Siwiec pokazała nagranie z córką, które zniesmaczyło fanów. Kolejna granica została przekroczona

Magdalena Konczal
Słodkie zdjęcia na Instagramie, filmiki z półnagimi dziećmi latającymi po pokoju czy uwiecznianie każdego momentu w mediach społecznościowych to w dzisiejszych czasach prawdziwa plaga. Mało kto myśli, o tym, że dziecku należy się prawo do intymności i prywatności. Rodzice – zwłaszcza ci bardziej znani – bezrefleksyjnie wrzucają do sieci kompromitujące zdjęcia czy nagrania z dziećmi.
Nagminne wykorzystywanie wizerunku dziecka to prawdziwa plaga współczesności Instagram Natalii Siwiec
Jedną z takich osób jest Natalia Siwiec – celebrytka i fotomodelka, która relacjonuje niemalże każde wydarzenie z życia swojej córki. Mieliśmy już szansę zobaczyć małą Mię, podczas prezentowania jej garderoby, czy nawet w momencie, gdy smuci się z powodu straty ukochanego psa.
Tym razem Natalia Siwiec wstawiła nagranie, na którym jej córka próbuje zrozumieć, co stało się z myszką, znalezioną w pułapce. Na twarzy dziewczynki widać jednocześnie gniew i smutek. Pojawiło się także kolejne nagranie, na którym Mia oczyszcza sobie stopy.
Zrzut ekranu z Instastories Natalii Siwiec



Smutek, gniew i płacz w internecie?


Zanim jakkolwiek skomentujemy zamieszczone przez celebrytkę filmiki, zadajmy sobie pytanie, czy my chcielibyśmy, by w przestrzeni internetowej znalazły się momenty, w którym jesteśmy sfrustrowani, źli albo wykonujemy czynność, której raczej nie chcemy pokazywać światu. Nie? Dlaczego więc pozwalamy, by wstawiać zdjęcia czy filmiki, które pokazują nasze dzieci w takich sytuacjach?

Niektórzy rodzice wciąż traktują synów czy córki jak swoją własność, zapominając o tym, że najmłodsi są takimi samymi ludźmi jak my. Właśnie dlatego – tak jak każdemu – należy im się prywatność.

Małe dzieci całkowicie polegają na dorosłych. Dlaczego więc, zamiast je wspierać, wykorzystujemy ich wizerunek i kompletnie nie szanujemy prawa do intymności, które należy się człowiekowi?
Zrzut ekranu z Instastories Natalii Siwiec
Internauci wielokrotnie zwracali uwagę na to, że Natalia Siwiec robi dużą krzywdę swojej córce, pokazując każdy moment jej życia. Pomyślmy sobie, jak my byśmy się czuli, gdyby wyjęto z albumów nasze zdjęcia z dzieciństwa. W tym przypadku zobaczy je tylko rodzina, ale mała Mia i wiele innych dzieci, które mają nieroztropnych rodziców, są narażone na opinie całej społeczności internetowej.

Nie w porządku jest to, że zamiast dbać o prawa dzieci, nadużywamy ich. Każdemu wstawionemu zdjęciu czy filmikowi, towarzyszyć powinna refleksja. Czy ja naprawdę chciałabym pokazać taki moment z mojego życia światu? A nawet jeśli bym chciała, to czy moje dziecko, które jest osobnym człowiekiem, nie powinno samo o sobie decydować?

Niewinne nagranie czy przemoc rodzicielska?


Oglądając filmiki zamieszczone przez niektórych rodziców w mediach społecznościowych, nachodzi mnie refleksja, czy przypadkiem nie jest to forma przemocy skierowana w stronę własnych dzieci. Tym bardziej że znane osoby nierzadko wykorzystują wizerunek pociech, by promować konkretne marki czy produkty.
Zrzut ekranu z Instastories Natalii Siwiec
W polskim prawie jest powiedziane jasno, że publikacja czyjegoś wizerunku bez jego zgody może stanowić naruszenie dóbr osobistych osoby, której wizerunek został udostępniony. W przeszłości miały już miejsce sytuacje, kiedy dziecko pozywało swoich rodziców za zamieszczenie kompromitujących zdjęć z dzieciństwa, np. na golasa czy na nocniku.

Przykład Natalii Siwiec powinien nauczyć wszystkich rodziców, którzy są aktywni w mediach społecznościowych, że dziecko jest osobnym człowiekiem, który ma prawo do prywatności. Każdy z nas się złości, denerwuje, jest smutny i przeżywa stratę. Ale mało kto chce, by takie momenty były uwiecznione, a na dodatek udostępnione w przestrzeni internetowej.

Myślmy więc bardziej o dobru najmłodszych, a nie jedynie o budowaniu swojego wizerunku. Jestem pewna, że nasze dzieci w przyszłości nam za to podziękują.