Lubicie kinderbale? Dla wielu dorosłych to prawdziwa próba ognia. Hałas, chaos, harmider. Kto chciałby się tam znaleźć z własnej woli? Na pewno nie ja. I nie TikTokerka Jaii.bee, która, nie oszczędzając w słowach, mówi: "Nie chcę zostawać na piep*** urodzinach twoich dzieci i nie zamierzam tego robić".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kiedy moje dzieci były w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, robiłam, co w mojej mocy, by móc pozostawić je w tych wszystkich kulkolandiach i czmychnąć. Nawet zakupy w dyskoncie spożywczym wydawały mi się atrakcyjniejsze od siedzenia przy stole zastawionym czipsami i żelkami i prowadzeniem small-talków z innymi rodzicami.
Nie dlatego, że nie lubiłam tych rodziców, ale dlatego, że słabo ich znałam, a nie czuję się dobrze wśród nieznajomych. Poza tym jako pracująca samotna matka cierpiałam na wieczny niedoczas. I takie trzy godziny na kinderbalu były dla mnie zwyczajnie stratą czasu. Mogłam w tym czasie zrobić zakupy, posprzątać albo mieć chwilę dla siebie – towar wielce deficytowy dla samotnych rodziców małych dzieci.
Dlatego bardzo się ucieszyłam, kiedy trafiłam na filmik @Jaii.bee na TikToku. Ta mama mówi wprost (i używa przy tym mocnego języka): nie zmusicie mnie do zostawania na dziecięcych imprezkach swoich dzieci. I wymienia swoje powody. A potem poczułam się jeszcze lepiej, bo przeczytałam całą masę wspierających komentarzy. Jestem bardzo ciekawa waszego zdania na ten temat!
"Wkurzyłam kilka mam"
– Wkurzyłam kilka mam, kiedy powiedziałam, że nie zostanę na piep*** urodzinach ich dzieci – mówi w filmie tiktokerka. – Ale nie zamierzam się z tego wycofywać. Bo nie chcę. Nie chcę zostawać na piep*** urodzinach ich dzieci i nie zamierzam tego robić.
Dalej kobieta przechodzi do podania powodów takiego stanowiska, a jej argumenty są mocne i podane mocnym językiem (uprzedzam!):
Ma troje dzieci. Jeśli jedno z nich zostaje zaproszone na urodziny, pozostała dwójka od razu czuje się zraniona, że one nie mogą iść na imprezkę. A jeśli ona pójdzie z jednym z nich na kinderbal, musi załatwić opiekę dla pozostałej dwójki. W ten sposób traci jeszcze więcej pieniędzy, po to, żeby jej dziecko mogło być na urodzinach kolegi.
Takie zaproszenie dodaje jej niepotrzebnych obowiązków. Musi na nie odpowiedzieć, zapytać o prezent (i otrzymać jakąś bzdurną odpowiedź w stylu "coś dziewczęcego"), przeznaczyć (i wygospodarować) pieniądze na ten prezent i jeszcze zawieźć swoje dziecko na przyjęcie.
Jej czas jest cenny. Uważa, że kazanie jej pozostać tam, żeby pilnować swojego dziecka, to jak nieodpłatna praca. Jeśli ktoś robi imprezę i zaprasza na nią dzieci, powinien być w stanie je przypilnować podczas tych 2-4 godzin. Jej dziecko może równie dobrze bawić się w domu, a ona wtedy nie ma tych wszystkich kłopotów, których przysparza jej zaproszenie na urodziny obcego dziecka.
Głosy za niezostawaniem na urodzinach kolegów dzieci
Wśród komentarzy wykazujących zrozumienie dla TikTokerki znalazły się takie zdania:
"Wolałam, kiedy mamusie wychodziły! Nie chcę zabawiać i dzieci, i rodziców. Po prostu zostawcie mi dzieciaki".
"Kurczę, jestem mamą, która nie chce zostawać na urodzinach własnego dziecka".
"Uwielbiam cię! Właśnie dlatego my się zawsze spóźniamy na takie imprezy!".
"Ja też nie chciałam zostawać. Bardzo się cieszę, że moje dzieci są już dorosłe".
"My zaprosiliśmy dzieci bez rodziców. Mamy za mało miejsca w domu na dzieci i dorosłych. Niektóre mamusie nie mogły zostawić dzieci nawet na 2 godziny".
"Powiedzmy sobie szczerze: niektórzy inwestują tyle czasu w zorganizowanie urodzin dziecka, żeby zaimponować innym mamom. I dla prezentów".
Głosy przeciw zostawianiu dzieci samych na kinderbalach
Osób, które uważały, że powinno się zostawać na przyjęciach urodzinowych kolegów naszych dzieci, było dużo mniej, ale argumenty za obecnością rodziców na kinderbalach były całkiem sensowne:
"Nie zostawię swojego dziecka samego w domu jakiejś przypadkowej osoby".
"Nie można już ufać ludziom. Może niektórzy zostają dla bezpieczeństwa swoich dzieci".
"Moim zdaniem to zależy od wieku dziecka. Przed pierwszą klasą powinno się zostawać".
"No dobrze, ale poważnie pytam: jak dobrze znasz tych ludzi, żeby zostawiać z nimi swoje dziecko?".
"Szczerze mówiąc, to zależy od rodzaju imprezy. Na basenie? Zostaję! Masa dzieciaków? Zostaję! Grupka 6 dzieci w parku? Na razie!".
Wydaje mi się, że główną zasadą powinno być bezpieczeństwo dziecka. Jasne, zostawienie 2- czy 3-latka może być ryzykowne. Ale już 6- czy 7-latka? Jeśli nie chcesz zostawać na imprezie, zapytaj wcześniej rodziców solenizanta, czy możesz wyjść. Zawsze to lepsze (i na pewno grzeczniejsze!) niż postawienie ich przed faktem dokonanym.