Od roku szkolnego 2025/2026 do szkół wejdzie nowy przedmiot – edukacja zdrowotna. Ma on zastąpić wychowanie do życia w rodzinie (WDŻ), które od lat ma taki sam program nauczania i przestało spełniać swoją funkcję dotyczącą edukowania na temat zdrowia i rodziny. Teraz pojawiła się dyskusja, czy przedmiot ma być obowiązkowy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kiedy nowy rząd w 2023 roku objął władzę, szefowa resortu edukacji Barbara Nowacka zapowiedziała likwidację WDŻ i zastąpienie przedmiotu edukacją, która będzie obejmowała również nowoczesny zakres tematyczny m.in. związany ze zdrowiem psychicznym i emocjonalnym, tożsamością płciową czy edukacją seksualną.
Społeczeństwo jednak bardzo się podzieliło, jeśli chodzi o przyjęcie tej zmiany w szkołach. Część rodziców protestowała przeciw wprowadzeniu przedmiotu, argumentując swoje stanowisko niechęcią wobec "narzucania dzieciom stanowiska obecnego rządu". Przeciwny edukacji zdrowotnej był m.in. Kościół, który uważa, że nowy przedmiot będzie demoralizował dzieci i młodzież.
W ostatnim czasie głos w sprawie nowego przedmiotu zabrał też rząd. Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL, wicepremier oraz minister obrony narodowej skomentował przyszłość edukacji zdrowotnej w szkołach podczas konferencji prasowej w Szczecinie 12 stycznia 2025 r.
Spotkanie z mediami odbyło się z powodu protestów w tym mieście z powodu wprowadzenia do szkół nowego obowiązkowego przedmiotu. Protestujący jako argument przeciw wprowadzeniu edukacji zdrowotnej wskazywali, że rząd chce rodzicom odbierać prawo o decydowaniu o wychowaniu oraz seksualizować dzieci.
Nowacka i Kosiniak-Kamysz niezgodni
– Uspokoję wszystkich, którzy protestowali – przedmiot będzie nieobowiązkowy, będzie to decyzja rodziców; myślę, że będzie pozbawiony jakiejkolwiek ideologii – prawicowej czy lewicowej – mówił wicepremier, podkreślając, że to zmiana, którą omówił m.in. z szefową Ministerstwa Edukacji Narodowej oraz premierem Donaldem Tuskiem. – Edukacja młodzieży na temat zdrowia jest potrzebna, alenie może być podlana żadnym sosem ideologicznym. To ma być rzetelna wiedza, nie ideologia – ani prawicowa, ani lewicowa – informował.
Jego słowa oburzyły jednak szefową MEN. Barbara Nowacka bardzo szybko zdecydowała się odpowiedzieć na słowa wicepremiera. Na platformie X (dawniej Twitter) napisała (pisownia oryginalna – przyp. red.): "Ktoś znów pomylił MON z MEN, jak czytam".
Jak podaje TVN24, w piątek 10 stycznia jeszcze wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer twierdziła, że przedmiot jest doprecyzowany, natomiast wcześniej Nowacka poinformowała, że konkretnych decyzji w sprawie edukacji zdrowotnej jeszcze nie podjęto. "To ciekawe, jak stanowczy jest wicepremier w tej sprawie" – skomentowała sytuację dziennikarka portalu Justyna Suchecka.
W ostatniej rozmowie z portalem Lubnauer, która jest odpowiedzialna za projekt nowego przedmiotu, przyznała, że prace nad nim nadal trwają i część z decyzji została już przesądzona i podjęta. Nie mówiła jednak wprost o tym, czy przedmiot będzie obowiązkowy. Wg TVN24 coraz częściej mówi się, że przedmiot wejdzie do szkół dopiero we wrześniu 2026.