NIK obnaża, co się dzieje za drzwiami porodówek. "Lekarz uznał, że poronienie to dobra wiadomość"
Poroniła i położyli ją obok matki, która urodziła. Wydalała obumarły płód w szpitalnej toalecie i kazali jej łapać do słoika, co tylko się da. Straciła dziecko, zostawili ją samą, nie potrafiła nawet płakać. Te dramaty rozegrały się w polskich szpitalach. I rozgrywają się nadal. Kontrola NIK obnażyła ponure realia, w jakich znajdują się Polki.
- Kobiety dzielą się historiami o poronieniach z polskich porodówek. Ich relacje mrożą krew w żyłach.
- NIK obnażyła realia pomocy w szpitalach kobietom, które poroniły. Uchybienia na wielu płaszczyznach, również w kwestii pochówku dzieci.
- NIK wniosła do Ministra Zdrowia o zmiany w prawie, by poprawić sytuację na polskich oddziałach ginekologiczno-położniczych.
"Łapała martwy płód do słoika"
— Brak dobrej opieki nad matkami, które poroniły, obserwowałam, gdy urodziłam pierwsze dziecko. Na sali ze mną, a urodziłam zdrowe dziecko, które było przy mnie, położono 18-latkę tuż po poronieniu. Niektórzy zachowywali się tak, jakby to nawet dobrze się stało, że nie donosiła ciąży do końca — opowiada Mamadu Marta z Warszawy.— Ja pamiętam, jak jednej dziewczynie dali słoik i kazali w szpitalnej toalecie "łapać co może". To musiało być dla niej traumatyczne. Innym razem, kobieta, która poroniła, została pozostawiona sama sobie, nikt z nią nie rozmawiał, nawet nie płakała, bo była w takim szoku, ale nikt się nie przejmował — relacjonuje Ewa spod Łodzi.
Poroniły i nie otrzymały wsparcia
Polskie szpitale dla matek to prawdziwa zmora. Komplikacje pojawiają się już na etapie planowania dziecka, gdy rodzice chcą zrobić różne badania. Jednak z największym koszmarem do czynienia mają na polskich porodówkach, na których wciąż obecna jest przemoc położnicza. Nie bez powodu, tak wiele uwagi poświęcamy na wybór odpowiedniej placówki na poród.Z najnowszej kontroli NIK wynika, że szpitale mają również problem z prawidłową opieką nad kobietami, które poroniły, urodziły martwe dziecko, lub dziecko to zmarło po porodzie. Owszem udzielana jest im pomoc medyczna, ale nie ma mowy o szerszym wsparciu.
— W niewystarczającym stopniu szkolono personel medyczny, zwłaszcza z komunikacji z kobietami po stracie dziecka. Nie wszystkie pacjentki mogły też skorzystać z pomocy psychologa — czytamy w raporcie NIK.
Arogancki i oziębły personel
Kontrolą objęto 37 placówek z siedmiu województw. Stwierdzono, że nie zapewniły one wystarczającej opieki nad pacjentkami. Najczęściej zgłaszanym przez kobiety problemem był brak empatii personelu oraz arogancka, oziębła i ignorująca postawa pracowników szpitala. Do częstych zaniechań zaliczono też:— nierzetelnie prowadzoną dokumentację
— brak odpowiedniej komunikacji z kobietami, które poroniły
— wręczanie broszury przy wypisie, jak karmić dziecko, co mogło jeszcze bardziej pogłębić traumę
— nieodpowiednio zabezpieczone gabinety zabiegowe
— umieszczanie kobiet, które urodziły na sali z kobietami, które poroniły
— brak pomieszczeń przeznaczonych do pożegnań ze zmarłym dzieckiem.
Z kolei problemem najczęściej wskazywanym przez konsultantów wojewódzkich w dziedzinie położnictwa i ginekologii był deficyt lub brak psychologów na oddziałach.
— Najważniejszym problemem dotyczącym opieki nad pacjentką w sytuacji trudnej jest całodobowa dostępność konsultacji psychologicznej, ponieważ w mniejszych miejscowościach trudno znaleźć psychologa z odpowiednimi kwalifikacjami — podkreślił małopolski konsultant wojewódzki.
Po kontroli NIK wyszło na jaw, że nieprawidłowości pojawiały się również w kwestii postępowania ze zwłokami dzieci, które zmarły po porodzie i płodami po poronieniach. Jak wskazuje izba, proces ten był nierzetelnie dokumentowany. W 1 na 4 szpitale były uchybienia w dokumentacji związanej z decyzją matki, jak postępować ze zwłokami. Brakowało oświadczeń skorzystania bądź rezygnacji z prawa do pochówku.
Będą zmiany na polskich porodówkach?
W Europie, w tym w Polsce poronienia i śmierć dzieci po porodzie lub w trakcie to dość częsty problem. Szacuje się, że w naszym kraju na 1000 porodów przypadają 3 martwe urodzenia, a ok. 10-15 proc. wszystkich ciąż kończy się poronieniem.Najwyższa Izba Kontroli skierowała do Ministra Zdrowia wnioski o konkretne zmiany prawne, które miałyby poprawić obecną sytuację i zapewnić większe wsparcie w szpitalach. Mowa o wprowadzeniu obowiązku zatrudnienia na pół etatu psychologa nie tylko na trzecim, ale również na pierwszym i drugim poziomie referencyjności na oddziałach ginekologiczno-położniczych.
NIK wniosła do Ministra Zdrowia również o podjęcie działań w celu stworzenia jednolitego postępowania szpitali ze zwłokami dzieci martwo urodzonych i po poronieniach. Zaapelowano również o wprowadzenie wzoru oświadczeń dla pacjentek odnośnie prawa skorzystania lub rezygnacji z pochówku.