Brak prac domowych rozleniwia, ale nie uczniów. Rodzice, nie wstyd wam?
Redakcja MamaDu
18 września 2024, 12:04·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 18 września 2024, 12:04
Brak zadań domowych w szkołach podstawowych nadal budzi skrajne emocje. Napisała do nas mama 4-klasisty, której syn pracuje w takim systemie już od roku. Jako mama nie narzeka, ale zauważyła pewien niepokojący trend: "Rodzice będą obwiniać nauczycieli za niepowodzenia dzieci, ale tak naprawdę to ich wina".
Reklama.
Reklama.
"Wczoraj trafiłam na artykuł dotyczący tego, że dzieci nie pomagają chorym kolegom: nie pożyczają zeszytów, ale też nie podsyłają zdjęć tego, co było przerabiane na lekcji. Zauważyłam jednak, że ta 'niechęć' tak naprawdę wynika z lenistwa rodziców.
Od 1 kwietnia 2024 r. obowiązuje rozporządzenie zakazujące zadawania obowiązkowych prac domowych w podstawówkach. W szkole mojego syna zasada ta została jednak wprowadzona znacznie wcześniej, bo już we wrześniu 2023 roku.
Zamysł ten nie podobał się wielu rodzicom. Bali się, że ich pociechy się rozleniwią i nie będą się uczyły. Ja do nich nie należałam. Uważałam (i nadal tak myślę), że brak prac domowych może znacząco odciążyć dzieci, ale jest jednak jeden warunek.
Rodzice zawiedli
Otóż uważam, że dzieci, szczególnie te młodsze, często utożsamiają odrabianie pracy domowej z nauką. Brak zadania domowego nie zwalnia jednak z uczenia się w domu.
Wiedząc, że od września syn nie będzie miał żadnych prac domowych, wiedziałam, że muszę pomóc mu zrozumieć, że teraz przerobiony w szkole materiał będzie powtarzał samodzielnie. Nie jest to łatwe szczególnie dla 9- czy 10-latków.
To było kilka miesięcy walki, by pamiętał o przynoszeniu książek (wcześniej przynosił je tylko, gdy była praca domowa). Po roku naszej wspólnej pracy wie, że książki trzeba zabierać ze szkoły każdego dnia, ale także musi do nich zaglądać, by powtórzyć i utrwalić to, co było na lekcji. Zaczyna powoli dostrzegać, że regularna nauka przynosi efekty i nie trzeba się potem aż tak dużo uczyć przed sprawdzianem.
Nie trzeba się uczyć?
Jednak sytuacje, jak w powyższym artykule uświadamiają, jak wiele dzieci zostało bez prac domowych, ale i bez wsparcia ze strony rodziców. Sama nie raz prosiłam o zdjęcie zeszytów i ćwiczeń, informacje, jaki temat był przerabiany i także spotykałam się z ciszą.
Ani dzieci, ani rodzice nie garnęli się do pomocy. Po jakimś czasie odkryłam, że wcale nie chodzi o egoizm czy znieczulicę względem chorych kolegów, ale o to, że książki zostają w szkołach, dzieci się nie uczą, a rodzice nie mają zielonego pojęcia, co aktualnie jest przerabiane.
Bardzo im współczuję, bo nauka samodzielnego uczenia się i systematyczności nie jest łatwa i wymaga wsparcia dorosłego. Za chwilę będzie płacz, że dzieci kiepsko się uczą i wiele osób powie, że to wina braku prac domowych, ale tak naprawdę to kwestia lenistwa rodziców, którzy przestali się interesować szkołą…".