Małe dziecko też jest człowiekiem. Daj mu prawo do słabości
Wyłączam pozytywkę. Zapomniałam, że gra. Przez ostatnią godzinę nie było jej słychać. Kołdra zsunęła się w poszwie. Jeśli ją trząchnę, obudzę go.
Reklama.
Wyłączam pozytywkę. Zapomniałam, że gra. Przez ostatnią godzinę nie było jej słychać. Kołdra zsunęła się w poszwie. Jeśli ją trząchnę, obudzę go.
Śpi tak słodko. Ma uchylone usta i zaczerwienione policzki. Płakał. Za długo.
W dzień nie był słodki.
Ledwo daliśmy radę. Ja i on.
Byłam sfrustrowana.
Chciałam być mądrzejsza.
Wiem lepiej, co jest dobre. Odpowiadam za niego.
Jestem pewna swoich racji. Dlaczego więc nie mogę zachować spokoju. Dlaczego będąc matką, wciąż jestem człowiekiem. Omylnym i nie zawsze panującym nad emocjami.
Pozwoliłam sobie na słabość.
Też byłam w złym humorze.
Było nas dwoje.
Patrzyłam na niego. Nie panował nad sobą.
Co zrobiłam źle? Dlaczego nie mogę dotrzeć do własnego dziecka.
Skąd w nim ta złość, ten brak zgody.
Musiałam wyjść. Dusiłam się. Nie umiałam nic zrobić.
A teraz śpi. Po prostu.
Mała buzia, zamiast mnie uspokoić, powoduje wyrzuty sumienia.
Zawiodłam jako rodzic.
A może to on był zwyczajnie zmęczony.
Może wcale nie robi na złość. Może nie umie postąpić inaczej, bo jest tylko człowiekiem.
Czy ja bywam zrzędą?
Zdarza się.
Jestem zmęczona.
Jestem głodna.
Mam ciężki dzień.
Ciśnienie się zmienia.
Jest mi za zimno.
Jest mi za gorąco.
A przecież jestem dorosła.
Mam strategie.
Mam doświadczenia.
Mimo to ma ciężkie dni, paskudne miesiące, wymagające pory roku.
On też ma do nich prawo.
Nie dlatego, że jestem złym rodzicem, tylko dlatego, że on jest człowiekiem.
Jego zły dzień nie jest podważeniem mojej wartości jako rodzica.
To nie jest atak.
Biorę do ręki koc.
Nie będę dotykać kołdry.
Niech śpi.
Porozmawiamy potem.
Kiedy odpocznie.
Kiedy ja odpocznę.
Jesteśmy ludźmi i ja i on.
Daję nam do tego prawo.
Źródło: herviewfromhome.com