Młodzi często chcą żyć zupełnie inaczej niż ich rodzice oraz dziadkowie, dokonują odmiennych wyborów, np. jeśli chodzi o edukację i karierę zawodową. Poznajcie pokolenie ślamazar, które właśnie wchodzą na rynek pracy. Czym się charakteryzuje?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Słowo "ślamazary" (z języka angielskiego snail girl) określa dziewczyny (ale nie tylko!) z pokolenia Z. To osoby urodzone po 1995 roku, które obecnie wchodzą na rynek pracy. Ślamazary mają w życiu zupełnie inne priorytety niż poprzednie pokolenia.
Dzisiejsze trzydziestki i czterdziestki dążyły do zdobywania ogromu doświadczenia zawodowego, kończyły studia i pragnęły zawrotnej kariery. Często ceną było życie prywatne, spokój psychiczny i codzienne proste przyjemności. To tzw. kultura zapie*****, która przejawia się przeświadczeniem, że tylko ciężką pracą można do czegoś dojść, odnosić sukcesy, a bez poświęceń nie ma efektów.
Pokolenie ślamazar przedkłada spokój, docenianie codzienności i szczęście w życiu ponad przepracowanie, stres i pospiech. Trend zapoczątkowała Sienna Ludbey, projektantka mody, która rzuciła wymagającą pracę w korporacji, by zająć się rozwojem swojej strony internetowej. Kobieta przyznaje, że przyniosło jej to ulgę i prawdziwe poczucie szczęścia. Ludbey w swoich mediach społecznościowych (szczególnie na TikToku) mówi o zwolnieniu życiowego tempa i cieszeniu się życiem oraz o tym, że praca jest tylko znikomym elementem życia, a nie jego głównym celem.
Życie ważniejsze niż praca
Teraz Ludbey głośno mówi o tym, że sukces zawodowy nie oznacza udanego życia. Jej ideę przejęła dość naturalnie część pokolenia Z, które obecnie wchodzi na rynek pracy i otwarcie przyznaje, że praca i awanse zawodowe nie są ich głównym celem w życiu. Dużo bardziej skupiają się na zwolnieniu tempa, rezygnują z toksycznej atmosfery w pracy i w ich przypadku nie ma mowy o zgodzie np. na nadgodziny w biurze.
Według Suzy Welch, profesorki z Uniwersytetu Nowojorskiego, to sposób tego pokolenia na ucieczkę od stresu i ciągłego poczucia niepokoju. Młodzi z pokolenia ślamazar wierzą bowiem, ze dzięki odpuszczeniu i skupieniu się na pielęgnowaniu prostej codzienności, uda im się uniknąć traum i problemów emocjonalno-psychicznych, które wynikają z traktowania pracy jako głównego życiowego celu.
Psychologowie zaznaczają, że prawdopodobnie to dość mądre podejście, bo dzięki niemu młodzi staną się bardziej szczęśliwi i zadowoleni ze swojego życia. Niemniej jednak warto pamiętać o tym, że takie podejście będzie miało w przyszłości konsekwencje finansowe, gospodarcze i ekonomiczne. O byciu ostrożnym w zatraceniu się w nowym trendzie mówi m.in. Victoria McLean, założycielka i szefowa City CV oraz CEO Hanover Talent Solutions, firm zajmujących się zatrudnianiem oraz szkoleniem pracowników:
– Jestem ostrożna, jeśli chodzi o przyjmowanie każdego nowego trendu w karierze, i nie chciałabym, aby postrzeganie tego konkretnego było takie, że w pracy można iść na łatwiznę lub być leniwym, ale uważam, że spowolnienie jest dobrym sposobem na zapobieganie wypaleniu i stresowi. Jednak to (zmiana stylu pracy – red.) musi być dobre zarówno dla pracownika, jak i pracodawcy – zaznacza McLean w rozmowie z fortune.com.