Pokolenie Z to młodzi ludzie, którzy właśnie wchodzą w dorosłość. Odznaczają się zupełnie innym podejściem do samodzielności i odpowiedzialności niż iksy i igreki. Wśród trendów tej generacji jest między innymi… długoletnie mieszkanie z rodzicami.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pokolenie Z to osoby urodzone między 1995 a 2012 rokiem. Wchodzą w dorosłość, stają się studentami, pracownikami, czasami rodzicami. Od poprzednich pokoleń tę generację odróżniają jednak decyzje podejmowane w dorosłym życiu. Iksy i igreki były pokoleniami, które, wchodząc w dorosłość, chciały (lub musiały, bo nie miały wyjścia) być samodzielne: te osoby pracowały, żeby się utrzymać, studiowały, wynajmowały mieszkania i chciały być samowystarczalne.
Bycie samodzielnym i odpowiedzialnym dla wcześniejszych pokoleń było kwestią honoru: wracały "na garnuszek rodziców" tylko wtedy, gdy coś w życiu im się nie powiodło i tylko na jakiś czas, by móc odbić się od dna. Traktowały ponowne mieszkanie z rodzicami jako życiową porażkę.
Pokolenie zetek ma zupełnie inne podejście do dorosłości. To ludzie, którzy nie do końca chcą dorastać i być odpowiedzialni na każdej płaszczyźnie. Coraz częściej rezygnują ze studiów (które nie są już priorytetem, bo nie dają gwarancji lepszej pracy czy zarobków), na rzecz podróży. Szukając pracy, kierują się komfortem i wysokimi zarobkami.
W ramach oszczędności coraz częściej decydują się też na zależność od rodziców, dzięki której mają możliwość odłożenia pieniędzy. Mianowicie – po ukończeniu edukacji zostają w domu rodzinnym albo wracają do niego po studiach.
Dorośli na garnuszku rodziców
Według danych Polskiego Instytutu Ekonomicznego, który zrobił badania w 2022 roku, prawie połowa (49 proc.) młodych ludzi w wieku 18-34 lata mieszka z rodzicami. Według danych Eurostatu w 2022 roku takich młodych osób było 51 proc. O starszych rocznikach, czyli osobach po 30. roku życia mówi się w takich statystykach jako o "gniazdownikach" (osoby dorosłe mieszkające z rodzicami).
Młodsi decydują się zwykle na mieszkanie z rodzicami, bo nie stać ich na wynajęcie czegoś na własną rękę (ceny na rynku nieruchomości od kilku lat stale rosną), nie mają możliwości wzięcia kredytu hipotecznego i kupienia mieszkania albo po prostu uważają takie rozwiązanie za wygodne i oszczędne.
Dane z USA czy Wielkiej Brytanii pokazują, że taka sama tendencja wśród młodych panuje również w innych krajach. Jak podaje "Business Insider": "W Wielkiej Brytanii z rodzicami mieszka o 620 tys. więcej dorosłych niż dekadę temu. W Stanach Zjednoczonych odsetek młodych dorosłych mieszkających z rodzicami wzrósł w ciągu ostatnich dwóch dekad o 87 proc. Obecnie ponad połowa Amerykanów w wieku od 18 do 24 lat mieszka z rodzicami".
Oszczędzają pieniądze i... nerwy
Trend zapoczątkowała niewątpliwie zła sytuacja na rynku nieruchomości. Ceny mieszkań stale rosną, koszty utrzymania są coraz wyższe i nie są wprost proporcjonalne do zarobków (nawet jeśli płaca minimalna wzrasta). Zarówno na świecie, jak i w Polsce, samodzielne mieszkanie młodym utrudnia inflacja. Dlatego zetki wchodzące w dorosłość zaczęły decydować się na płacenie niewielkich opłat rodzicom, w zamian za możliwość zostania w rodzinnym domu.
Taka możliwość okazała się dla nich idealnym rozwiązaniem. Wiele przedstawicieli tego pokolenia przyznaje, że dzięki pozostaniu pod dachem rodziców czuje stabilizację i spokój psychiczny (a to generacja, która bardzo zwraca uwagę na dbanie o zdrowie psychiczne). Według wypowiedzi młodych osób przytoczonych w artykule "Business Insider", zetki czują wsparcie rodziców i uważają, że samodzielne mieszkanie spowodowałoby w ich życiu niepotrzebną presję.
Eksperci zaznaczają jednak, że takie rozwiązanie być może jest łatwiejsze i wygodniejsze dla młodych, ale niekoniecznie ma dobry wpływ na ich przyszłość. Według opublikowanych w "Society and Mental Health" wyników badań Jennifer Caputo z niemieckiego Instytutu Badań Demograficznych im. Maxa Plancka długoletnie mieszkanie z rodzicami w wieku dorosłym może przynieść zupełnie odwrotny skutek, niż mówią obecnie zetki.
Większe prawdopodobieństwo depresji
Badacze zauważają, że po latach w rodzinnym domu zwiększa się ryzyko problemów ze zdrowiem psychicznym zarówno u rodziców, jak i u dzieci. Co więcej, wzrasta wtedy ryzyko spadku dochodów, rozstania z partnerem, a także wystąpienia depresji. Wszystko dlatego, że mimo bycia dorosłym człowiekiem, we wspólnym domu młodzi są pozbawieni szansy na doświadczenia typowo "dorosłe": nie organizują spotkań towarzyskich, nie zawsze muszą dbać o zakupy, rachunki, sprzątanie.
To wygodne, jeśli wyręczają ich w tym rodzice, ale z powodu braku obowiązków nie czują się odpowiedzialni i samodzielni. Brakuje im również poczucia, że są potrzebni. Jak napisano w artykule "Business Insider": "Ponieważ ważne przełomowe etapy życia, takie jak wyprowadzka, zakup domu i posiadanie dzieci, są spychane na dalszy plan, pokolenie Z może czuć się, jakby pozostawało w tyle […]. W przypadku pokolenia Z zmienia się sama koncepcja dorosłości".
Jak zaznacza autor wspomnianego artykułu: "Mieszkanie w domu rodziców jest darmowe, ponieważ płacisz za to swoją duszą". A wy co sądzicie o mieszkaniu w dorosłym wieku z rodzicami? Jesteście za czy przeciw?