Mają własną salę do gotowania, zamiast szkolnych dzwonków puszczane są piosenki i uczą się jak prowadzić biznes. To nie prywatna szkoła, a publiczne 17 LO w Gdyni - jedyne takie liceum Microsoftu w Polsce. Choć szkole nie brakuje innowacji, to dyrektor Witold Chudyszewicz przekonuje, że w siedemnastce chodzi o coś więcej niż technologię.
LO 17 w Gdyni wyróżniane jest w różnych rankingach wyjątkowych szkół. Co takiego wyróżnia Pana liceum spośród innych szkół w Polsce?
Na pierwszy rzut oka to nowoczesny, bardzo dobrze wyposażony budynek oraz piękna infrastruktura sportowa. Jednak to nie same mury tworzą szkołę, ale ludzie. To, co nas wyróżnia to fakt, że szkoła jest współtworzona z całą jej społecznością – rodzicami, uczniami i nauczycielami. Bardzo ważne jest budowanie relacji na współpracy, sprawczości i takiej współodpowiedzialności za proces edukacji i kształtowanie kompetencji społecznych u młodych ludzi.
Młodzież u nas w szkole może aranżować własną przestrzeń i sposoby odpoczynku np. przez udział w organizacji różnych imprez zewnętrznych, konferencji, ustalanie budżetu uczniowskiego czy wybór utworów dla dzwonków na lekcje.
To znaczy, że uczniów do klas na matematykę lub polski przywołuje Rihanna lub Viki Gabor?
Ostatnio leciał The Clash "Schould I stay or schould I go" i Bobby McFerrin "Dont worry be happy". U nas nie ma tradycyjnych dzwonków w szkole. Mamy radiowęzeł, a uczniowie z samorządu głosują i wybierają jeden utwór, który będzie zapraszał ich na lekcje oraz drugi, który będzie sygnalizował przerwę. Co jakiś czas zmieniamy muzykę. To jeden z tych sposobów, w których uczniowie mogą poczuć tę sprawczość.
Liceum zbudowano dzięki programowi Microsoft Flagship School. To znaczy, że kształcą się tutaj najlepsi przyszli programiści i informatycy, czy jest też przestrzeń dla innych profesji?
Większość ludzi uważa, że szkoła Microsoftu jest głównie oparta na technologii, programowaniu, informatyce. Jednak to nie do końca tak działa. My jesteśmy szkołą stawiającą na potrzeby ucznia i stwarzanie dogodnych warunków do tego wszechstronnego rozwoju. Dbamy o równowagę cyfrową i kształtowanie kompetencji przyszłości.
Oczywiście stawiamy na kompetencje informatyczne, ale też na kompetencje kluczowe — społeczne, obywatelskie i uczenia się. Dzięki takim partnerom, jak Delkom, Skriware czy Digitaled nasze pracownie są lepiej wyposażone. Mamy komputery, tablice multimedialne, roboty, drukarki 3D czy wizualizery.
To bardzo wiele, ale to wszystko wciąż wydaje się związane właśnie z technologią, programowaniem i informatyką. Czy znajdzie się coś mniej skomputeryzowanego?
Do dyspozycji uczniów jest także sala do gotowania, w której młodzież spędza godziny wychowawcze i wspólnie gotuje, a następnie je to, co przyrządzili. To możliwość do nawiązania zupełnie innych relacji niż te, które rozwijają na przerwach. Przez takie inicjatywy staramy się utrzymać balans między technologią a relacjami, bo to właściwie te relacje są najważniejsze.
Microsoft patrzy bardzo na przestrzeń, jaką daje się uczniowi i czy ona sprzyja uczeniu się. Bo wiadomo, jeśli uczymy się w przyjaznym otoczeniu, to jesteśmy skoncentrowani, nic nas nie rozprasza. Technologia jest też ważna, jest potrzebna nam w życiu, bo właściwie chodzimy z biurem w kieszeni.
Wspomniał Pan, że na pierwszy rzut oka szkołę wyróżnia nowoczesny i dobrze wyposażony budynek. W co jest wyposażona jedyne jak na razie flagowe liceum w Polsce?
W ubiegłym roku, gdy braliśmy udział w programie, na świecie było jedynie 21 takich szkół. Jest to program, który wspiera szkoły, które są budowane od podstaw. Projekt powstał przy ścisłej współpracy z firmami partnerskimi, które dostarczyły rozwiązania technologiczne.
Każdy nauczyciel, który uczy w liceum, ma swój służbowy laptop, są tablice elektroniczne, na których wyświetlamy zastępstwa. Są sufity z panelami akustycznymi, niwelującymi pogłos, mamy dużo naturalnego światła, a sam budynek jest w pełni dostosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych.
Jak to się w ogóle wszystko zaczęło? Był jakiś przetarg bądź konkurs w stylu "Zbuduj liceum Microsoftu"?
Zaczęło się od nawiązania kontaktów ówczesnej pani dyrektor 17 LO Oktawii Gorzeńskiej- (eduzmieniaczki) z Cecylią Szymańską — dyrektorką działu edukacyjnego Microsoft, Agatą Kapicą — Manager Programu Microsoft dla Edukacji oraz Wiceprezydentem Miasta Gdyni panem Bartoszem Bartoszewiczem, który wspierał nas w tych działaniach.
Efektem były wspólne rozmowy, uzyskanie certyfikatu "Szkoły w Chmurze" Microsoft i kolejny wspólny projekt Microsoft Flagship School. Bez pomocy i zaangażowania władz samorządowych Gdyni nie mielibyśmy takiej infrastruktury.
Nasza kadra kierownicza została zaproszona na konferencję do szkoły Microsoftu w Seattle. Mogliśmy zobaczyć, jak działa tak zaprojektowana placówka i stamtąd mogliśmy przenieść pewne doświadczenia do Gdyni.
Gdy szkoła została wybudowana i zakończył się program Microsoft Flagship School, zaczął się Microsoft Showcase School. Do tego programu należy jedynie 8 szkół z Polski, w tym my. Z całego świata jest w sumie 325 takich instytucji edukacyjnych. W ramach projektu szkoła ma dostęp do pełnej wersji pakietu Office365, szkoleń edukacyjnych i wdrażania innowacyjnych metod nauczania przez np. Teams czy Skype.
Czy dzięki tym wszystkim innowacjom i narzędziom liceum było lepiej przygotowane na edukację zdalną?
Wiosna była trudna. Jednak jako 17 LO utworzyliśmy Zespół Szkół nr 8 i połączyliśmy się ze Szkołą Podstawową nr 37 w Gdyni. Nasi nauczyciele posiadający certyfikat Microsoftu szkolili przychodzących nowych pracowników. Musieliśmy podnieść kompetencje prowadzenia lekcji online, by wszyscy nauczyciele czuli się pewnie z narzędziami, jakie w pracy zdalnej są codziennością.
W nowym roku szkolnym przez tydzień byliśmy na edukacji zdalnej, zweryfikowaliśmy różnicę, jak było wiosną, jak teraz i jest zdecydowanie dużo lepiej. Stoi za tym nie tylko feedback, jaki dostaliśmy, ale też liczby. Wcześniej mieliśmy 17 nauczycieli z certyfikatami Microsoft, teraz jest ich 34.
Nie w każdej szkole jest psycholog, a nawet jeśli jest uczniowie nie do końca wiedzą, jak z jego pomocy korzystać. Na waszej stronie jest specjalna zakładka "pomoc psychologiczna". Okazuje się to przydatne?
Staramy się wsłuchiwać w to, co mówią uczniowie, ale również rodzice i nauczyciele. Rodzice i nauczyciele mieli właśnie spostrzeżenia, że młodzież tak jak na początku, była bardzo zafascynowana możliwościami nauki online, bo nie tracą czasu na dojazdy itd., tak później ta motywacja spadła.
Ograniczenie wyjść i kontaktów międzyludzkich sprawiło to, że dzieci zaczęły być zamknięte w sobie. Z tego względu uruchomiliśmy zakładkę pomoc psychologiczna, z której korzystali uczniowie, ale też rodzice, bo chcieli wiedzieć, w jaki sposób oni mogą zmotywować swoje dzieci, by brały czynny udział w lekcji.
Korzystali z tej pomocy także nauczyciele. Włączyliśmy też w to bibliotekę. Jeśli jakieś sprawy nie były na lekcji do końca jasne, uczniowie mogli tutaj znaleźć pomoc.
Prowadzone są w szkole symulacje biznesowe dla uczniów. To ten kolejny element wszechstronnego kształcenia — nie tylko programiści i informatycy, ale też biznesmeni?
Nam chodzi o przygotowanie ucznia do życia w społeczeństwie. Pomagają w tym właśnie symulacje biznesowe. To wsparcie kolejnego z naszych partnerów — firmy Revas. Są to symulacje prowadzenia własnej działalności gospodarczej np. biura podróży czy linii lotniczych. Uczniowie poznają tajemnice planowania, tworzenia strategii, rozliczania, inwestowania. Uczniowie mogą też zakładać wirtualne przedsiębiorstwa i te działalności prowadzą między sobą. Uczą się wszystkich mechanizmów, które rządzą biznesem.
Prowadzone są też zajęcia interdyscyplinarne STEM, które integrują wiedzę z różnych dziedzin nauki. Uczniowie mają do wykonania konkretny projekt. Poszukują do niego samodzielnie informacji z różnych źródeł i muszą go zrealizować.
Byłem obserwatorem, gdy dzieci miały do zrealizowania projekt, którego celem było to, że jajko spadające z wysokości kilku metrów nie może się rozbić. W związku z tym w pracy zespołowej mieli wymyślić powłokę ochronną, by rzeczywiście tak się stało.
Później te jajka rzucaliśmy z okien i analizowaliśmy, co się udało, co można byłoby ulepszyć. To było bardzo budujące, patrzeć na zaangażowanie młodzieży w taką inicjatywę. Co więcej, nawet gdy projekt już się zakończył, uczniowie nadal w domach próbowali różnych rzeczy, by osiągnąć cel.
Jakich absolwentów liceum Microsoftu wypuszcza na rynek pracy, czy mają przewagę nad innymi uczniami?
My jako nauczyciele i szkoła staramy się przygotować młodzież do matury, studiów i przede wszystkim radzenia sobie w dorosłym życiu. Jednak tak naprawdę, wszystko zależy od nich, w jakim kierunku pójdą. Nasi uczniowie uczestniczą też w tzw. Labie Kariery, dzięki któremu mają kontakt z przedstawicielami wielu firm. Uważam też, że są bardzo dobrze przygotowani do pracy zespołowej.
Wiedzą, na jakie cechy patrzą inni pracodawcy, bo młodzież ma okazje odwiedzić oddział firmy Microsoftu w Warszawie. Mogą rozmawiać z menedżerami, kierownikami, dowiadują się, na co zwracają uwagę przyszli pracodawcy oraz jakie kompetencje powinni posiadać, aby liczyć się na tym rynku pracy.
Jesteśmy też teraz na etapie finalizowania takiego projektu z Microsoftem, dzięki któremu część uczniów będzie mogła wziąć udział w specjalnych szkoleniach organizowanych przez firmę stricte informatycznych. Pełen pakiet Microsoftu, na którym pracują uczniowie, sprzęty, jakie są w szkole i nasza strategia uważam, że dają im dużą przewagę na starcie. Tym bardziej, gdy wszystko przenosi się do sieci.
Słowo na koniec dla innych szkół, nauczycieli, dyrektorów?
Uczeń chce się uczyć w komfortowych warunkach, a nie warunkach strachu np. przed złą oceną. Trzeba wspierać w nim świadomość, że to, co wyniesie ze szkoły, od danego nauczyciela zależy od niego. Zapewniając bezpieczne środowisko, uczniowie więcej wynoszą z lekcji, niż gdyby bali się siedzieć na lekcji.