Zostałam matką i straciłam przyjaciółki. Powiem ci, dlaczego nie warto rozpaczać

Agnieszka Miastowska
"Od pół roku nie byłam nigdzie sama. Mam przy sobie człowieka, który mi na to nie pozwala. Ma 6 miesięcy i nazywa się Antoś. Najbardziej boli mnie jednak to, że nikt nie był też u mnie. Od kiedy zostałam mamą moje przyjaciółki, znajomi, a nawet dalsza rodzina zapadli się pod ziemię" — pisze do nas jedna z młodych mam. Czy macierzyństwo zamyka nas na resztę świata?
Zostałam matką i straciłam przyjaciółki. Nie warto rozpaczać Pexels
Katarzyna napisała do nas list, który zaczęła słowami "od kiedy mam dziecko przyjaciele traktują mnie jak trędowatą”.

I jak dziwnie nie zabrzmiałoby to dla bezdzietnych, mnóstwo mam się z nią zgadza.
"Dopóki byłam w ciąży, czułam się rozpieszczana. Mam wrażenie, że rozmowy o płci, imieniu, oglądanie mebelków czy zabawek były zabawne nawet dla moich przyjaciółek. Gdy dziecko zjawiło się na świecie i poza tym pojawił się też temat usypiania, przewijania, kupek i zupek, przestało być dla nich ciekawie" – dodaje młoda mama.


Matki są przygotowane na to, że ich życie po urodzeniu dziecka zmieni się. Nie zdają sobie sprawy jednak z tego, że dla wielu przyjaciół i znajomych ta zmiana będzie zbyt duża. A raczej, że dziecko zajmie tyle przestrzeni, że dla niektórych "pobocznych postaci" po prostu nie starczy miejsca.

"Odwiedziny są coraz rzadsze, telefon zaczyna milczeć, a jak wyślę przyjaciółce przynajmniej zdjęcie mojego dziecka, to jedyne, na co mogę liczyć to lajk. Poza tym cisza. Mam wrażenie, że świat się zatrzymał, ale tylko dla mnie. Wszyscy chodzą do pracy, robią kursy, uczą się czwartego języka albo przynajmniej oglądają seriale do pierwszej w nocy. Ja widzę swój dzień w zwolnionym tempie z Antosiem przy boku" – pisze dalej.

Też tak miałyście? Przed urodzeniem dziecka wydawało wam się, że bycie matką to jedna z najważniejszych prac świata. W końcu ściągacie na świat nowe życie, formujecie dziecko w zupełnie nowego człowieka i staracie się wychować go tak, by w przyszłości był szczęśliwy.

Potem maluch zjawia się na świecie, a wzniosła misja wychowania zmienia się w maraton nieprzespanych nocy, brudnych pieluszek i walki o to, by choć raz dziennie wypić kawę ciepłą, a nie znaleźć pełny kubek na kuchennym blacie, gdy kładziecie się już spać. (Jednak tylko na początku!)

Zaczyna nam się wtedy wydawać, że wszyscy poszli do przodu, a my zostałyśmy same. Zamknięte w czterech ścianach z kilkoma wyjściami, na które dziecko dało nam przepustkę. Do sklepu, na spacer i może jeszcze do babci z dzieckiem. Tyle że te wyjścia nadal nie są dla nas.

Gdy nasz partner ciężko pracuje, a my tylko "siedzimy w domu z dzieckiem" (a raczej biegamy wokół niego), łatwo uwierzyć w dwie totalne bzdury. Po pierwsze, że ta samotność będzie towarzyszyła nam zawsze. Po drugie, że naprawdę jesteśmy same i nikt inny nie przeżywa tego, co my.

Pewnie teraz ciężko ci w to uwierzyć, ale będziesz jeszcze tęskniła za rewolucją, którą maluch wprowadził w twoim życiu. Czas, w którym masz go cały czas przy sobie, będziesz wspominała za każdym razem, gdy na wiele godzin zniknie w żłobku, przedszkolu, albo szkole.

Poza tym wszystkim mamom wydaje się, że są jedyne — że tylko im zdarza się mieć dziecka dość, marzyć o nocy z przyjaciółkami albo przynajmniej wieczorze, gdy one wpadną na lampkę wina i naprawdę nie będą przejmować się tym, że w domu walają się ubranka, a obok przechodząc przez przedpokój trzeba uważać, by nie potknąć się o zabawki.

Jedyne, co musimy zrobić to wykonać pierwszy krok, który naprawdę jest trudny, bo zawierają się w nim dwa newralgiczne dla młodych matek słowa. "Prosić" oraz "pomoc".
Kiedy wydaje ci się, że wszyscy dookoła zniknęli, po prostu sama ich znajdź.

Powiedz mężowi, mamie, dziadkowi, koleżance, że najzwyczajniej w świecie potrzebujesz kogoś, kto pomoże ci w jednej małej rzeczy, której przy dziecku nie możesz zrobić sama.

Po drugie — odezwij się do znajomych pierwsza. Im często wydaje się, że to ty jesteś zajęta dzieckiem. Tobie, że to oni nie mają już o czym z tobą rozmawiać albo że przeszkadzać im będzie bałagan w domu. Uwierz — nie będzie.

Po trzecie, po prostu wyjdź z domu, nawet z dzieckiem, ale pobądź wśród ludzi. Czasem poczucie izolacji nasila się, gdy siedzimy w czterech ścianach i przeglądamy Instagram, na którym są wyłącznie szczęśliwych ludzi wśród innych... szczęśliwych ludzi.

To naprawdę zmienia perspektywę! Nie musisz być umalowana, a w domu nie musisz zostawić idealnego porządku. Gdy czujesz, że samotność cię dobija, a nikt nie odbiera telefonu, spróbuj po prostu iść na spacer.

Kontakty, które zatarły się wraz z pojawieniem na świecie maluszka, wracają, gdy robi się on starszy. Nie warto chyba jednak czekać do momentu, aż skończy podstawówkę. Jeśli uważasz, że twoi znajomi nie do końca rozumieją twój mamowy świat, poszukaj takich, którzy siedzą w nim po uszy.

Na grupach mam nie brakuje wyznań kobiet, które właśnie tam znalazły przyjaciółki. "Siostrzane mamy", których dzieci są w tym samym wieku, akurat ząbkują, idą jutro do żłobka, mają kolki, a wszystkie posty kończą pytaniem "a jak u waszych dzieci".

Na forum Mama:du znajdziesz wpisy i historie mam, które nie tylko radzą sobie nawzajem, ale przede wszystkim wspierają się i są dalekie od oceniania. Gdy będziesz miała gorszą chwilę zajrzyj, żeby upewnić się, że nie tylko ty je miewasz! A jeśli znudzi ci się towarzystwo mam, po prostu złap za telefon. Zadzwoń do swojej bezdzietnej przyjaciółki i każ jej wpaść i nie przejmować się bałaganem. Bo wcale jej nie straciłaś — zniknęła tylko na czas "macierzyńskiego urlopu".