Wrześniowy wieczór. Sala jednego z warszawskich teatrów powoli się zapełnia. Za chwil kilka rozpocznie się muzyczny spektakl, na który bilety kupić trzeba z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, a i wtedy nie ma gwarancji, że otrzymamy dobre miejsca.
Wśród widzów, w jednej z loży, w drugim rzędzie siedzi 10-letnia dziewczynka. Wraz z mamą wybrały się na niesamowite muzyczne widowisko. Pięknie, prawda? Prawda! Ale, ale...no właśnie - młoda dama ma kilka "ale!". "Mamo, nic stąd nie widzę", "Mogłaś kupić bilety wcześniej!", "Nie chcę tu siedzieć!", "To wszystko Twoja wina!". I tak przez około 20 minut. Co robi biedna, atakowana mama? Spokojnym głosem tłumaczy córce, że innych miejsc nie było, że bilety kupiła cztery miesiące przed spektaklem, że jak wstanie to na pewno będzie widziała więcej. Wysiłki matki na nic. W oczach 10-latki łzy i niedowierzanie.
W końcu, wciąż opanowana i spokojna mama z uśmiechem na ustach opuszcza lożę, aby znaleźć jakieś rozwiązanie. I znajduje! Pomysłowa mama wraca z poduszkami, na których dziewczynka siada i cóż... widzi więcej. A przepraszam? A dziękuję? Nie... Na to młoda dama się nie zdobyła, a i mama, wydaje się, wcale tego nie oczekiwała.
Dzieci? Ciężki kawałek chleba
Nie ma co ukrywać - wychowanie dzieci to ciężka robota. A dzieci, jak to dzieci, budzą w nas skrajne emocje. I te pozytywne i te, niestety, negatywne. Chcąc być dobrym i wyrozumiałym rodzicem zaciskamy zęby i na każdy bezsensowny wybuch płaczu, na każdą bezsensowną złość naszego dziecka najczęściej reagujemy... spokojem i spełnieniem zachcianki naszego malca. A to doskonała droga do tzw. bezstresowego wychowania, które nigdy nikomu na dobre nie wyszło.
Nie bądź matką męczennicą!
Mówiąc o wdzięczności wcale nie mamy na myśli, że rodzice powinni oczekiwać od dzieci słów pochwały za to, że np. opiekują się nimi i je wychowują. Chodzi raczej o docenienie codziennych rzeczy: przygotowanie obiadu, pomoc przy lekcjach, czy zorganizowaniu wypadu do teatru. I naprawdę, chodzi o zwykłe "dziękuję".
Bo czy nie lepiej byłoby, gdyby nasza bohaterka zamiast nie zwracać uwagi na słowa i sposób, w jaki wyraża się jej córka, szczerze z nią porozmawiała? Powiedziała: "nie podoba mi się jak się zachowujesz", "Twoje zachowanie sprawia mi przykrość", "Chciałabym, żebyś doceniła wysiłek, który włożyłam w zdobycie biletów".
Bezgranicznie poświęcając się dla dziecka, przymykając oko na wszystkie jego wybryki, tolerując jego każde zachowanie krzywdzisz nie tylko siebie, ale i przede wszystkim swoje dziecko. I jeśli nie chcesz, aby Twoje dziecko było niewdzięcznym, rozgoryczonym i sfrustrowanym małym terrorystą, lepiej zacznij być asertywna.