"Zawsze, kiedy myślę o macierzyństwie, jestem wdzięczna, że wychowuję dzieci w takich czasach, w których do wszystkiego mamy dostęp. Kiedy myślę o moim dzieciństwie na przełomie lat 80. i 90. pamiętam, że wielu rodziców nie było stać nawet na wyjazd nad polskie morze (nie mówiąc już o zagranicznych wojażach). Byłam wtedy wdzięczna, że mam babcię na Mazurach" – opowiada w liście do redakcji Ilona.
"Nie widziałam się z nią w roku szkolnym zbyt często, ale zawsze z bratem spędzaliśmy u niej 2 tygodnie wakacji. Wspominam to jako beztroski czas, kiedy uczyliśmy się odpowiedzialności, odkrywaliśmy samodzielnie okolicę i uczyliśmy się wielu rzeczy. Dziś dzieciaki latem spędzają większość dnia w domu, snują się między łóżkiem a komputerem i narzekają, że im się nudzi.
Zawsze w takich chwilach mam na końcu języka słowa mojej babci: 'To się rozbierz i pilnuj ubrania', ale gryzę się w język, bo wiem, że teraz dzieci wychowują się w innej rzeczywistości. Staram się dawać im wolność i nie organizować dni, bo są już duże. Uważam, że kiedy się nie wtrącam i nie organizuję im czasu, znajdują najciekawsze zabawy i ćwiczą w ten sposób kreatywność".
Nasza czytelniczka opowiada, że postanowiła zabrać dzieci na wakacje, jakich ona nigdy nie miała: "W tym roku na wakacje postanowiłam zabrać ich na wypasione wakacje all inclusive. Odkładaliśmy z mężem pieniądze przez ostatni rok, bo wyjazd dla 4 osób to nie jest mały koszt, szczególnie z biurem podróży. Wybraliśmy hotel w Tajlandii, który oprócz lokalizacji nad samą rajską plażą miał też ogromną ofertę basenów oraz różne inne atrakcje dla dzieci i dorosłych.
Byłam bardzo podekscytowana tymi wakacjami, liczyłam na to, że moje dzieci będą podzielały tę radość. W końcu jechaliśmy w naprawdę piękne miejsce, gdzie mimo luksusów w hotelu jest też dzika przyroda i można bardzo łatwo poznać lokalną kulturę. Nawet nie wiecie, jak bardzo się pomyliłam.
Okazało się, że moje dzieci są zirytowane, bo w hotelowym pokoju nie było Wi-Fi (dostępne tylko w lobby hotelowym), więc, zamiast spędzać czas na plaży albo nawet w basenie, dzieciaki siedziały z telefonami na fotelach obok recepcji. Dodatkowo moim dzieciom, które mają 7 i 10 lat i nigdy nie miały jakichś większych problemów z żywieniem, nagle nie pasowało wyżywienie".
Kobieta przyznaje, że było jej przykro z powodu zachowania dzieci: "Każdego dnia przez 7-dniowy wyjazd, córka i syn znajdowali drobiazgi, na które narzekali. A to w basenie zbyt ciepła woda. A to kiepski internet. Innym razem nie pasowało im to, że na lunch nie było żadnego mięsa, a kolejnego dnia usłyszałam od syna, że zjadłby już schabowego.
Powiem wam, że zamiast odpocząć, to cały wyjazd starałam się trzymać nerwy na wodzy i nie zwracać im na każdym kroku uwagi. W głowie ciągle miałam tylko myśl, że ja w ich wieku nawet nie mogłam pomarzyć o takich luksusach. Teraz kiedy chciałam spełnić swoje marzenie o beztroskich wakacjach w pięknym miejscu, córka i syn skutecznie obrzydzili mi ten wyjazd.
Najgorsze jest to, że kiedy im powiedziałam, że jest mi przykro przez ich zachowanie i że przydałoby się praktykować wdzięczność, powiedzieli mi, że to przecież spełnienie mojego marzenia. Przyznam szczerze, że nie wiem w takim razie, co by ich zadowoliło. Chyba najlepiej by było zostać w domu i dalej siedzieć przed ekranami albo też ich wysłać na wakacje do babci na wieś" – zastanawia się ze smutkiem Ilona.
Czytaj także: https://mamadu.pl/121689,to-wszystko-twoja-wina-czyli-moje-dziecko-jest-niewdzieczne