mamDu_avatar

Dziecko rządzi czy to już instynkt alfa? Psycholog mówi, gdzie przebiega granica

Marta Uler

09 lutego 2023, 13:35 · 7 minut czytania
Relacje międzyludzkie, w tym te między rodzicami a dziećmi, to nieustanny taniec instynktu alfa z instynktem zależności. Dodajmy, że jest to taniec synchroniczny i powinien przebiegać płynnie. Problem może się pojawić, gdy dzieci zbyt wcześnie podejmują wyzwania związane z wypełnianiem instynktu alfa, będąc w nim w pewien sposób więzione. Określamy je mianem dzieci alfa.


Dziecko rządzi czy to już instynkt alfa? Psycholog mówi, gdzie przebiega granica

Marta Uler
09 lutego 2023, 13:35 • 1 minuta czytania
Relacje międzyludzkie, w tym te między rodzicami a dziećmi, to nieustanny taniec instynktu alfa z instynktem zależności. Dodajmy, że jest to taniec synchroniczny i powinien przebiegać płynnie. Problem może się pojawić, gdy dzieci zbyt wcześnie podejmują wyzwania związane z wypełnianiem instynktu alfa, będąc w nim w pewien sposób więzione. Określamy je mianem dzieci alfa.
"Dziecko potrzebuje bezpiecznych granic, żeby móc szaleć do woli", mówi Joanna Bylinka-Stoch. Fot. Nour Kanaa/Unsplash
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

O dzieciach alfa rozmawiam z Joanną Bylinką-Stoch, psycholożką, konsultantką rodzicielską, szkoleniowcem i terapeutką specjalizująca się w nurcie relacyjnej psychologii rozwojowej. To nurt, który powoli rozwija się w Polsce, a pochodzi z Kanady. Jego twórcą jest doktor Gordon Neufeld, kanadyjski psycholog rozwojowy. 


Czym jest instynkt alfa?

Najprościej można to opisać w ten sposób: we wszystkich relacjach międzyludzkich przyjmujemy, niczym w tańcu, dwie pozycje. Jedna wynika z instynktu alfa, druga z instynktu zależności. Instynkt alfa to przejmowanie odpowiedzialności za opiekę nad drugą osobą, a instynkt zależności to poszukiwanie opieki, poddawanie się jej. Te instynkty są synchroniczne, nawzajem czerpią od siebie wskazówki i na ich podstawie stawiają odpowiednie kroki. 

Poproszę o jakiś przykład.

Dziecko, będące w instynkcie zależności, czerpie wskazówki od rodzica: co warto jeść, w co się bawić. I odwrotnie, dorosły w instynkcie alfa czerpie wskazówki od dziecka: czy już widać, że jest zmęczone albo głodne, a może chce się w coś innego bawić? Obie strony wysyłają sygnały w swoich rolach i "tańczą" te role realizując. Być w instynkcie alfa, to znaczy być odpowiedzialnym opiekunem, przewodnikiem. 

I czasem dziecko przyjmuje tę rolę... 

Dziecko rodzi się w pozycji stuprocentowej zależności – nie przetrwałoby bez dorosłego. Ale powoli, zwykle w formie naturalnej zabawy, uczy się, jak być w instynkcie alfa. Wszelkie zabawy: w bohatera, nauczyciela, opiekunkę – to są ćwiczenia, w których dziecko próbuje swoich pierwszych kroków w byciu opiekunem, przewodnikiem. Z biegiem czasu staje się coraz bardziej gotowe na to, żeby faktycznie się kimś lub czymś opiekować, na przykład młodszym rodzeństwem, psem lub kwiatkiem. Coraz częściej ma świadomość potrzeb tej drugiej istoty i bierze za to odpowiedzialność. W efekcie, później, już jako dojrzały człowiek, może stać się prawdziwym opiekunem, rodzicem czy nauczycielem. Instynkt alfa zatem umożliwia nam realizację potencjału do bycia dojrzałym opiekunem. Ale jest też inne oblicze instynktu alfa – rządzącego, władczego, apodyktycznego. To się oczywiście w pewnym sensie zazębia. 

A zatem, jeśli bawię się z synem, a on cały czas dyktuje mi, co mam robić, to znaczy, że właśnie ćwiczy sobie instynkt alfa?

Dokładnie tak. Zabawa z dorosłym jest świetnym polem do tego, żeby dziecko sobie porządziło. Może być tak, że na przykład w przedszkolu maluch przez cały dzień znajduje się w instynkcie zależności, musi słuchać pani, może ma wokół siebie jakieś dominujące dzieci. I wtedy w domu, podczas zabawy, może wejść w końcu w rolę alfa, tak dla równowagi. I teraz ważne: gdy te instynkty wypełniają się w zabawie, są bezpieczne. Natomiast jeśli to rządzenie wychodzi poza sferę zabawy i dziecko zaczyna rządzić rodzicem w codzienności, to zaczynają się kłopoty i to dla obu stron.

Czyli instynkt alfa, który sam w sobie jest wspaniały, może stać się przyczyną problemów?

Zdecydowanie, kiedy zostanie zbyt wcześnie zaktywowany, ma dla dziecka negatywne konsekwencje. Dobra opieka nad dzieckiem polega na tym, by pomóc mu wejść w pozycję bezpieczną, zależną, w wytchnienie, w beztroskę. A nie w liderowanie, zarządzanie i odpowiedzialność.

Kiedy jest to za wcześnie?

To kwestia indywidualna, ale oczywiście kilkulatek nie jest w stanie sobie poradzić, żeby przetrwać. Małe dziecko potrzebuje opiekuna, który mu zapewni byt, emocjonalne wsparcie, po prostu potrzebuje obok siebie kogoś, kto będzie w pozycji alfa. Tak samo piętnastolatek – może potrafi zrobić sobie jedzenie, natomiast wielkim wytchnieniem dla niego będzie, jeśli po szkole po prostu dostanie obiad. U dorosłych zresztą działa ten sam mechanizm. W partnerstwie możemy być raz w pozycji alfa, raz w zależnej, i to jest cudowne, kiedy jesteśmy zmęczeni i ktoś nam poda obiad. 

A jeśli dziecko jednak wejdzie w ten instynkt za wcześnie?

Jest to dla niego wielkim obciążeniem. Dziecku włącza się wtedy taki tryb przetrwania (zamiast rozwoju). Ma świadomość, że to na jego barkach wszystko spoczywa, jest sfrustrowane. Dzieci alfa to są dzieci wiecznie niezadowolone, żądające, którym ciężko jest być wdzięcznym. Ten instynkt nie pozwala też prosić o pomoc, ponieważ to one mają tę pomoc zapewniać. To one są te silne. 

Dlaczego tak się dzieje, że czasem dziecko wchodzi w ten instynkt zbyt mocno, zbyt szybko?

Może coś takiego dzieje się w jego rodzicu, czy rodzicach, że sami nie podjęli instynktu alfa. Oczywiście, nie robią tego celowo. Na to ma wpływ ich własne dzieciństwo, życie osobiste, emocje, czy przekazy kulturowe. Zwykle jest tak, że rodzic pyta dziecko o wszystko, bo chce żeby czuło się szanowane (choć jest to taka teza, która nigdzie nie została potwierdzona, a została uznana przez rodziców po prostu za fakt). 

Pięknie jest, kiedy narodziny dziecka zaktywują w nas instynkt alfa: świadomość, że to ja mam te piersi i to ja mogę nakarmić i uśpić to dziecko, powoduje że zdaję sobie sprawę, że nie mam wyjścia. Muszę to robić. Zderzenie tej wielkiej miłości i troski z tą bezradnością, że nie ma ucieczki, wykuwa powoli cierpliwość, wytrwałość. Ale to nie zawsze, jak to się mówi, "kliknie". Nie zawsze ta krucha, cudowna istota sprawia, że w nas ten instynkt się uaktywnia. 

Jak rodzic może zauważyć, wychwycić to, że jego dziecko zostało uwięzione w instynkcie alfa? Mam wrażenie, że wiele dzieci chce rządzić.

Tak możemy odbierać współczesne dzieci, bo wiele właśnie doświadcza zbyt intensywnego bycia w instynkcie alfa. Jednak to wcale nie jest norma. Naturalnie, dziecko chciałoby raczej podążać za rodzicem. A jak zauważyć to, o co pani pyta? Częstym objawem są problemy z żywieniem, na przykład wybiórczość (bo to ja chcę oferować jedzenie, a nie przyjmować je). Dalej – buntowanie się, permanentne sprzeciwianie się. Nie chodzi tu o takie buntowanie się, które jest naturalne i rozwojowe i które ma zapewnić przestrzeń na rozwój "ja". Dziecko alfa może się buntować nawet wtedy, kiedy bardzo czegoś chce. Kolejna rzecz – wydawanie poleceń dorosłym. Przynieś to, zrób to, chcę to. Chcę kanapkę. Nie chcę kanapki, chcę płatki. 

Zbyt intensywny instynkt alfa bywa też błędnie postrzegany jako niezależność. Mama może sądzić, że dziecko sobie świetnie radzi samo, nie prosi o pomoc. A to tylko pozory, bo w rzeczywistości, dziecko alfa to zwiększone ryzyko uzależnień – od pewnych zachowań, jedzenia, potem substancji, ekranów, itd. (prawdziwa niezależność jest wtedy, gdy nie potrzebujemy żadnych silnych regulatorów, by przetrwać). 3-4 latek nie może być niezależny. To jest pozorna samodzielność, wynikająca z tego, że on nie chce się poddać opiece, bo nie czuje się bezpiecznie.

Dziecko alfa to dziecko, nad którym opieka naprawdę sprawia olbrzymie kłopoty. Wykonywanie dosłownie każdej czynności jest zmaganiem się: włożenie do fotelika, wyjście do znajomych, wejście do sklepu, umycie zębów, zjedzenie. Na każdym kroku jakaś walka. To jest zupełnie inna intensywność. Jeśli rodzic czuje, że coś tu jest "nie tak", że tego jest zbyt wiele – to jest ten sygnał.

A więc takie dziecko, gdy wymyśli w końcu, co chce zjeść na kolację, wcale nie czuje się z tym dobrze?

Absolutnie nie. Jest to straszne obciążenie i każdy z nas, kto jest w jakiejkolwiek roli opiekuna, wie, co to znaczy być ciągle w instynkcie alfa. Co to znaczy opiekować się przez 24 godziny na dobę jednym, dwójką czy dwudziestką dzieci. Mieć na swoich barkach olbrzymią odpowiedzialność za życie innych istot. To jest wielki ciężar, więc potrzebujemy wytchnienia, chcemy, żeby ktoś się nami zaopiekował – przyjaciółka, partner, babcia. Aż trudno sobie wyobrazić, co może znaczyć takie obciążenie dla dziecka. 

No dobrze, czujemy, że coś jest "nie tak". I co dalej?

Oczywiście, aby sprawdzić własną intuicję możemy udać się do specjalisty. Na polskim rynku jest na razie tylko jedna książka, pt.: "Odpoczynek, zabawa, rozwój" autorstwa dr Deborah MacNamara, w której jest szczegółowo opisany instynkt alfa. W Polsce ten temat dopiero raczkuje. Jednak są konkretne kroki, które warto podjąć. W przypadku małych dzieci czasem wystarczą dosłownie 2-3 tygodnie, podczas których rodzic dowiaduje się, co może pomóc mu zaktywować swój instynkt alfa. U starszych dzieci trwa to trochę dłużej, one potrzebują więcej czasu, żeby zaufać.

Co konkretnie ma robić rodzic?

Pierwszym krokiem może być wprowadzenie takiej opieki nad dzieckiem, aby ono samo uznało, że może wejść w zależność, żeby poczuło się wystarczająco bezpiecznie. To my, jako rodzice, zaczynamy oferować dziecku pomoc, odczytywać jego potrzeby. Może trzeba zacząć na przykład oznajmiać: "pora obiadu", a nie czekać, aż dziecko samo powie, że jest głodne. Jest szereg takich czynności, ale chodzi głównie o przyjmowanie proaktywnej postawy. 

Swojego czasu popularne w różnych regionach było tak zwane rodzicielstwo egalitarne, które polegało na założeniu, że rodzic i dziecko są sobie równi – w tym sensie, że dziecko wie tyle samo, co rodzic. Pytano dziecko: co byś wolał zjeść, w co się chcesz ubrać, co uważasz? Mamy super dobre intencje, ale wtłaczamy dziecko w pozycje tego, kto zarządza, lideruje. Więc nie tędy droga.

To my mamy być wyczuleni na potrzeby dziecka, dbać o nie, zaspokajać je. Nie pytać ciągle dziecka, czego ono potrzebuje. My, dorośli często nie wiemy, czego w danej chwili chcemy,więc jak oczekiwać tego od trzylatka?

Więc jeśli ja nie pytam dziecka, w co się chce ubrać, ale daję mu do wyboru koszulkę zieloną lub niebieską, to jest akurat tyle, ile ten trzylatek jest w stanie udźwignąć?

Tak, tak się zachowuje rodzic w instynkcie alfa. Wyczuwa, z czym dziecko sobie poradzi, daje mu trochę wyboru, ale nie tyle, by go przytłoczyć. W przypadku dzieci alfa trzeba nad tym popracować. Nie pytać: "czego chcesz?", ale: "wiesz, mam dla ciebie niespodziankę!" Trzeba to wyrazić z pełnym zaangażowaniem, żeby dziecko wyczuło tę energię, za którą może podążyć. Czasem to jest dawanie więcej, niż dziecko oczekuje. Tak, jak ze świętowaniem. Na stole musi być więcej, niż damy radę zjeść, bo jeśli jest dokładnie tyle, ile jesteśmy w stanie zjeść, to nie są święta. Jeśli dajemy dziecku alfa prezent wtedy, kiedy ono oczekuje, czyli pod choinkę i na urodziny, to oczywiste i dla niego to będzie za mało. Warto więc czasem przy okazji, zrobić, nawet malutki, prezencik: "Mam niespodziankę, bo cię kocham". Wtedy jest wypełnienie. 

Jak stać się dobrym przewodnikiem dla dziecka alfa?

Dobry przewodnik dziecka alfa powinien wytyczać właściwe granice. Część rodziców wzbrania się przed tym – na przykład dlatego, że im kiedyś postawiono bardzo ciasne granice, czuli się przyduszeni, i teraz chcą dziecku dać nieograniczoną wolność. Jednak to nie jest pozycja alfa, tylko pozycja ze zranienia. Dobrze to obrazują słowa dr Gabora Maté: "Jeśli dziecko nie jest trochę wkurzone na ciebie, to znaczy, że nie odwalasz dobrze swojej roboty". Granica powoduje także, że dziecko styka się z daremnością: "nie mam wpływu na daną sytuację". I my, rodzice, jesteśmy tymi, którzy pomagają mu przejść przez tę daremność. Pokazujemy dziecku, że kiedyś w życiu będzie tak, że ktoś go odrzuci, że nie zda egzaminu, że nie zostanie zaproszony na urodziny. Uczymy go radzić sobie z frustracją, dzięki czemu lepiej będzie radził sobie po prostu w życiu. Poza tym, choć to brzmi jak paradoks – każde dziecko potrzebuje bezpiecznych granic, żeby móc szaleć do woli. 

Czytaj także: https://mamadu.pl/123395,6-praktycznych-wskazowek-dotyczacych-stawiania-dziecku-granic-rodzicu-rob-to-madrze