"Przez tę chustę rozpieściliście dziecko", "Skrzywisz jej kręgosłup" - słyszałam. Nie poddałam się

Martyna Pstrąg-Jaworska
Noszenie dziecka w chuście, szczególnie w pierwszych miesiącach życia może bardzo pomóc młodym rodzicom. Gdy maluch jest niespokojny czy ma kolki, dzięki omotaniu go w chuście możecie wciąż go przytulać i uspokajać, a nadal macie dwie ręce wolne. No i nie cierpi też na tym wasz kręgosłup, bo dobrze dobrana i zawiązana chusta pomaga w opiece nad dzieckiem bez szkód na zdrowiu maluszka czy rodzica.
Dzięki chustonoszeniu dzieci są spokojniejsze i zawsze blisko rodzica, a dodatkowo ma się wolne ręce, co jest ważne przy niemowlaku. Unsplash
Napisała do nas czytelniczka, która jest ogromną zwolenniczką chustonoszenia i bardzo żałuje, że zdecydowała się na nie dopiero przy drugim dziecku. Ale przy noszeniu dziecka w chuście, spotkała się też z nieprzychylnymi komentarzami, które sprawiły jej przykrość. Oto historia Izy...

Chustonoszenie czasem ratuje życie młodych rodziców

"Mam dwójkę dzieci, między którymi są niecałe 2 lata różnicy. Gdy młodsza córka przyszła na świat, starszy synek nadal nosił pampersa, mało mówił i często jeździł w wózku. By ułatwić sobie życie z dwójką takich maluchów, zdecydowaliśmy się z mężem na zakup chusty i szkolenie u doradcy chustonoszenia. Wydawało nam się to świetnym pomysłem, bo noworodek byłby cały czas przy mamie czy tacie, a rodzic miałby wolne ręce do ogarnięcia domu czy opieki nad dwulatkiem.


Bliska jest mi idea wychowywania dzieci w duchu Rodzicielstwa Bliskości, a z poprzednim dzieckiem jakoś nie miałam okazji spróbowania noszenia go w chuście, więc stwierdziłam, że teraz będzie na to idealny moment" – opowiada w swoim liście do naszej redakcji Iza, mama dwóch maluchów, z których jednego nosiła w chuście. Dzięki chustonoszeniu noworodka Iza mogła poświęcić czas starszemu dziecku, które potrzebowało go, by oswoić się z drugim dzieckiem, które pojawiło się w życiu rodziny.

W dalszej części wiadomości, nasza czytelniczka przybliżyła, jak wyglądało jej rozpoczęcie z noszeniem malucha w chuście: "Umówiliśmy się na spotkanie z doradczynią chustonoszenia, która przyjechała do naszego domu ze swoimi chustami różnego typu. Pokazała nam wiązania i rodzaje chust i razem zdecydowaliśmy, że najpierw kupimy sobie chustę elastyczną, bo jest najlepsza dla noworodka i małego niemowlaka, a gdy córcia podrośnie, zainwestujemy w chustę tkaną.

Na obu wersjach pani nam pokazała, jak motać w nich maleństwo – oboje z mężem byliśmy zachwyceni. Nasza córeczka smacznie sobie spała, a my mogliśmy między jej karmieniami poświęcić czas starszemu synkowi, który jeszcze nie do końca rozumiał sytuację, jaka właśnie wydarzyła się w domu – przecież nie da się niespełna 2-latka aż tak dobrze przygotować na rodzeństwo, by ten nawet przez chwilę nie czuł np. zazdrości" – przyznaje mama dwóch maluchów.

W dalszej części wypowiedzi Iza opowiedziała, jak chustonoszenie ułatwiło jej pierwsze miesiące życia drugiego dziecka, gdy miała pod opieką dwójkę dzieci.

Chusta – najlepszy gadżet młodych rodziców

"Chusta stała się naszym gadżetem niezbędnym przy niemowlaku – uratowała wiele wieczorów, gdy obojgu nam opadały z sił ręce od noszenia córeczki, którą męczyły kolki, a gdy mąż wrócił do pracy po tacierzyńskim, mogłam spokojnie poświęcić czas synkowi, gdy córeczka ciągle była przy mnie.

Miałam możliwość iść na spacer z drugim szkrabem w wózku, pilnować go na placu zabaw i - choć moje ruchy trochę były ograniczone - bawić się w przydomowym ogrodzie. Córeczka, będąc w chuście, była też dużo bardziej spokojna – w końcu cały czas czuła ciepło rodziców, ich bicie serca i naprawdę dużo spała podczas spacerów. Gdy mała miała 3 miesiące, nawet wybraliśmy się na krótki rodzinny wyjazd w Bieszczady i udało nam się zdobyć Smerek z niemowlakiem, zamotanym w chuście na moich piersiach.

To było cudowne uczucie i mimo zmęczenia, wiem, że będziemy to wspominać latami" – wspomina ze wzruszeniem nasza czytelniczka. Ale jak zawsze w rodzicielskich sytuacjach, jest jakieś "ale". Tym razem były to komentarze najbliższych, którzy do noszenia w chuście nie byli przekonani…

"Jeśli chodzi o otoczenie, to wszyscy byli zachwyceni chustą i moją córeczką w niej. Na ulicy zaczepiały mnie obce osoby, by pogratulować, że sama dzielnie sobie radzę z dwójką tak malutkich dzieci, wszyscy w rodzinie nie mogli wyjść z podziwu, że noszenie w chuście dziecka tak może wpłynąć na jego spokojne zachowanie. Ale oczywiście zawsze musi być jakieś 'ale'.

Pierwsze, które się zdarzyło, to pytania od mojej mamy, która twierdziła, że takie noszenie w chuście nie jest zdrowe na kręgosłup dziecka (była pewna że to to samo co nosidło i nie dała sobie przetłumaczyć różnicy). Często mi powtarzała, że może odpuścić sobie chustę, bo córeczka będzie miała krzywy kręgosłup itp."– Iza opisuje pierwszą nie do końca przyjemną sytuację.

Teściowa prawdę ci powie…

Kolejna, która miała miejsce, to komentarz z ust teściowej. Kobieta oprócz krytyki chusty, była również negatywnie nastawiona do sposobu wychowywania swoich wnuków, co wyraziła bardzo dobitnie: "Ale kolejne komentarze, które zaserwowała mi teściowa, już naprawdę sprawiły, że się zdenerwowałam. Gdy córeczka skończyła jakieś pół roku, teściowa stwierdziła, że takie wieczne noszenie dziecka w chuście (ale również na rękach) sprawiło, że córeczka się przyzwyczaiła do noszenia i jest rozpieszczona.

I teraz dziecko rządzi dorosłymi i nie ma szans, żeby go nie nosić, bo ono tego od wszystkich wymaga, a jak nie bierze się jej na ręce, to wiecznie płacze. Teściowa nie rozumiała, że dziecko potrzebuje bliskości, że przytulenie uspokaja je. Przez to, że córka uwielbiała być blisko z innymi, teściowa zapowiedziała, że nie będzie z nią zostawała, bo wiecznie trzeba ją nosić, a ona nie ma siły i poza tym ma chory kręgosłup.

Te słowa sprawiły, że naprawdę zrobiło mi się przykro. Przecież to jej wnuczka, nie rozumiałam, jak tak można krytykować mój sposób opieki" – pisze w końcówce swojego listu młoda mama.

Noszenie w chuście to element Rodzicielstwa Bliskości

"I nadal nie rozumiem, ale już teraz przestałam się przejmować. Poczytałam trochę o wychowywaniu dzieci w duchu Rodzicielstwie Bliskości i wiem, że taki model jest dla nas idealny. No i w niego wpisuje się też bycie właśnie z dzieckiem blisko jak najdłużej, więc i także noszenie malucha w chuście. Jedyne, czego żałuję to, że tak późno na nią się zdecydowaliśmy i że nie odważyłam się wcześniej na chustonoszenie przy pierwszym dziecku" – podsumowuje swoją wypowiedź nasza czytelniczka.

A jak jest w waszym przypadku? Nosiliście albo nosicie nadal swoje dzieci w chustach? Przy dwójce i więcej maluchów, chustonoszenie może naprawdę ułatwić życie. Czasem przy 2- czy 3-latku potrzeba wolnych obu rąk, a młodsze rodzeństwo również chce być w tym samym czasie blisko mamy czy taty. Czy ktoś z was spotykał się w sytuacji noszenia w chuście z nieprzychylnymi komentarzami?

Sposób wychowania i to jak się dzieckiem opiekujemy to raczej kwestia, w której osoby trzecie nie powinny mieć nic do powiedzenia, ale jak wiadomo, każdy czasem lubi wtrącić swoje 3 grosze. Czekamy na wasze opowieści związane z noszeniem dziecka w chuście.