Wakacje to czas spokoju, odpoczynku i w wielu przypadkach braku infekcji. Bo dzieci nie chodzą do placówek i nie przebywają w dużych skupiskach ludzi, a do tego pogoda sprzyja wzmacnianiu odporności. Napisała do nas Ola, która jest sfrustrowana, bo w środku upałów jej dzieci jednak i tak zachorowały.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Wakacje, słońce, ciepełko to dla dzieci naprawdę fajny czas w roku. Brak przedszkola i szkoły, obowiązków związanych z nauką i zrywania się skoro świt. Dwoje moich dzieci w wieku 4 i 6 lat chodzi do przedszkola, które jest publiczną placówką. W wakacje jest nieczynna, a dyżury odbywają się w innych przedszkolach, do których mamy daleko, więc postanowiliśmy z mężem podzielić się opieką nad nimi w wakacje i poprosić o dodatkową pomoc teściową, która jest już na emeryturze" – rozpoczyna swój list nasza czytelniczka Ola.
"Takim sposobem dzieci spędzają wakacje w domu i u babci. Świetnie bawią się razem ze sobą, ale wiem też, że potrzebują kontaktu z innymi rówieśnikami, więc czasem spotykamy się z trójką kuzynów, którzy też wakacje spędzają z babcią w domu. Tamte maluchy też nie mają za bardzo kontaktu z innymi dziećmi i nie chodzą latem do przedszkola".
Mimo izolacji – paskudna infekcja wirusowa
Kobieta przyznaje, że brak kontaktu z innymi dziećmi nie uchronił ich od infekcji: "Opowiadam o tym wszystkim dlatego, że chcę pokazać, że ostatnio dzieci miały kontakt tylko z wąską grupą dzieci i nie są narażone na duże skupiska, w których krążą bakterie i wirusy. Jakimś cudem jednak moje przedszkolaki złapały rumień zakaźny. Zaczęło się od niewielkiej gorączki, złego samopoczucia i osłabienia. Po 2 dniach doszła wysypka na twarzy i bóle brzuszków.
Zbiegło się to w czasie z ostatnimi upałami, więc wyobraźcie sobie, jak czuły się maluchy w duchocie, z gorączką i swędzącą wysypką. Nie było zbyt ciekawie, przyznaję. Dzieci były marudne, mnie było ich bardzo szkoda, choć starałam się im ulżyć, jak tylko mogłam. Mam nadzieję, że dzieci wygrzebią się z tego, zanim rozpocznie się nowy rok szkolny, bo obydwoje ciągle mówią tylko o przedszkolu i kolegach, za którymi stęsknili się przez wakacje".
Rodzice zmęczeni chorobami przez cały rok
Mama przedszkolaków opowiada o tym, że choroby dzieci wykańczają rodziców: "Jestem jednak zmęczona tym, że nawet w wakacje, kiedy teoretycznie powinniśmy mieć spokój, infekcje krążą między dziećmi jak szalone. Wkurza mnie to, że zachorowały na ten rumień mimo niechodzenia do przedszkola i braku kontaktu z innymi dziećmi.
Jak uniknąć takich infekcji, które nie wiadomo skąd się biorą? Najbardziej frustruje mnie to, że jest piękna pogoda, a my siedzimy w domu. Poza tym zaraz zacznie się przedszkole i prawdziwa jesienna jazda bez trzymanki przez katarki, kaszle i gorączki. Nie mam już zupełnie siły na to, a to przecież jeszcze dopiero przed nami. Myślę z lękiem o tym, co przyniosą miesiące obniżonej odporności, skoro już latem łatwo zarazić się rumieniem zakaźnym?" – kończy swój list zmęczona Ola.