wielu parafiach odbywają się na zmienionych zasadach, jednak nie każdy potrafi je zaakceptować. Fot. Karol Makurat/REPORTER/East News

Był u sąsiadów


"Jestem wierząca, całe życie chodziłam do kościoła nieomal w każdą niedzielę. Przestałam, kiedy rok temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Bałam się, zarażenia COVID-19, a w kościele wiadomo, różnie bywa" - zaczyna swój list kobieta. Od bliskich Agata wiedziała, że ksiądz z wizytą duszpasterską przychodzi tylko na zaproszenie. Z mężem zdecydowali, że w tym roku nie zadzwonią na plebanię.


"Boję się o córkę, ksiądz jest antyszczepionkowcem, wolałam nie ryzykować. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy pewnego dnia rozległ się dzwonek do drzwi, a nim do nich doszłam, w hallu stał proboszcz. W komży, jak zawsze w czasie wizyt duszpasterskich, bez maseczki, za to z wielkim uśmiechem oświadczył, że był u sąsiadów, więc postanowił mnie odwiedzić" - relacjonuje Agata.

Nie mogłam go wygonić


Kobieta nie kryła zaskoczenia, powiedziała kapłanowi, że nie jest przygotowana, na co ten odparł, że nic nie szkodzi, wejdzie tylko na chwilę, aby się razem pomodlić. "Wiem, że wszyscy niewierzący napiszą, że mogłam go nie wpuszczać, ale w moim przypadku to nie jest takie proste. Ksiądz zresztą nie miał najmniejszego zamiaru nie wchodzić, zapakował się do salonu i padł na kolana. Nie wiem, w jaki sposób miałabym mu przerwać" - wyznaje kobieta.

"Klęknęłam za nim z dzieckiem na rękach i odmówiliśmy kilka modlitw, po czym ksiądz poderwał się, spojrzał na mnie i pogłaskał córkę po głowie. Zapytał, kiedy chrzest małego diabełka. Zgodnie z prawdą powiedziałam, że czekamy na spokojniejsze czasy, żeby nie narażać małej na zakażenie. Na co kapłan odparł, że Panu Bogu łatwiej chronić ludzi ochrzczonych" - Agata przyznaje, że słowa księdza tak ją zaskoczyły, że nie była w stanie się odezwać.

Może być przelew


"Kiedy myślałam, że już nic bardziej nie zszokuje mnie w czasie tej wizyty, ksiądz ponownie otworzył usta. Stwierdził, że rozumie, iż nie jestem przygotowana na jego wizytę, więc jeśli mam ochotę złożyć ofiarę, to mogę dostarczyć ją na plebanię lub wykonać przelew, nr konta znajduje się na stronie internetowej. Oczywiście co łaska, ale wiadomo, że kasy ciężkie i parafia biedna..." - podsumowuje nieco sarkastycznie Agata.

Ksiądz wyszedł, zostawiając za sobą zapach perfum i lekki powiew zaskoczenia malujący się na twarzy Agaty. Kiedy wyjrzała przez okno, zobaczyła, jak równie nonszalancko proboszcz wchodzi do kolejnego domu przy jej ulicy i tak po kolei znienacka odwiedził wszystkich mieszkańców okolicy. "Każdemu mówił, że sąsiedzi go zaprosili, więc przy okazji zajrzał, czy wszystko w porządku i chwilę się pomodlić" - przyznaje Agata.

Czy faktycznie ktoś księdza zaprosił, nie wiadomo. Kobieta zauważa, że czuje się niezręcznie, bo w całej diecezji tegoroczne wizyty duszpasterskie miały odbywać się tylko na wyraźną prośbę wiernych. Jednak sądząc po tej opowieści, proboszcz nie wziął sobie do serca odgórnych ustaleń.