"Jestem dla ciebie za słaby, za biedny, za brzydki". "Pick me boy" sprawi, że poczujesz się winna

Agnieszka Miastowska
"Nie umówisz się ze mną, bo jestem dla ciebie za brzydki? Wolałabyś kogoś, kto zarabia więcej ode mnie? Rozumiem, nie chcesz mnie, bo jestem z niższej półki niż ty". Słyszałaś kiedyś takie słowa? To typowe zagrywki "pick me boya". Mężczyzny, który wydaje się miły, ale ostatecznie po kontakcie z nim, a raczej grzecznym odmówieniu mu, czujesz się dziwnie winna. Winna tego, że miałaś czelność go nie wybrać.
Kim jest pick me boy? Facet, który wzbudza litość, byś poczuła się winna Kadr z filmu "Bridget Jones 3"

Pick me boy, pick me girl

Wyrażenie "pick me" oznacza po prostu wybierz mnie, a w przypadku konkretnego typu osoby znaczy dokładnie: masz obowiązek wybrać mnie na obiekt swoich zainteresowań.

W przeciwnym razie to z tobą jest coś nie tak. "Pick me" o wiele częściej odnosi się do kobiet, bo to je najczęściej zawstydzamy za przejmowanie inicjatywy.

Osoba "pick me" jest natomiast kimś, kto swoją atencyjnością stara się za wszelką cenę przyciągnąć osobę przeciwnej płci. O kobietach, które uważają się za lepsze od innych kobiet, możecie przeczytać tutaj: Nigdy nie myśl "nie jestem jak inne kobiety". Tym hasłem robisz sobie wielką krzywdę.


Jednak "pick me boy" nie jest typem podrywacza, który dzięki zwracaniu na siebie uwagi ma wokół wianuszek dziewczyn. To typ mężczyzny, któremu na pierwszy rzut oka nic nie można zarzucić.


Jest miły, poprawny, kulturalny. Możesz jednak wyczuć u niego aurę wyższości w stosunku do innych mężczyzn oraz niektórych kobiet. Typowym zachowaniem osoby typu "pick me" jest podkreślanie, że mimo przynależności do swojej płci jako jednostka jest lepszy od ogółu.

"Wiesz, jacy są inni faceci. Ja taki nie jestem. Ja nigdy nie zrobiłbym ci tego co on. Jestem inny niż oni" – możesz od niego usłyszeć, bo stara się roztaczać wokół siebie aurę wyjątkowości.

Po czym jeszcze poznasz "pick me boya"? Często podkreśla, że kobiety w dzisiejszych czasach są szczególnie wymagające lub powraca do historii, w której został przez kobietę skrzywdzony.

"Tak ją kochałem, robiłem dla niej wszystko, ale ona mnie zostawiła, skrzywdziła mnie, widocznie nie byłem dla niej wystarczająco dobry, jak mogła mi to zrobić" – taki mężczyzna lubi podkreślać swoje zasługi, zaangażowanie i stawiać się w pozycji ofiary, nawet jeśli najgorsze, co zrobiła mu jego partnerka, to o zakończenie ich relacji.

"Pick me boy" uważa, że skoro jest wystarczająco dobry, partnerka po prostu ma obowiązek z nim być. I tutaj dochodzimy do tego, po czym "pick me boya" rozpoznasz w 5 minut.

Wzbudzanie litości i poczucia winy

Wzbudzanie litości i poczucia winy za to, że miałaś czelność mu odmówić. Pamiętam, że gdy sama chodziłam do gimnazjum, zakochał się we mnie pewien chłopak. Jego determinacja przerodziła się w obsesję.

Mimo mojej odmowy ciągle chciał odprowadzać mnie do domu, chodził za mną na każdej przerwie, pisał na Gadu-Gadu, i codziennie wysyłał mi SMS-y z wyznaniami miłosnymi.

Czułam się zaszczuta, osaczona, dzisiaj powiedziałabym po prostu "mentalnie molestowana", ale jedyne, co usłyszałam od dorosłej osoby, której chciałam się zwierzyć, to: "ten chłopiec tak się stara, nie możesz chociaż umówić się z nim do kina"? Moje uczucia i emocje w stosunku do niego były kompletnie nieważne.

On "starał się", więc zasługiwał na moje zainteresowanie. Mało tego. Miał prawo wręcz żądać, że się zgodzę. Co więcej, wśród naszych rówieśników to on zaczął uchodzić za moją ofiarę. Powtarzał, że widocznie jest za niski, za mało wysportowany, za brzydki, zbyt głupi dla mnie. Wspaniałej dziewczyny z wyższej półki!

To nie miało nic wspólnego z realną pokorą czy jego skromnością. Miało sprawić, że to ja poczuję się winna, a inni staną po jego stronie, podkreślając, jak płytką osobą jestem. "Może ona patrzy tylko na wygląd, on tak się stara, a ona nadal nie chce, dziewczyna nie ma serca!".

I zanim powiecie, że przykład szkolnego zauroczenia niewiele ma wspólnego z relacjami dorosłych ludzi – w tym przypadku jest inaczej. Dorosły "pick me boy" wzbudza litość po prostu innymi przykładami, ale schemat jest identyczny.

Widocznie jesteś płytka

Podkreśla, że dzisiejsze kobiety są tak wymagające, że trudno znaleźć mu odpowiednią partnerkę, na każdym kroku pokazuje, że "da z siebie wszystko", nawet jeśli polega to na ciągłym nagabywaniu, by kobieta, którą się zainteresował, również zwróciła na niego uwagę.

A gdy odważycie się mu odmówić, będzie wzbudzał w was poczucie winy, mówiąc wprost, że to on nie jest wystarczająco dobry, ale jednocześnie sugerując, że wy jesteście po prostu zbyt wymagające.

"Nie jestem wystarczająco przystojny, umięśniony, nie zarabiam dużo więcej niż ty, to dlatego, że mam gorszy samochód niż twój były, wolałabyś na pewno kogoś lepszego, prawda? Wiedziałem, że kobieta z wyższej półki nie pokocha kogoś takiego jak ja" – słuchając tego zaczynacie się zastanawiać, czy to z wami nie jest coś nie tak.

To w końcu brzmi jakby jedyne, co was interesowało, to gruby portfel, rozmiar przyrodzenia i drogie auto. No ostatecznie dobra praca albo atrakcyjny wygląd, wspólne zainteresowania... A tak naprawdę właściwie wszystko, czego macie prawo szukać w waszym partnerze, ale "pick me boy" akurat tego nie ma, więc sprawi, że poczujecie się z tego powodu pustymi i próżnymi lalkami.

Wzbudzenie w was litości i poczucia, że wasze potrzeby są opresyjne wobec mężczyzn, zbyt wysokie, albo świadczą, że jesteście płytkimi osobami to realne cele "pick me boya".

On ją tak kocha, ona jest bez serca

Zresztą większość z nas jeszcze ze szkolnej ławki zna historie jednego z najpopularniejszych "pick me boyów" w literaturze polskiej. Wszyscy czytając "Lalkę" kibicowaliśmy Stanisławowi Wokulskiemu, który przecież "tak kochał Izabelę".

Ona za to była kobietą chłodną, amoralną. A narrator robi wszystko, byśmy poczuli niechęć do opornej damy i zostali fanami mężczyzny, który przecież "tak się dla niej stara". Jak ona miała prawo go nie chcieć!?

Miała takie samo, jak każda z nas. I nieważne czy mężczyzna jest Stanisławem Wokulskim, Bradem Pittem czy Mikołajem Roznerskim. Nie musicie się tłumaczyć i przepraszać za wasz brak zainteresowania.

Nie musicie iść z kimś na kawę, tylko dlatego że się stara, by nie było mu przykro lub bo w przeciwnym razie zostaniecie uznacie za płytkie. Nawet jeśli ktoś powie wam, że nie macie powodu, by go odrzucić. Może i racja. Ale to jeszcze niewystarczający powód, by z nim być.