Mam w nosie pastelowe pokoiczki z Instagrama. Pozwalam synowi wybierać, słyszę, że to bezguście

Marta Lewandowska
Jesteście na jakiejś grupie wnętrzarskiej na Facebooku? Sama bardzo lubię podglądać, jak mieszkają inni i czerpać od nich inspiracje, wyłapywać w ich wnętrzach piękne drobiazgi, które idealnie wpisują się w mój gust i styl. Sporo moich znajomych jest na takich grupach i chętnie pokazują swoje bajeczne wnętrza. Natalia nie jest wyjątkiem, jej urządzane kilka lat temu mieszkanie, zawsze jest szeroko komentowane, same ochy i achy, chyba że pokaże pokój syna.
Pokój dziecka, to jego przestrzeń i jemu ma się podobać wystrój. Flickr.com

Spójnie i spokojnie

Natalia sama o sobie mówi, że jest estetką, kiedy kilka lat temu, będąc w ciąży, urządzała swoje gniazdko, doskonale wiedziała, czego chce, styl skandynawski z delikatnymi elementami boho, które miały dodać nieco przytulności. - Poniosło mnie, przyznaję — mówiła nie raz.


Trzeba jej przyznać, że była bardzo konsekwentna. Pokój dziecięcy też wpisywał się idealnie w klimat wnętrz, które znamy z mediów społecznościowych. - Pewnie dalej wszystko byłoby, jak spod linijki, gdyby mój, teraz już czteroletni, syn nie zapragnął zmian — wspomina Natalia.

Wspólne urządzanie

- Tyle się naczytałam o tym, jak zagospodarować przestrzeń, żeby sprzyjała rozwojowi dziecka, że postanowiłam zaryzykować. W żaden sposób nie wpisywało się to w moje ulubione style, ale umówmy się, pokój ma drzwi, jak nie będę chciała tego oglądać, to je zamknę — opowiada znajoma.

Wyruszyła z dzieckiem na zakupy, syn wybrał meble, kolory farb ustalili wspólnie — Tu byłam nieugięta, bo chciałam, żeby tło było neutralne, jednak niebieskie łóżko i pomarańczowe ściany wydawały mi się przesadą — żartuje Natalia. Kiedy skończyli, była taka dumna z syna, że pokazywała zdjęcia pokoju wszystkim koleżankom, również tym internetowym.

Fala krytyki

"Matko, wrzuciliście petardę do wiadra z farbą?", "Coś tu wybuchło?", "Ale misz-masz, oczopląsu można dostać. To tylko niektóre odpowiedzi, jakie otrzymała. Większość krytyków wskazywała na to, że pokój po prostu nie pasuje do reszty wnętrza. A Natalia, stwierdziła, że trudno, są rzeczy ważniejsze. Przejmować się nie zamierza, choć przyznaje, że trochę niemiło czyta jej się te wiadomości, które dostaje.

- Zupełnie jakby moje mieszkanie było siatką na Instagramie i utraciło spójność przez nierozważnie dodane zdjęcie z imprezy. A przecież to nie jest tylko mój dom, muszę uszanować życzenie Jaśka! - podsumowuje.

Wspólna przestrzeń i nowy mieszkaniec

Kiedy Natalia urządzała mieszkanie, Jasia jeszcze nie było, zrobiła więc wszystko tak, jak jej się podobało. Wydawało jej się oczywiste, że takiemu maluchowi w zasadzie jest wszystko jedno. Refleksja przyszła, kiedy wychodząc z noworodkiem ze szpitala, usłyszała od położnej, żeby nie zapomniała "oprowadzić" dziecka o domu.
Dziecko powinno w swoim pokoju mieć bezpieczną przestrzeń do rozwoju i zabawy.Flickr.com


To częsta praktyka, mimo że noworodek jeszcze nie wiele widzi, zapamiętuje akustykę i zapachy z poszczególnych pomieszczeń, dlatego tuż po urodzeniu warto "pokazać" mu dom, w którym będzie mieszkał, opowiedzieć o kolejnych pomieszczeniach. W początkowym okresie życia niemowlę jest zdane na opiekę i mobilność dorosłych.

Jednak już w tym czasie powinniśmy zapewnić dziecku bezpieczną przestrzeń na podłodze. Z tej bazy już za kilka miesięcy wyruszy poznawać świat, po swojemu i w swoim tempie. A my powinniśmy mu stworzyć taką możliwość.

Znana włoska lekarka, ceniony autorytet, Maria Montessori zalecała, aby rodzice wyrzucili wszelkie kojce, bariery, które uniemożliwiają raczkującemu dziecku eksplorowanie przestrzeni. Rolą rodziców jest zapewnienie dziecku bezpieczeństwa, więc, zamiast ograniczać jego życiową przestrzeń, sugerowała, że powinniśmy usunąć wszystko to, co dziecku może zagrażać.

Podobne wnioski wysnuł psycholog dziecięcy Jean Piaget. Określił on pierwsze lata dziecka, jako etap rozwoju sensomotorycznego. Dziecko musi więc mieć dostęp do jak największej i bezpiecznej przestrzeni, aby mogło się prawidłowo rozwijać. Dlatego tak istotne jest usunięcie wszelkich bibelotów, zabezpieczenie krawędzi i gniazdek, które mogłyby dziecku zagrażać.

Przedszkolak może decydować

W późniejszym etapie rozwoju już w przedszkolu dziecko potrzebuje jednak innych rozwiązań, choć nadal często bawi się na podłodze. Każdy sprzęt, który znajduje się w jego pokoju, powinien zostać przynajmniej zaakceptowany przez nie. A co najważniejsze, dziecko musi mieć łatwy dostęp do zabawek czy książek.

Natalia, podobnie jak wielu rodziców, zamontowała na ścianach półki na książki, kierując się dwoma zasadami. Po pierwsze syn musi sam swobodnie do nich sięgać, a po drugie ustawiła je tak, aby widział front okładki, a nie grzbiet. - Kilkulatek wcale nie potrzebuje ciągłej uwagi. Jeśli wszystko, czego potrzebuje do zabawy, znajduje się w zasięgu jego rąk, nie trzeba co chwilę tam wchodzić, żeby mu coś podawać i go wyręczać — mówi.

Dlatego też wybraliśmy niskie szafki na ubrania, zamiast standardowej szafy. Jasiek znacznie chętniej ubiera się sam, kiedy może łatwo dosięgnąć ulubionej bluzy — dodaje. I zaznacza, że sporo kontrowersji wzbudziło wśród jej koleżanek to, że zdecydowała się wstawić do pokoju czterolatka biurko. Większość znajomych twierdziła, że maluchowi spokojnie wystarczy mały stolik.

Po co przedszkolakowi biurko

Z badań przeprowadzonych przez psycholożkę Annę Gorglewską wynika, że przedszkolaki, które wcześniej otrzymały duże, łatwe do zaaranżowania biurko, wykazywały wcześniej gotowość szkolną. Niezależnie od swoich preferencji estetycznych, powinniśmy pozwolić dziecku na aranżowanie przestrzeni do pracy.

Niech już przedszkolak ma szansę samodzielnie wybrać, jakich rzeczy potrzebuje na wierzchu, aby wygodnie mu się malowało czy wyklejało, podobnie, jak dekoracje. Zdaniem psycholog, takie działania sprzyjają skupieniu, pomagają dziecku w ćwiczeniu wytrwałości i daje poczucie satysfakcji. - Wybrałam takie, które łatwo da się dostosować do wzrostu dziecka, ale jest kolorowe, jak Jasiek chciał — zaznacza Natalia.

Nie zmieniaj sam!

Dzieci postrzegają świat nieco inaczej niż dorośli. To c dla nas jest starym, brzydkim meblem dla dziecka jest czymś więcej, jest "stałą", czymś, co kształtuje przestrzeń do życia i wiele dzieci przywiązuje się do nich.

- Chcieliśmy zrobić córkom niespodziankę, kiedy wyjechały na kolonie, zrobiliśmy wielki remont w ich pokoju — opowiadał mi kolega. Faktycznie wszystko w pokoju dziewczynek zostało wymienione, zaangażowana przez rodziców projektantka podzieliła przestrzeń, dała każdej z córek znajomego to, co ta lubiła najbardziej. Amelka dostała swoją różową część z baletnicami, Ania kącik z motywami konnymi i jeździeckimi. Spełnienie marzeń.

Tak sądzili rodzice, bo dziewczynki, choć zauroczone nowym wystrojem, nadal, choć od remontu minęły dwa lata, wspominają stare rozsuwane łóżko, na którym wcześniej spały. Nie ma dla nich znaczenia, że teraz każda z nich ma swoją przestrzeń, a poprzedni mebel był zniszczony.

Warto zapytać dziecko co myśli o zmianach, które zaplanowaliśmy. Mój syn przez cztery lata co noc przychodził do naszego łóżka. Nie mieliśmy już pomysłu, jak go tego oduczyć. Wszystko zmieniło się, kiedy po przeprowadzce, sam wybrał wystrój swojego pokoju. Pierwszej nocy w nowej przestrzeni przespał 9 godzin u siebie, po raz pierwszy. Od tamtej pory nie przychodzi.

Dawanie dziecku wyboru sprawia, że poczuje się ważne, jego zdanie będzie uszanowane, a przestrzeń, w której ma spędzać sporo czasu, będzie taka, jak ono tego pragnie. A przecież pokój ma się podobać jego mieszkańcowi, nawet jeśli nie pasuje do pozostałej części mieszkania. Zawsze możesz utrzymywać, że preferujesz style eklektyczny. To teraz bardzo modne.