Nie ma mojej zgody na taki świat. Właśnie dlatego nie pytajcie mnie dziś o Strajk Kobiet

Magdalena Konczal
Dzisiaj pierwszy raz siedzę tak bardzo bezradna nad klawiaturą. Żaden tekst, który pisałam w życiu, nie sprawiał mi tak dużych problemów, jak ten, a jednak wiem, że chcę go napisać. Mam świadomość, że takich kobiet jak ja jest więcej i chcę im tylko powiedzieć: nie jesteście dziś same. Naprawdę.
28 października 2020 roku w wielu miastach odbędzie się Strajk Kobiet, wyrażający sprzeciw wobec decyzji TK ws. aborcji fot. Jędrzej Nowicki/ Agencja Gazeta
Dzisiaj nie zobaczycie mnie nigdzie krzyczącej ani skandującej. Nie wyjdę na ulicę, nie zmienię profilowego na to z piorunem. Nie będę nikomu tłumaczyła się z moich przekonań ani wyjaśniała, jak ważny jest dla mnie Strajk Kobiet. Dlaczego?


Nie ma mojej zgody na ten świat


Od czwartku jestem nieustannie zasypywana informacjami, dotyczącymi tego, co dzieje się w przestrzeni publicznej i jestem przerażona nienawiścią. Od czwartku nieustannie mam ochotę schować się pod kołdrą i nigdy spod niej nie wychodzić, bo nie ma mojej zgody na taki świat.


Codziennie wstawałam rano z lękiem, bojąc otworzyć się Facebooka. Codziennie robiło mi się słabo, zasychało mi w gardle i trzęsły mi się ręce, kiedy prowadziłam długie rozmowy na temat tego, co obecnie dzieje się w kraju.

Po pracy starałam się zajmować czymś, co odwróciłoby moją uwagę: szyciem, gotowaniem, czymkolwiek, żeby tylko się nie zastanawiać. Ale natrętne myśli wciąż wracały, podczas rozmów czy zwykłego scrollowania Instagrama.

Wracały, kiedy ledwo mogąc powstrzymać się od łez, przeprowadzałam wywiad z mamą niepełnosprawnego chłopca o tym, co uważa na temat wyroku TK. Wracały, kiedy psycholożka opowiadała mi, przed jak trudnym wyborem stawali rodzice, dowiadujący się, że ich dziecko urodzi się poważnie chore i najprawdopodobniej umrze po porodzie.

Od czwartku czuję, że jestem w nieustannym stresie i ciągłym współodczuwaniu za słabszych, pokrzywdzonych, za kobiety. Dlatego nie pytajcie mnie dzisiaj, czy idę na strajk, nie pytajcie, co dzisiaj będę robić. Nie pytajcie, czy pracuje.

Ja dzisiaj daję sobie prawo do niemówienia na ten temat nic więcej. Dla swojego zdrowia psychicznego. Dla jedynej kobiety, o którą realnie mogę się dzisiaj zatroszczyć. Dla siebie.

Właśnie dlatego będę leżała w łóżku i głaskała psa. Porozmawiam z kimś, kto mnie zrozumie i jest dla mnie ważny. Napiję się herbaty i poczuję w sobie zgodę na to, że w obecnej sytuacji to jest jedyny wymiar troski, jaką mogę sobie dać. Wyłączę media społecznościowe. Zadbam o swoje granice, które ostatnio tak łatwo były naruszane.

Mocno się przytulam


A kiedy uporam się już z własnymi emocjami, zacznę myśleć, może trochę głupio, naiwnie i zbyt idealistycznie: co i jak mogę zrobić, żeby realnie pomóc tym, na których mam wpływ.

Nie mam do siebie pretensji. Mocno się przytulam. Jestem pewna, że wiele z nas ma ostatnio za sobą trudne chwile. Jeśli tylko tego potrzebujemy – dajmy sobie odpocząć. Nawet dzisiaj.