Chcieli wyrwać dzieci ze szponów systemu i... to zrobili. Sprawdzamy fenomen mikroszkół

Sandra Skorupa
Szkoła, która liczy około 16 uczniów, w której edukacja oparta jest na relacji, dzieci nie obawiają się o brak zadania domowego i mogą się poczuć tak swobodnie i kameralnie, jak bohaterowie "Dzieci z Bulerbyn" w swojej osadzie. Takich miejsc w Polsce powstaje coraz więcej — to tzw. mikroszkoły.
Mikroszkoła - co to jest, jak działa? Mikroszkoła Włochy w Warszwie

Mikorszkoła — czym jest i jak działa?

Mikroszkoła jak sama nazwa wskazuje, jest szkołą bardzo małych rozmiarów w porównaniu do większości placówek funkcjonujących w Polsce. To inicjatywa edukacyjna wywodząca się z Wielkiej Brytanii, w której kluczowe jest niezależne kształcenie dzieci rodziców mających podobne spojrzenia na edukację. Mikroszkoły skupiają niewielką grupę kilkunastu uczniów, a tak naprawdę rodzin.


— My rekrutujemy nie tyle samego ucznia, a wręcz rekrutujemy jego rodzinę. Bo opiekunowie również mają duży wkład w edukację dziecka. Rodzice zapisujący dzieci do takich szkół chcą być też aktywnymi uczestnikami tej społeczności, chcą mieć wpływ na to, jak jego dziecko się uczy. Mikroszkoły to umożliwiają — mówi w rozmowie z Mamadu Mikołaj Foks współzałożyciel Mikroszkoły Włochy w Warszawie. Początkowo w wielu wypadkach mikroszkoły działają na zasadach edukacji domowej. Później, jeżeli grupa znajdzie dla siebie miejsce — budynek lub lokal, mając odpowiednich pedagogów, którzy są na ogół pasjonatami edukacji, zakładają szkołę, która funkcjonuje, jako mała placówka. Dlaczego rodzice chcą, by dzieci chodziły do mikroszkół?


— To jest moja subiektywna opinia. Rodzice chcą edukacji innej, takiej, która przystawałaby do współczesnych czasów i potrzeb przyszłości. Rodzice są zmęczeni ciężkością systemu i dużymi szkołami. Mikroszkoła za to jest malutka i również jest blisko domu. Dzieci mogą same do niej dotrzeć, koledzy z podwórka są kolegami ze szkoły, a mała grupa sprzyja budowaniu relacji między uczniami i nauczycielami — odpowiada Mikołaj Foks.

Jak założyć mikroszkołę?

W Polsce powstaje coraz więc szkół, które robią coś inaczej. Pisaliśmy już o szkole bez dzwonków w Pławnie, szkole, w której można ściągać na sprawdzianach w Skokowej, czy o wyjątkowym liceum Microsoftu w Gdyni.

Tworząc mikroszkołę tak naprawdę można wykreować ją, dokładnie dopasowując wartości do wszystkich uczniów, bo jest ich niewielu i jest czas oraz miejsce na dyskusję, wymianę zdań. — My inspirujemy się pedagogiką Marii Montessori, ale szkołą Montessori sensu stricto nie jesteśmy. Nie mamy sprawdzianów i egzaminów. Nie mamy dzwonków. Dzieci się schodzą do szkoły w godzinach 8-8.30. Dzień zaczyna się od pracy własnej. Później są inne zajęcia np. angielski czy blok z języka polskiego. Czas lekcji jest elastyczny. Uczniowie nie muszą pracować nad jednym tematem 45 min. Jeśli potrzebują na to 20 minut, robią to w krótszym czasie. Jeśli praca pochłania ich na 1,5 godziny, również jest taka możliwość — opowiada Mikołaj Foks.

Co ciekawe w szkole nie obowiązuje też "ławkowa edukacja" i jak zaznacza jeden ze współzałożycieli Mikroszkoły Włochy w Warszawie, ławki w klasie nie są do tego, by sztywno w nich siedzieć, a uczeń wykorzystuje je tylko wtedy, gdy ich naprawdę potrzebuje. Dzieci mogą pracować, siedząc na dywanie czy też spotykając się w kręgu.

Finansowanie mikroszkoły

Mikołaj Foks tłumaczy, że jeżeli chodzi o formalności, zakładając mikroszkołę tak naprawdę trzeba zrobić to samo, co w przypadku dużej placówki. Jednak większe szkoły mają jakieś przesłanki biznesowe, know-how, budżet. W przypadku mikroszkół nie chodzi o biznes, a działanie społeczne na rzecz jakość edukacji dzieci i realizację indywidualnego podejścia.

Mikroszkoły są szkołami niepublicznymi. Jednak każdemu uczniowi od państwa przysługuje finansowanie edukacji, nieważne czy prywatnej, czy publicznej. Dlatego placówka, do której ten uczęszcza, otrzymuje za niego dotację. Różnica jednak jest taka, że szkoły prywatne wszystkie koszty wynajmowania czy kupna lokalu, wyposażenia, remontu, muszą sfinansować samodzielnie. Dlatego konieczne jest czesne, by pokrywać cały koszt prowadzenia szkoły — tłumaczy Mikołaj Foks.

Jedną z najważniejszych wartości mikroszkół jest relacja, którą uczniowie mogą tam budować nie tylko między sobą, ale również z nauczycielami. Dlatego jak zaznacza Foks, gdy nadchodzą wakacje uczniowie nierzadko są poważnie zasmuceni, że muszą pożegnać się na jakiś czas ze szkołą, bo są z nią naprawdę zżyci.

Takich szkół w Polsce jest niewiele, ale nowe placówki wciąż powstają. Na mapie Polski można zlokalizować nie tylko Mikroszkołę Włochy w Warszawie, ale również w Konstancinie-Jeziornej czy Laskach. Ze względu na spore zainteresowanie tworzeniem małych placówek, twórcy Mikroszkoły we Włochach dzielą się wiedzą jak założyć taką placówkę. O czym będzie można dowiedzieć się z webinarium 5 listopada o godzinie 21:00.