nastolatki, obowiązki domowe, przygotowanie do życia
Tych rzeczy nie potrafią współczesne nastolatki. Co rodzice mogą zrobić? Fot. Unsplash

Czasami aż ręce opadają, gdy patrzy się na to, jak współczesne nastolatki radzą sobie z codziennymi czynnościami. A przykład otwierania puszki z ananasem, o którym ostatnio słyszałam, przebił moje najśmielsze wyobrażenia.

REKLAMA

Usłyszałam historie z ust kilkunastoletniego dziecka. Na obozie wakacyjnym grupa nastolatków kupiła sobie do zjedzenia puszkę ananasów w syropie. Potężny produkt, do którego otwarcia nikt z nich nie był przygotowany. Żaden z uczestników uczty w czasie zakupów też nie zadał sobie pytania: "Jak to otworzymy?".

Wedle ich zeznań starali się przeciąć puszkę na pół lub zrzucać ją z wysokości, wbijali w nią długopisy i uderzali o rant łóżka. I znów, żadne z nich nie wpadło na pomysł, żeby pójść do kuchni i po prostu zapytać o otwieracz.

Komunikacja z rówieśnikami i dorosłymi nie jest ich najmocniejszą stroną, mimo że każdy z nich dzierży w ręce smartfon wibrujący od powiadomień. Kiedyś moja córka umawiała się z koleżanką do kina i w czasie kilkudniowej wymiany informacji zdołały się na siebie obrazić, a ostateczny termin wyjścia omówiła między sobą trójka rodziców nastolatek.

Innym razem zobaczyłam dziecko, które stojąc w przedpokoju, wrzucało do swojej sypialni buty, licząc na to, że zabije w tej sposób komara.

Im więcej słyszę historii o tym, że dziecko którejś z koleżanek potrafiło przesiedzieć cały dzień w domu przed komputerem i nic nie jadło albo zastanawiało się, jak umyje zęby, skoro jego szczoteczka elektryczna się wyładowała, tracę wiarę w przyszłość budowaną przez kolejne pokolenia.

Wiem, że w wieku nastoletnim w mózgu dzieją się niesamowite rzeczy, a racjonalne myślenie jest poza zasięgiem umysłu zalewanego hormonami, ale (na boga!), są jakieś granice.

Czego twój nastolatek nie potrafi?

Jakiś czas temu opublikowano badania, wedle których:

  • 92 proc. nastolatków nigdy nie robiło samodzielnie zakupów,
  • 75 proc. z nich ani razu nie załadowało i nie włączyło pralki,
  • tyle samo nigdy nie sprzątało łazienki i toalety,
  • 64 proc. nie potrafi uprasować sobie koszulki.
  • I wbrew pozorom są to ludzie wychowani przez ludzi o mentalności "kiedyś było lepiej i dzieci wszystko umiały". Dlaczego ich dzieci nie potrafią?

    Jestem trochę dziadersem. Szczególnie w podejściu do pracy i ambicji. Byłam wychowywana na wsi, gdzie zdobyłam liczne umiejętności, które pozwalają mi wnieść lodówkę na 4. piętro, naprawić uszczelkę, przygotować obiad, bazując na niemal pustej lodówce i rozpalić ogień przy niesprzyjających warunkach.

    Jestem trochę nowoczesna. Pozwalam dzieciom wychowywać się, jak chcą. Nie narzucam swojej woli, wsłuchuję się w ich życzenia i prośby, zezwalam nastolatkom spać do późnego popołudnia, zamiast ganiać ich w sobotę z odkurzaczem po domu.

    Jednak im dłużej obserwuję współczesną młodzież, tym bardziej załamuję ręce. Oczywiście, część z moich przemyśleć wynika z utartych schematów, którymi się posługuję, a część z tego, że świat się nieustannie zmienia, a w ostatnich dwóch dziesięcioleciach praktycznie stanął na głowie.

    Słabeusze w rurkach

    Pod koniec lat 80. został ukuty termin VUCA, którego nazwa pochodzi od 4 głównych cech tych czasów - zmienności (volatility), niepewności (uncertainty), złożoności (complexity) i niejednoznaczności (ambiguity).

    W czasach pandemii VUCĘ zastąpił akronim BANI (brittle, anxious, non-linear, incpreceptible), czyli kruchy, niespokojny, nielinearny i niezrozumiały świat, w którym zmiany następują bardzo szybko, wpływają na siebie i destabilizują utarte normy. Dlatego tak trudno zrozumieć nam, jak działają i jak będzie wyglądała przyszłość nastolatków.

    Na BBC jakiś czas temu pojawił się ciekawy materiał: "Czy młodsze pokolenia są naprawdę słabsze od starszych?". Hasło "słabeusze w rurkach" pojawia się w ostatnich latach częściej niż zwykle, szczególnie dlatego, że nastąpiła duża polaryzacja społeczna, ale i tacy lewacy jak ja, zaczynają zastanawiać się, czy młodzi ludzie sobie poradzą?

    4-dniowy system pracy być może pozwoli na zwiększenie produktywności, ale nie mamy co do tego pewności. Zmiany klimatyczne są nie do zatrzymania. Koszty życia rosną, a ograniczenie zasobów sprawi jedynie, że będzie jeszcze drożej. W tym wszystkim przebija się tez obawa o nas samych - już dorosłych. Czy ktoś zarobi na moją emeryturę? Czy umrę z głodu, bo system będzie niewydolny i dziurawy, a wypłata świadczeń nigdy nie nadejdzie? (Wiem, trochę to zbyt dramatyczne, ale wiecie, o co mi chodzi).

    Peter O'Connor, profesor zarządzania w Queensland Institute of Technology w Australii zauważa w materiale BBC, że to nie jest tak, że dzieci kiedyś były odpowiedzialne, pracowite i ambitne, a teraz nie są. Po prostu jako dorośli projektujemy swoje aktualne "ja" na siebie z przeszłości.

    Gdy mnie zapytacie, czy w wieku 13 lat potrafiłam otworzyć puszkę z ananasem, powiem, że pewnie, że potrafiłam. I to będzie prawda, bo spędziłam wiele godzin, pracując w polu i mając za wyżywienie konserwy i kilka kromek chleba. I dalej, jestem argumentem anegdotycznym, który niczego nie dowodzi, ale takich przykładów zaradności lat 90. jest wiele, choć niewiele z nich przekazuje ten styl wychowania kolejnym pokoleniom.

    Twarda ręka rynku nas skrzywdziła, dlatego nie chcemy wymuszać na dzieciach bezwzględnego posłuszeństwa, ale czy z drugiej strony nie kopiemy sami pod sobą dołka?

    Przygotowanie do życia

    Minister Czarnek zapowiada, że w tym roku szkolnym do programu nauczania powróci przysposobienie obronne. Na zajęciach uczniowie będą uczyć się survivalu i przetrwania w trudnych warunkach. Lekcje mają mieć charakter praktyczny, ale w inny sposób niż nakładanie masek gazowych (czasy mojego męża), czy przepisywanie zeszytów ćwiczeń (moja nauka PO). I tu o dziwo, po incydencie z puszką owoców w syropie, jestem w stanie dostrzec szansę dla młodzieży.

    Być może oni jej nie chcą i twierdzą, że nie potrzebują. Jednak w świecie, w którym w mamy niemalże stale do czynienia z zamachami, wojnami, migracją i skrajnymi nierównościami społecznymi, nie wiedzą, kiedy przyda się im umiejętność otworzenia słoika, który babcia wcisnęła do kieszeni, gdy tłumaczyli, że "kupimy sobie w sklepie".

    Czytaj także: