"Ksiądz na kolędzie oczekuje minimum 100 zł". Wiem, na co i w tym roku nie otworzę drzwi
List do redakcji
·3 minuty czytania
Publikacja artykułu:
Czy kiedy ksiądz przychodzi po kolędzie, trzeba zostawić mu pieniądze w kopercie? I jeśli tak to ile? Czytelniczka MamaDu postanowiła opowiedzieć naszej redakcji swoją historię, w której odpowiedzi na powyższe pytania udzielił sam ksiądz...
Reklama.
"Jestem z religijnej rodziny i sama taką tworzę. Razem z moimi dziećmi i mężem chodzimy do kościoła i z radością uczestniczymy we wszystkich Świętach. Wizyta księdza po kolędzie do tej pory była dla nas jednym z najważniejszych wydarzeń w roku. Do teraz.
Nie od dzisiaj wiem, że księża mają różne priorytety. Choć są kapłanami, czasem mam wrażenie, że Bóg jest dla nich mniej ważny niż dla wiernych. To nie jest zarzut, rozumiem, że to nie jest zwykły zawód, że są różni ludzie i różnie się w życiu układa. Ale tym razem miarka się przebrała.
Mieszkam w małym mieście, są u nas dwie parafie. Kościół i jeden i drugi zawsze pełny. Mieszkam tu od urodzenia i nigdy dotąd nie obserwowałam takiego odwrotu od Kościoła. Wszystko przez pewnego księdza, który odchodzi na emeryturę.
O tym, czy sąsiedzi przyjmują księdza, się po prostu wie. Do tej pory tych nieprzyjmujących było ze dwóch albo trzech w całej klatce. A teraz? Teraz to i ja nie wpuszczę!
Tuż po Świętach ogłoszono, kiedy ksiądz będzie chodził po kolędzie. U nas zawsze jest najwcześniej, zawsze jeszcze przed sylwestrem. Ministrant zapukał do naszego domu dzisiaj, tj. dzień po świętach Bożego Narodzenia. Nie zdziwiło mnie to, ale tym razem, zamiast zapowiedzieć księdza, przyniósł on 'nowinę'...
Młody chłopak zapytał jak zwykle 'czy przyjmujemy księdza'. Na to ja, że oczywiście tak i czy wizyta duszpasterska odbędzie się dzisiaj, skoro przychodzi – tak do tej pory było. Chłopak odpowiedział, że nie, że przychodzi, by poinformować, że w tym roku ksiądz K. odchodzi na emeryturę i datki z kopert będą dla niego 'finansowym wsparciem'!
Byłam oszołomiona, więc zapytałam, co to znaczy. Ministrant bez skrępowania stwierdził, że ksiądz oczekuje minimum 100 zł od każdego wiernego, bo emerytura jego wynosi tylko 1200 zł.
Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę i nie byłam w stanie powiedzieć słowa. Stać mnie było, tylko żeby odpowiedzieć 'z Bogiem', kiedy wychodził. Nie zamierzam wpuścić księdza, kiedy będzie chodził po kolędzie i wiem, że taką decyzję podjęłam nie tylko ja, ale wielu sąsiadów. Bardzo się zawiodłam i jest mi bardzo przykro, że taka sytuacja ma miejsce w mojej parafii.
Jak można traktować wiernych jak bankomat? Ja rozumiem, że za 1200 zł miesięcznie trudno jest się utrzymać, ale jest wiele starszych, chorych ludzi, którzy mają mniej, a jeszcze się z Kościołem dzielą i to od nich ksiądz będzie brał, żeby mieć dodatek do emerytury... Moja mama ma emeryturę podobnej wysokości i jakoś sobie radzi, o wsparcie nie prosi.
Mam zgryz, bo muszę swoją decyzję jakoś wytłumaczyć dzieciom i boję się, że jeśli podważę autorytet księdza, kiedy są tak małe (8 i 9 lat) zupełnie stracą wiarę i chęć chodzenia do kościoła. To dla mnie bardzo ważne, zwłaszcza że jedno idzie w nadchodzącym roku do Pierwszej Komunii Świętej.
To jest skandal i uważam, że powinien zostać nagłośniony, żeby księża wiedzieli, że nie wszystko można ugrać na wierności parafian i że tej władzy nie wolno nadużywać".
A wy? Przyjmujecie księdza i wkładacie pieniądze w kopertę?