W sieci pojawił się filmik, który chyba miał przede wszystkim rozbawić internautów, a obnażył jednak smutną prawdę. Ten widok powinien zaniepokoić rodziców dzieci z pokolenia alfa. Otóż para influencerów postanowiła wręczyć swojemu prawie 15-letniemu dziecku obieraczkę do warzyw i marchewkę. Lanette ma świadomość, że umiejętność obierania warzyw to coś, z czym powinien sobie poradzić 7-latek, ale czy jej syn podoła temu zadaniu?
Chłopak na różne sposoby próbuje wetknąć warzywo w ten tajemniczy sprzęt, początkowo temperując marchewkę, a potem ją strugając. W tle słychać śmiech taty, który pyta, czy przypadkiem syn nie ma w szkole zajęć z inżynierii. Przerażona kobieta stwierdza: "Jestem najgorszą matką na świecie" i zaczyna instruować syna.
Widać zachwyt w oczach nastolatka, który ostatecznie samodzielnie obrał marchewkę, a jego mama pyta pod filmikiem: jakie powszechne umiejętności przestały być powszechne dla naszych dzieci?
Internauci wymienili choćby: adresowanie koperty, sznurowanie butów (przez 15-latka), zamiatanie i używanie mopa, tankowanie auta (studentka), gaszenie światła, gdy jest niepotrzebne czy robienie lodu na tradycyjnej tacce. Jak to możliwe? Odpowiedź nie jest wcale taka trudna i świetnie opisał to pod filmikiem jeden z internautów.
"To nie jest wrodzony instynkt. Wszystkich tych rzeczy zostaliśmy nauczeni. Przecież nie urodziłeś się ze znajomością obsługi obieraczki do ziemniaków, wycierania podłogi czy adresowania koperty" – tłumaczy.
"Wszystko, co pokazuje ten film, to to, że mama nie poświęciła wcześniej czasu, by pokazać mu, jak to robić" – dodaje inny i trudno mi się z tym nie zgodzić. W pędzie życia, w tym olbrzymim skupieniu na zajęciach dodatkowych i rozwijaniu pasji swoich pociech niezwykle łatwo przeoczyć naukę umiejętności uznanych za podstawowe.
Bez względu czy to otwieranie puszki, krojenie chleba, robienie naleśników czy obieranie warzyw – to rzeczy, które trzeba pokazać dziecku. To także zdolności manualne, które trzeba trenować. Często to proces, wymaga naszej uwagi, czasem to coś, co generuje ogrom bałaganu, ale pamiętajmy, że jak teraz trochę się postaramy, to może jednak te nasze pociechy w przyszłości nie wyginą.