Coraz więcej maluchów jest uzależnionych od ekranów, szczególnie od smartfonów, które czasem rodzice wciskają dzieciom jeszcze w spacerówce. Efekt jest taki, że nawet 3-latki bywają uzależnione od bajek na telefonie. Przeczytajcie historię Moniki, która była świadkiem porażającej sceny w żłobkowej szatni.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Mój 1,5-roczny synek chodzi od kilku miesięcy do żłobka, ponieważ po urlopie macierzyńskim zdecydowałam się na powrót do pracy. Wybraliśmy małą placówkę, w której wszystkie dzieci są w jednej grupie – takie maluszki jak mój syn przebywają więc całe dnie i bawią się razem z np. 3-latkami, które dopiero teraz na koniec wakacji odchodzą do przedszkola" – rozpoczyna swój list nasza czytelniczka Monika.
"Dzięki temu widzę, że Kazik szybciej zaczął się rozwijać, zaczyna mówić i w ogóle w jego rozwoju zaszło duże przyspieszenie, odkąd ma stały kontakt ze starszymi od siebie dziećmi. Starszaki mają jednak inną wiedzę oraz możliwości percepcji, np. zdarza się, że oglądają bajki.
Moje dziecko dotychczas nie miało w ogóle kontaktu z ekranami i uważam, że jeszcze jakiś czas nie powinno mieć. Jestem też zdania, że może przynosić do żłobka ze sobą jakąś jedną zabawkę/przytulankę, bo w przypadku mojego syna, jego ukochany króliczek pomaga mu w spokojnym zasypianiu na drzemce".
"Patrzyła w ekran jak zaczarowana"
Kobieta opowiada o tym, że niektóre dzieci mają osobliwe ukochane gadżety, z którymi idą do żłobka: "Jakież było więc moje zdziwienie, gdy zobaczyłam któregoś popołudnia pewną scenę w żłobkowej szatni. Dziewczynka, która wyglądała mniej więcej na 2,5 roku, siedziała na siedzisku, a jej mama zmieniała córce buty. Mała, zamiast ulubionej zabawki, która pomogłaby jej przetrwać dzień bez mamy, w ręku trzymała smartfona, w którego gapiła się jak zaczarowana.
Dziewczynka zupełnie nie zauważała, że mama ją przebiera, trochę jakby kobieta zakładała buciki jakiejś lalce. Następnie wzięła ją na ręce i zaniosła do drzwi żłobkowej sali. W progu dała dziecku buziaka i wpuściła ją do środka razem z telefonem. Nie dość, że na całą sytuację nie zareagowały panie, to jeszcze po moim pytaniu o telefon dały mi do zrozumienia, że dziewczynka codziennie ma ze sobą smartfona, aby 'móc zadzwonić do mamy, kiedy się stęskni'".
2-latka z własnym telefonem
Mama chłopca była w szoku po zobaczeniu sytuacji z szatni: "Opiekunki grupy nie widziały większego problemu w sytuacji. A może zostały postawione przed faktem, z którym nie mogły dyskutować, nie wiem. Byłam oburzona tym zachowaniem, bo pomyślałam, że inne dzieci napatrzą się na tę dziewczynkę i za chwilę ja też od 1,5-rocznego synka usłyszę, że chce mieć swój telefon, z którym będzie chodził do placówki.
Nie wyobrażam sobie puszczać mu w tym wieku bajek, a co dopiero dawać na wyłączność telefon komórkowy. Jestem zdania, że to ogromna krzywda dla tego dziecka, bo mając niecałe 3 lata, już jest w ogromnym stopniu uzależnione od ekranu. Co będzie następne? Własny tablet do przedszkola? Jestem przerażona, że ludzie robią taką krzywdę własnym dzieciom" – kończy swój zmartwiona czytelniczka.