Co z pochówkiem po poronieniu lub aborcji? Jeżeli rodzice nie wystąpią o tzw. ostatnią posługę, kwestia pogrzebu spada na gminy. Tym razem sprawę złożenia do grobu 640 ciał dzieci wziął na siebie proboszcz Jan Spólny. W podwarszawskich Gończycach odbył się zbiorowy pochówek. "Pani Maria wszystkie te dzieci sama wkładała do trumienek, patrzyła w ich twarze" – podaje parafia.
W kościele w Gończycach odbyło się czuwanie nad 640 ciałami abortowanych i utraconych dzieci. Małe trumienki do świątyni przywiozło 11 karawanów z domu pogrzebowego w Otwocku. Organizacją pogrzebu dzieci zajęła się Maria Bienkiewicz z Fundacji Nowy Nazaret.
Wydarzenie odbiło się echem w polskich mediach. Pojawiały się pytania skąd są te wszystkie dzieci i jak ma się do tego prawo do pochówku. Proboszcz parafii w Gończycach ks. kan. Jan Spólny w rozmowie z Mamadu opowiada, jak doszło do wydarzenia i dlaczego postanowił zrobić to w swojej parafii.
Duchowny zaznacza, że czuwanie i pogrzeb 640 dzieci wyszedł ze wspólnej misji fundacji pro-life położnej i działaczki społecznej Marii Bienkiewicz oraz jego jako przewodnika pielgrzymki w intencji rodzin i krajowego opiekuna nieustającego różańca w intencji rodzin i ojczyzny.
— W związku z dbałością o rodziny spotykamy się i rozmawiamy o różnych problemach. Tym razem pojawiła się potrzeba pochowania ciał 640 dzieci. Chciałem pomóc i zgodziłem się, by zrobić to w Gończycach. Rodzice na ogół nie starają się o pochówek. Wtedy ta kwestia spada na gminę, która nie zawsze ma pieniądze, dlatego szpitale są przepełnione, a my mogliśmy tym dzieciom zapewnić godne pożegnanie. Teraz wszystkie spoczywają w jednym grobie – mówi w rozmowie z Mamadu ks. Jan Spólny.
Co z pochówkiem po aborcji lub poronieniu?
Prawo przewiduje, że matka po aborcji lub poronieniu może zgodzić się na wykorzystanie materiału przez placówkę do celów naukowych. Wówczas za pochówek odpowiedzialny jest szpital. W przypadku, gdy nikt z rodziców czy bliskich nie wystąpi o pochówek dziecka po aborcji, to powinien zadbać o to samorząd.
Oszczędność pieniędzy sprawia, że do pogrzebu nie dochodzi i by nie dokonano spalenia ciał, jako odpadów medycznych, szpital przechowuje je w formalinie. Wówczas o pochówek może wystąpić jakakolwiek inna osoba. Tak było tym razem.
— Kiedy w prosektorium szykowaliśmy te dzieci do uroczystości pogrzebowej, każde z nich brałam na ręce, umyte owijałam w pieluszkę. Widziałam wśród nich wiele pięknych zdrowych dzieci, choć były oczywiście także chore, z widocznym rozszczepem kręgosłupa i innymi wadami. Były także dzieci z Zespołem Downa, w tym wiele rozczłonkowanych w wyniku aborcji. Na wielu maleńkich twarzyczkach widać było grymas ogromnego bólu — cytuje Marię Bienkiewicz portal Gość.
Jak dodaje ks. Spólny chowane były różne dzieci, zarówno większe, które można było owinąć swobodnie w pieluszkę, jak i mniejsze z poronienia, które były umieszczane po kilka w jednej trumnie.
— W pożegnaniu, p. Maria Bienkiewicz z Fundacji Nowy Nazaret, wypowiedziała słowa "Kim byście były gdyby pozwolono Wam dorosnąć?". Pani Maria wszystkie te dzieci sama wkładała do trumienek, patrzyła w ich twarze, i stąd jej emocjonalne przemówienie. W kondukcie pogrzebowym wszyscy uczestnicy liturgii nieśli na swoich rękach trumienki, by mogły spocząć na naszym cmentarzu — czytamy na stronie internetowej parafii w Gończycach.
Jaki był cel zbiorowego pogrzebu?
Proboszcz Jan Spólny wskazuje, by podkreślić, jaka jest odpowiedź na pytania: dlaczego i po co to wszystko?
— Niezależnie od tego czy człowiek jest wierzący, czy nie jego ciało zasługuje na godne traktowanie. Dziecko utracone, poronione, abortowane powinno być traktowane jako człowiek i ma prawo do szacunku i pogrzebu. Chcę też zwrócić uwagę na to, że kobieta powinna przystąpić do sakramentu spowiedzi, by poprosić Boga o wybaczenie. Pochówek dziecka po aborcji lub poronieniu to także rozwiązanie dla kobiet z syndromem poaborcyjnym. Przy okazji tej ceremonii mogą przeprosić za ten czyn i prosić o wybaczenie dla tych, którzy je do tego namówili bądź ich nie ostrzegli i przebaczyć sobie. To ma przywrócić spokój i radość życia — dodaje ks. Spólny.