Każda mama chce chronić swoje dziecko przed rozczarowaniem, ale niestety są chwile, gdy nie można temu zapobiec. Do naszej redakcji trafił list od matki, która opisała sytuację, jaka miała miejsce na urodzinach koleżanki jej córki. "Zosia została pominięta przy rozdawaniu upominków. Tamtego wieczoru zrozumiałam, jak łatwo dorosłym zranić dziecko – nawet nieświadomie" – napisała rozżalona kobieta.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Kiedy wróciliśmy do domu z urodzin koleżanki mojej córki, Zosia nie mogła powstrzymać łez. Płakała tak mocno, że aż rozrywało mi serce. 'Dlaczego ja nie dostałam prezentu, mamo?' – zapytała. Nie umiałam odpowiednich znaleźć słów, bo przecież sama byłam w szoku, kiedy dowiedziałam się, że na urodzinach jej koleżanki rozdawano drobne upominki… Ale niestety tylko wybranym dzieciom. Czyli najlepszym koleżankom jubilatki. A reszta? Mogła tylko patrzeć z boku, jak inni otwierają swoje prezenciki.
Nie mogłam zrozumieć, jak można coś takiego zaplanować. Czy ci rodzice nie pomyśleli o tym, jak to wpłynie na pozostałe dzieci? Patrzyłam na Zosię i widziałam, jak coś w niej pękło. Moja córka, która zawsze była taka otwarta i radosna, nagle poczuła się jak koleżanka 'gorszego sortu'.
To nie brak prezentu, tylko ignorancja może złamać dziecięce serce
Tak, może. Bo to nie chodzi tylko o ten mały przedmiot, który znalazł się w rękach wybranych dziewczynek. Chodzi o przesłanie, jakie za tym idzie. 'Ty jesteś ważna, a ty już niekoniecznie'. Dzieci nie potrzebują wiele, by poczuć się akceptowane. Wystarczy im uśmiech, gest, zwykłe zainteresowanie. Ale wystarczy też bardzo niewiele, by to wszystko zburzyć.
Kiedy Zosia opowiadała mi o tym, jak inne dziewczynki wyjmowały swoje prezenty, widziałam w jej oczach coś, co trudno opisać. To był nie tylko smutek, ale i coś głębszego – pytanie, dlaczego ona była tą 'gorszą'. Przecież nikomu nic nie zrobiła, była tylko sobą. 'Mamo, czy ja nie jestem wystarczająco fajna, żeby dostać prezent?' – te słowa bolą mnie do dziś.
Rodzice jubilatki pewnie nawet nie pomyśleli o tym, co robią. Może chcieli zaoszczędzić,
może uznali, że to świetny sposób na wyróżnienie 'najlepszych' koleżanek córki. Ale jak można w ogóle wpaść na taki pomysł? Dlaczego kategoryzować dzieci na 'bliższe' i 'dalsze', 'lepsze' i 'gorsze'? Czy naprawdę świat dzieci musi już od najmłodszych lat przypominać brutalny konkurs, gdzie liczą się tylko wybrani?
Taka impreza wymaga rodzicielskiej odpowiedzialności
Organizowanie przyjęcia urodzinowego to ogromna odpowiedzialność. To nie tylko tort, dekoracje i zabawy – to przede wszystkim dbałość o to, by każde dziecko czuło się mile widziane i równe innym. A jednak ktoś w tym przypadku postanowił, że nie wszystkie dzieci zasługują na taki sam gest uwagi.
Dla mnie jako matki to niewyobrażalne. Czy ci rodzice zapomnieli, jak to jest być dzieckiem? Jak bolesne może być uczucie wykluczenia? Takie sytuacje uczą dzieci rzeczy, których nie chcemy im przekazywać. Że są 'lepsi' i 'gorsi'. Że żeby zasłużyć na uwagę, trzeba być 'blisko' lub 'na liście'. Że świat nie jest miejscem, gdzie wszyscy mają takie same szanse na akceptację.
Nie mogłam tego wytłumaczyć Zosi. Mogłam tylko przytulić ją mocno i powiedzieć, że to nie jej wina. Że jest wspaniała taka, jaka jest, i że nie potrzebuje niczyjego prezentu, by być wartościową osobą. Ale czy to wystarczy, by zmazać ten ślad z jej serca? Nie wiem".